Patrzyłam po ich twarzach próbując cokolwiek zrozumieć. Każdy przybrał kamienny wyraz i próbował nie zdradzać swoich emocji. Liam...Liam...To imię mi coś przypomina. Chyba jednak mam tą amnezję. Mija już pięć minut i nikt nic nie mówi. Myślę nad tym czy mogłabym chociaż zapytać kim jest owy Liam. Jednak troszeczkę się boję. Mina Harry'ego wskazuję na jedno- jest zdenerwowany.
Wybieram najmądrzejszą opcję, po prostu wychodzę z salonu. Jak najszybciej wchodzę do pokoju. Tam opadam na łóżko próbując wytężyć umysł i przypomnieć sobie czy aby na pewno nie znam takiej osoby. Moje próby kończą się fiaskiem. Wzdycham zrezygnowana i zamykam oczy. Jednak słyszę skrzypnięcie drzwi. Kogo tu przywiało? Spoglądam w tamtą stronę zauważając Zayn'a. Gestem ręki zapraszam go do środka i czekam, aż coś powie. Chyba jako jedyny w domu jest mi skłonny powiedzieć wszystkie tajemnice. Chłopak siada na krzesełku i wbija wzrok w podłogę. Takie zachowanie wcale nie wróży niczego dobrego.
- Zayn? Powiedz co się stało na dole?- pytam spokojnym głosem żeby go czymś nie zdenerwować.
- Penny... jesteś w jednym, wielkim, gównie- otwieram oczy szerzej nie rozumiejąc jego słów.- Liam.... Przyjeżdża.
- Kto to Liam?- marszczę nos czekając na odpowiedź, która męczy mnie dość długi czas.
- Jest szpiegiem... mieszka tutaj, ale na polecenie Harry'ego poszedł do Steven'a by tam szpiegować. Wie kim jesteś- przestaję oddychać. Na chwilę obecną nie pamiętam jak to się robi. Słyszę głośne bicie serca, a krew zaczyna pulsować w uszach. Wpatruję się niemo w mulata analizując słowa, które padły chwilę temu. Z deszczu pod rynnę. Liam...Payne. Pamiętam go! To właśnie jemu udało mi się zabrać latarkę, gdy stał na warcie. On mnie zna. Zna cię Penny i wiedz, że na pewno powie twojemu ukochanemu. Krzyczy podświadomość. Przygryzam policzek zastanawiając się co teraz? Nie będę przecież siedziała w tym domu i czekała, aż przyjdzie i krzyknie ,, Cześć ludzie! O, Harry mieszka z wami Penny! Ostatnio uciekła Steven'owi".
- Penny wszystko okay? Jesteś strasznie blada- Zayn wstaję, a ja przypominam sobie, że nie oddychałam. Kiwam głową na znak zrozumienia chociaż tak naprawdę nic nie rozumiem.- Posłuchaj, możliwe że będziemy mogli stąd uciec. Musisz się tylko na to przygotować. Mamy równy tydzień, dobrze? Zachowuj się najnormalniej w świecie.
- Do-brze- odpowiadam. Mulat opuszcza mój pokój zostawiając mnie w zupełnym szoku. Masuję skronie czując okropny ból głowy.
Prawdę mówiąc Liam Payne był dla mnie najmilszy z wszystkich ludzi Steven'a. Inni kpili z mojej osoby i rzucali niepotrzebne uwagi. Gdy był na jednej z wart puścił muzykę i jakby specjalnie przysunął bliżej mojego 'pokoju' latarkę. Chociaż powinien się skapnąć, że jego własność zniknęła nic nie zrobił. Tak jakby sam chciał żebym ją wzięła i uciekła pewnego dnia. Pamiętam, że po zniknięciu niani dużo płakałam. Pewnego dnia przyszedł na swoją zmianę i puścił piosenkę „Don't worry, be happy". Nie wiem jak taki człowiek mógł mi wypaść z pamięci. Zamknęłam oczy próbując przypomnieć sobie coś jeszcze.
- Hej Penny!- krzyknął wesoło brązowooki mężczyzna.
- Liam! Czemu czasami znikasz na tak długi czas?- zobaczyłam jedenastoletnią siebie. Miałam urocze kucyki i dziecięce ciuszki. W ręce trzymałam lalkę Barbie. Brązowe włosy chłopaka postawione były na żel,, a broda która nosił zawsze kojarzyła mi się z niedźwiadkiem.
- Muszę zobaczyć się z przyjaciółmi- kiedy na to patrzę wiem już o kim mowa.
- Też bym chciała ich poznać bo skoro ich lubisz muszą być fajni- wydęłam dolną wargę, a chłopak wybuchł głośnym śmiechem. Poczochrał moje włosy i pokiwał głową.
- Kiedyś ich poznasz Penny i na pewno polubisz- puścił oczko i wyszedł.
Jak to możliwe, że zapomniałam takiego wspomnienia. Było to zaledwie jedenaście lat temu. Przetarłam oczy zauważając, że na zewnątrz jest nowy dzień. Jeszcze sześć dni i go zobaczę. Na pewno się zmienił i znienawidził mnie tak mocno jak Harry Steven'a. Zeskoczyłam z materaca i poszłam się umyć oraz ubrać. Przez głowę przemknęła mi jedna myśl. Jeżeli stąd ucieknę to znaczy, że opuszczę Styles'a. Nie... nie mogę, a nawet nie chcę tego robić. Przywiązałam się do każdego w jakiś sposób, ale do niego najbardziej.
Zbiegłam na dół zauważając Niall'a przy wyspie kuchennej. Posłałam niewyraźny uśmiech dostając to samo w zamian. Zajrzałam do lodówki wyjmując składniki na racuchy z jabłkami. Horan'owi podsunęłam miskę umytych owoców, a sama zabrałam się do robienia ciasta.
- Gdzie reszta?- zapytałam ponieważ dobijała mnie ta cisza.
- Pojechali załatwić parę spraw- mruknął pod nosem i dalej obierał jabłka. Dlaczego od dostania tej wiadomości wszyscy jakoś posmutnieli? Albo byli tacy cały czas tylko tego nie dostrzegałam. Po pół godzinach zaczęłam smażyć jedzenie siadając przy stole. Blondyn dalej był jakiś przybity, więc postanowiłam z nim pogadać. Nie chcę aby każdemu w tym domu udzielił się taki właśnie humor.
- Co się stało?
- Nic... Nie wiem co robić- odpowiada wzruszając ramionami.
- Niall coś cię dręczy i widać to z daleka.
- Po prostu denerwuje się przyjazdem Liam'a. Ostatnio był tutaj pół roku temu. Boję się, że tamto miejsce go zmieniło.
- Jest waszym przyjacielem, prawda?- chłopak kiwnął potwierdzająco głową.- Dlatego właśnie wrócił. Jeżeli znacie się długi czas zaakceptujesz go takim jakim będzie.
- A jeżeli to podpucha i ten śmieć go wysłał?
- Za bardzo mu na was zależy- Niall unosi brew w geście niezrozumienia. Cholera! Sama się zaraz wydam bo nie umiem trzymać języka za zębami.- Ponieważ jesteście przyjaciółmi.
- Masz rację.
- Poprawię ci humor jedzeniem?
- Jeszcze pytasz?!- chichoczę Niall. Podaję mu talerz parujących placków i bitą śmietanę. I nie wiem jakim cudem za moment zawartość puszki znalazła się częściowo na moim nosie. Przekazałam trochę chłopakowi, który śmiał się w niebogłosy. Jak ja mam ich zostawić? Są jak moja rodzina, którą oszukuję. Jednak i oni zatajają jakieś istotne informację, więc wszystko się wyrównuje.
Około dwudziestej przyjeżdżają panowie, lekko zmęczeni. Gdy dostrzegam zielonookiego odruchowo moje kąciki ust unoszą się do góry. Chłopak kiwa głową abyśmy na moment wyszli z domu. Tak więc robię i razem idziemy na podwórko.
- Chcesz gdzieś jechać?- pyta z cwaniackim uśmieszkiem.
- Zależy gdzie?
- Tajemnica.
- Dobrze, zaufam ci- chichoczę wsiadając do auta. Harry obchodzi samochód i wchodzi od strony kierowcy. Już po chwili czuję moc silnika. Odjeżdżamy spod domu w siną dal. Jednak to bardzo mi się podoba. Będę mogła pobyć z nim więcej czasu zważając, że za sześć dni mnie znienawidzi. Nigdy w życiu nie spojrzy na mnie tak jak ostatnio. Po prostu zamiast miłości narodzi się nienawiść. Lecz, gdybym mogła powiedziałabym mu pierwsza. Wiadomo, że lepiej dowiedzieć się ode mnie niż od kogoś innego, ale jakby o wyglądało?
Naprawdę złamałabym mu serce, a nie chcę widzieć jak cierpi z mojego powodu. Nie potrafiłabym znieść uczucia, że osoba, którą kocham gardzi mną najbardziej na świecie. Powinnam dać sobie z tym spokój, ale nie potrafię. To jest jak magnes. On jest moim zupełnym przeciwieństwem, ale przeciwieństwa się przyciągają, prawda?
Już 400 wejść na Starry Road! Widzę, że chyba przypadło wam do gustu na dodatek ma nowych czytelników :3 Cieszę się przeogromne, że jesteście! Zapraszam na ,,30 days from you" oraz ,,Last Dream". Mocny uścisk xxx <3
CZYTASZ
Starry Road||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction"Tylko raz w życiu trafia się miłość, i to jeżeli masz szczęście."-Dennis Lehane- Pułapka zza grobu ✘Opowiadanie nie jest tłumaczeniem! ✘Wszelkie prawa zastrzeżone! ✘Okładkę robiłam sama ;)