20.

240 21 1
                                    

                                     Penny
  Ciężko oddycham czując w nozdrzach ten smród. Nikt tutaj nie przychodził odkąd zbudziłam się z głębokiego snu. Z godziny na godzinę ból, który zadała mi ta suka nie słabnie, a wzrasta. Naprawdę wolałabym w tym momencie wąchać kwiatki od spodu niż to tutaj.
   Słyszę dźwięk przekręcanego zamka, po czym stalowe drzwi uchylają  się najszerzej jak mogą. Światło starych lamp oświetla pomieszczenie. Przez moment ślepnę nieprzyzwyczajona do rażących świateł. Mrugam kilka razy sprawdzając kto tutaj jest. Zayn.
- Ty dupku! Jak mogłeś zrobić to mi i chłopakom?!- krzyczę z całą siłą, którą zbierałam przez kilkanaście godzin. Chłopak zamyka drzwi i spogląda na moją osobę z pogardą. Nie wiem o co chodzi. Obawiam się najgorszego.
- Mogłem pieprzona suko! Mogłem i to zrobiłem tak jak ty zrobiłaś tyle, że przyszłaś na ten pierdolony świat- wrzeszczy wymachując przy tym rękoma. Potem podchodzi i podnosi mnie bym usiadła. Wszystko tak bardzo boli, ale jednak tłumię te uczucia, gdyż w tej chwili wolę powyrywać gnaty temu palantowi za zdradę. Harry kocha każdego z nich jak braci, a Zayn perfidnie go oszukał.
- Oszukałeś własnego przyjaciela! Wiedziałeś co mu zrobił Steven- syczę na co Zayn prycha.
- A ty co kurwa zrobiłaś? Amnezja, dobre. Oszukałaś człowieka, który nie widział poza tobą świata- chichoczę, a ja dochodzę do wniosku, że ponosimy taką samą winę. Oboje zrobiliśmy coś złego lecz dla każdego jest nadzieja.
- Zayn, możemy to jakoś naprawić, ale pomóż mi stąd uciec- Malik wybucha głośnym śmiechem. Rozumiem, że to co mówię jest żałosne aczkolwiek wolę być szczera. Chcę by wiedział co myślę.
- Nie pierdol takich bezsensownych gadek.
- Jestem po prostu szczera bo wierzę, że w środku jesteś dobry.
- Szczerą było trzeba być od samego początku. Może zamiast śmierci tutaj leżałabyś martwa, gdzieś w lesie koło domku Styles'a?- wizja tego jak dostaję kulką w łeb od człowieka, którego kocham przyprawia mnie natychmiast o zimne dreszcze. Na twarzy mulata natychmiast pojawia się chytry uśmieszek. Kuca przede mną i kręci głową. Co go tak bawi?! 
- Wiesz co ci powiem? Nie nawiedziłem cię odkąd przyszłaś na ten jebany świat, gardziłem tobą!
- Czemu?! Co ja ci takiego zrobiłam?
- Urodziłaś się- to nie jest powód.- Jesteś córką Steven'a, a ja jego pieprzonym synem.
- Co?- wyszeptuję, a Malik wychodzi zostawiając mnie w zupełnym osłupieniu. Jest moim bratem? Pomimo tego faktu odważył się zrobić coś takiego siostrze. Nie możliwe... ojciec mówił, że tylko ja jestem jego dzieckiem! Lecz jaki sens miało by wymyślenie tak głupiego kłamstwa? Zayn Malik moim bratem. Mam inaczej na nazwisko. Mógł wziąć matki. Kim była ta kobieta? Czy Stev ją kochał? Dlaczego nigdy nie poznałam swojej matki? Tyle pytań, a jak zwykle zero odpowiedzi. Wzdycham ciężko chowając głowę w kolana. Co się tutaj wyprawia? Gdybym mogła telepatycznie skontaktować się z Liam'em albo kimkolwiek to naprawdę bym to zrobiła. Nawet pomoc Madison była by cudowna. Ciekawe czy teraz siedzą i cieszą się z tego, że zniknęłam. Zamykam oczy zmęczona dzisiejszymi doznaniami. Pragnę odjeść w krainę snów i nie wstawać. Nigdy. 
                                  Harry
Dokładnie wiem kto może mnie zaprowadzić do tego skurwysyna. Podjeżdżam pod przydrożny bar od razu wyskakując z buczącego auta. W barze siedzą faceci, którzy chcą kogoś pieprzyć albo zdradzać żony. Zauważam osobę, której szukałem. Podchodzę do najbardziej, paskudnej osoby na świecie i chwytam ją za ramię. Pomimo wrzasków, oburzenia innych pierdołek wywlekam dziewczynę na dwór. Kruczoczarne włosy nie są tak miękkie jak włosy Penny. 
- Pojebało cię Styles?!- warczy.
- Gdzie ona jest?- syczę trzymając ręce przy sobie. Nie chcę pobić dziewczyny, ale jeżeli w grę wchodzi Penny nie mam wyjścia. Gówno mnie obchodzi płeć.
- Myślisz, że wiem? Czyżby ci uciekła?- prycha, a mnie puszczają nerwy. Zaciskam ręce na jej gardle i przyciskam do ściany. Kolory powoli odchodzą z jej twarzy i zaczyna rozumieć powagę sytuacji. Na moment luzuję uścisk.
- I co Kira, teraz wiesz?
- Kur...wa. Po...wiem ci!- piszczy, a ja zaczynam ciągnąć ją w stronę samochodu. Ze pschowka wyciągam naładowaną spluwę, po czym przystawiam ją do pustego łba tej kretynki. Zaczynamy jechać zgodnie z jej wskazówkami. Od razu wypytuję co zrobiła Penny. To co mówi doprowadza moją osobę do szewskiej pasji. Tłumaczy jak to próbowała być delikatna jednak Penny prowokowała ją wzrokiem i miała małe porachunki. Przypominam, że trzymam pistolet przy jej skroni dlatego zrzuca winę na pierdolonego Zayn'a, który podobno jej nie odciągnął. Wszyscy mnie kurwa oszukiwali od samego początku. Ta suka współpracuje ze Steven'em. Dawno odstrzeliłbym jej łeb, ale muszę jakość dojechać do bazy i wejść do środka. 
Po trzydziestu minutach szybkiej jazdy staję na żwirowatej drodze. Z tego co mi wiadomo Pen trzymają gdzieś w piwnicy na dole. Plan jest dość prosty. Kira wchodzi, idziemy korytarzem, znajduję dziewczynę i uciekamy. Nie wiem czemu, ale moje serce zaczyna bić mocniej. Wraca strach, którego nie chcę. Tak wiele lat odgradzałem go od siebie. Wtedy jeszcze myślałem, że nie znajdzie się ktokolwiek mogący odciągnąć mnie od zamiaru zabicia Steven'a. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co to znaczy miłość. Nie miałem bladego pojęcia, że pokocham kogoś takiego jak ona. Jak ta wesoła brunetka z niebieskimi oczami, które każdego ranka witały mnie z taką radością. Każdego dnia patrzyła na mnie wesoła i wcale nie odczuwała strachu. Po prostu zmieniła wszystko w co tyle lat do cholery wierzyłem. Dla mnie nie ma Boga, nie ma nadziei, nie ma pieniędzy. Po prostu jest Penny. Szkoda, że zdałem sobie z tego sprawę tak późno. Gdybym nie był taki wybuchowy może siedziałaby z wszystkimi w domu wesoła jak zawsze. Kira ciągnie mnie za rękaw. Wchodzimy do wielkiej hali. Mnóstwo drogich samochodów, o których każdy mógłby tylko pomarzyć. Idziemy do kolejnych drzwi. Dziewczyna otwiera je naprawdę cicho by nie zwrócić niczyjej uwagi. Przemierzamy długi korytarz, ale jego biały odcień powoduje iż czuję, że zaraz zwymiotuję. Skręcamy w lewo, potem w prawo i wchodzimy do windy. Gra w tej tak kurewsko beznadziejna muzyka, że uszy więdną. Zjeżdżamy na ostatnie piętro. Poziom -4. Ci ludzie tutaj to jacyś kretyni. Kopią jebane tunele i nic więcej. Wzdycham ciężko, gdy drzwi otwierają się z głośnym piskiem. Moim oczom ukazuje się krótki korytarz. Nie wygląda tak ładnie jak góra. Zardzewiałe rury idą prosto, aż do końca. Podłoga to stare płytki. Wygląda jakby był to niegdyś bunkier. Pieprze. Stukanie obcasów Kiry drażni bardziej niż ta pieprzona muzyka w windzie. W końcu stajemy pod drzwiami. Brązowooka wpisuje kod i otwiera kłódkę. Tak blisko mojej Penny. Pcham drzwi zauważając kompletną ciemność. Momentalnie zapominam o Bożym świecie. Wchodzę do ciemnego pomieszczenia. Szukam włącznika światła-daremnie. Zamaszyście odwracam się w stronę Kiry i widzę ten podstępny uśmieszek.
- Gdzie ona kurwa mać jest?!- przeczę wymachując bronią.
- Nie myślałeś chyba, że tak po prostu ci ją oddam. Po moim pieprzonym trupie- wybucha śmiechem, a mnie ogarnia złość. Pędzę w jej stronę, gdy z ciemności wyłaniają się ręce. Upadam na ziemie, a broń wypada z moich rąk. Słyszę pstryknięcie i oślepia mnie światło lamp. Nad moją osobą stoją dwaj mężczyźni. Chcę wstać i spuścić im łomot jednak wyciągają broń. Kurwa, niedobrze. TO BYŁ JEBANY PODSTĘP!
- Żyje?- to moje ostatnie słowo zanim zostanę rozstrzelany.
- Zrobiła się z ciebie jebana cipka. Żyje- chichoczę. 
   Na początek dostaje kopniaka w brzuch, a potem w plecy. Zwijam się w kłębek, ale to nie pomaga. Jeden z mężczyzn uderza w moją twarz z pięści. Chcę wstać i mu oddać, ale kolejny kopie mnie w głowę przez co zasypiam. Piękny...kurwa...koniec.

Pozdrawiam Anie i wszystkich którzy czytają. Proszę o gwiazdki i komentarze ❤️

Starry Road||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz