31.

211 12 2
                                    

Penny

Minęło kilka ciężkich dni. Nie widziałam go, nie czułam jego obecności, brakowało mi uroczego uśmiechu oraz miękkich loków wplątanych w moje ręce. Zabrakło gorących pocałunków składanych przez te spierzchnięte usta. Czułam, że z każdym dniem jest gorzej. Nie dawał znaku życia nikomu. Co wieczór, gdy każdy zasnął płakałam jakby to miało pomóc.

Dopiero dzisiaj zrozumiałam jedno. To co robię nie ma sensu. Harry nie wróci przez moje łzy. Zrobił to specjalnie, kara za to że nie słucham. Niech teraz on poczuje to co ja czułam przez ostatnie cztery dni. Godzinę temu wszedł tutaj Liam z wiadomością. Oznajmił iż znalazł dla mnie lokum oraz w miarę dobrą pracę. Chciałam skakać ze szczęścia i płakać ze smutku. Dlatego w tym momencie siedzę nad walizką zalana łzami szczęścia. Wkładam każdą bluzkę przypominając sobie jej historię. Każda w jakimś sensie powiązana jest z nim. Upycham ostatnią rzecz i zasuwam wypchaną po brzegi walizkę. Słyszę ciche pukanie i do pomieszczenia wchodzi Madi z kubkami gorącej czekolady. Przyda się, gdyż nadciąga jesień. Usiadłam na łóżku wycierając ostatnie łzy. Dziewczyna z uśmiechem podała mi kubeczek i zajęła miejsce obok.

- Jak dziewczyno, dobrze się czujesz?- pyta upijając łyka.

- Nie wiem, to strasznie fajne że zostawię ten syf za sobą, ale z drugiej strony...

- Harry?

- Nie, niezupełnie bo jednak w dalszym ciągu nie mam pojęcia co u niego...

- Ej, dziewczyno skoro on jest takim dupkiem, że nie potrafi ci dać znaku życia i nie chcę wyjechać olej go.

- Bipolarny dupek- dodaję przez co obie wybuchamy śmiechem. Rozmowa z Madison zawsze poprawia humor. Zaczynam tłumaczyć jej, że bardzo będę tęsknić za chłopakami oraz Liam'em, gdyż jest jak mój starszy brat.

Uwzględniam również ją ponieważ jako jedyna dziewczyna w tym domu jest moją przyjaciółką. Kocham ją ponad wszystko i dziękuję, że ktoś taki istnieje. Dlatego tak bardzo trudno zostawić to wszystko. Pomimo złych chwil były również te dobre. Wylot z Australii mam o godzinie dwudziestej cztery dnia następnego. Jeżeli do tej pory nie dostanę wiadomości od Harry'ego na Boga przysięgam, że kończę tą gównianą historię. Jak mam być z człowiekiem, który z czystym sercem rani swoją dziewczynę. O ile naprawdę nią jestem. Panie Mój daj mi siłę bym wytrwała ten psychiczny związek, którego nie rozumiem. I chociaż go nie rozumiem to kocham to wszystko. Doświadczyłam nowych rzeczy z tym nieogarniętym chłopakiem. Dał mojej osobie mnóstwo szczęścia, po czym gwałtownie je zabrał i oddał, ale na koniec zabrał. Czy ten krąg zmieni kurs, czy w końcu zboczy na gwieździstą drogę? Jeżeli Harry twierdził kiedyś, że nią idzie to się mylił. Żeby nią podążać musi zostawić to miejsce i iść do mnie, nie do starych zwyczajów. Moja gwieździsta droga prowadzi do Nowego Yorku, gdzie widzę naszą dwójkę. Zamykam oczy by odsapnąć od wszystkiego. Postanawiam zrobić sobie przerwę.

Harry

Cztery dni bez niej były udręką. Jedynym co wtedy robiłem by zapomnieć było picie. Alkohol doskonale zakłócał samotność. Chwytam już szósty kieliszek tego dnia jak jebany pijak i spoglądam na Trevora, który pali zioło. Już chce mi je podać, gdy jego telefon zaczyna wibrować. Znowu oni, dzwonią tak od trzech dni, gdy zapewne skapnęli się, że tutaj siedzę. Do cholery, nie mogą dać człowiekowi spokoju? Na wyświetlaczu widnieje napis Niall. Gówno, dupa nie odbiorę. Nie mija minuta, a ktoś znowu zaczyna się dobijać. Tym razem Liam. Nie odbiorę do cholery i już! Dopiero za trzecim razem, gdy wspaniały Lou postanowił powiadomić mnie o swoim istnieniu przeciągam zieloną słuchawkę.

Starry Road||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz