2 tygodnie później...
Harry
Smacznie spałem wyobrażając sobie Penny zaraz koło mnie. Ścisnąłem mocniej poduszkę jakby właśnie tam leżała. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem, a drobna osóbka podbiegła do okna i odsunęła zasłony. Od razu ukryłem głowę pod kołdra nie chcąc oślepnąć. To na sto pięćdziesiąt procent ona.
ONA szarpnęła pościel ze mnie i poczułem zimne powietrze na swojej skórze. Od razu dostałem gęsiej skórki. Nie chcąc zbytnio otworzyłem powieki szeroko zauważając brązowe włosy za piersi.
- Madison! Czego tu znowu szukasz?- wszyscy postradali zmysły. Nikt nie ma do mnie należytego szacunku co bardzo mnie denerwuje. Nawet taka laska Liam'a nie wie gdzie jej miejsce. Prosi się o to bym w końcu stracił cierpliwość i jej wygarnął. Dziewczyna krzyżuje ręce na klatce piersiowej i przewraca oczami. Jest gorąca, ale nie podnieca mnie tak jak Penny. Kurwa, gdybym mógł ją wziąć w tamtym łóżku szpitalnym, albo na krześle, albo tutaj.
- Masz odebrać Penny o siedemnastej, matole- no tak! Mój błogosławiony dzień wreszcie przyszedł. Moment, nazwała mnie matołem?
- Wypad stąd i mnie nie wkurzaj. Poza tym naucz się pukać bo jesteś tutaj gościem- warczę wstając z łóżka. Madison zaciska szczękę ukazując mi swój środkowy palec. I vice versa siostro. Biorę szybki prysznic, po czym zakładam czarny podkoszulek. Następnie zbiegam na dół, gdzie siedzą już chłopaki. Zjadają kanapki, ale ja mam ochotę na płatki z mlekiem. Dlatego wyciągam mleko i płatki. Liam'a woła zrzędząca baba, a ja wybucham śmiechem. Czy każdy związek tak wygląda? Nie mógłbym sobie wyobrazić takiego stylu życia. Małżeństwa, dzieci i innych bzdet. Nie wyprowadzę się stąd do końca życia. Nawet, gdyby ktoś siłą by mnie zabierał. Ciekaw jestem czy z Penny byłoby tak samo. Jakbyśmy mieszkali? Co by robiła, jakby się zachowywała? Z zamyślenia wyrywa mnie Lou.
- Jeden z zaprzyjaźnionych gangów zajmie się „Die".
- Super.
- Harry, ale został jeszcze jeden.
- To znajdź kogoś.
- Nie ma chętnych- zbywam go machnięciem ręki. Nie mam teraz czasu na myślenie o takich bzdetach. Muszę za chwilę wyjeżdżać po Bennett. Spałem do piętnastej, więc moje śniadanie liczone było jako obiad.
Penny
Żegnałam James'a dziękując za rozrywkę i świetną opiekę. Przyjaciółka Madison- Sara również przyszła mnie pożegnać. Zabrałam lekką torbę i wyszłam ze szpitala. Już z daleka zauważyłam swojego ulubieńca. Stał oparty o swój samochód w lekko podartych spodniach, czarnym podkoszulku oraz szarej bluzie. Ten widok zwala z nóg. Zaczęłam biec jak dzika ze łzami w oczach. Harry wyprostował się i rozłożył ramiona. Dokładnie przed drzwiami rzuciłam torbę i wpadłam w najbezpieczniejsze ramiona na świecie. Poczułam znajomy zapach oraz ciepło. Odetchnęłam z ulgą zgadzając się ze sobą, iż to wcale nie żaden sen. Styles podniósł mój podbródek do góry, po czym przelotnie pocałował mnie w usta. Oboje wsiedliśmy do samochodu odjeżdżając ze szpitala. Ogromnie się cieszę, że w końcu ujrzałam tego łobuza. Cały czas patrzę na jego twarz by dobrze zapadł mi w pamięci ten widok. W końcu Harry odwraca głowę i rzuca łobuzerski uśmieszek. Na moją twarz wpływa rumieniec.
- Rozumiem, że jestem bardzo przystojny.
- Nie pochlebiaj sobie- karcę go i zaczynam chichotać.- Dajesz wiarę, że znamy się dopiero miesiąc?
- Miesiąc?- powtarza, a ja kiwam głową na zgodę.- Dałbym sobie rękę uciąć, że co najmniej rok.
- Ja tak samo. Może znaliśmy się kiedyś, ale w innym wcieleniu?
- Na pewno, jako dwie małpy z czego jedna była przystojna, a druga nieziemsko piękna- mimowolnie na twarz wkrada się szeroki uśmiech. Ręka Harry'ego ląduje na moim udzie. Oczywiście czuję w tym miejscu nieziemskie ciepło. Zaczyna zataczać palcem kółka. Spoglądam przez szybę lustrując małe domki. Wyglądają tak prześlicznie, spokojnie i uroczo. Od zawsze marzyłam by zamieszkać w takim oto i być szczęśliwą. Marzenia jednak szlak trafił zupełnie jak wszystko czego pragnęłam.
Zajeżdżamy pod dom chłopaków. Zielonooki obchodzi samochód i otwiera mi drzwi. Cóż za gentelman. Otwieram drzwi do domu, w którym nie byłam co najmniej trzy tygodnie. Uderza mnie zapach lawendy oraz kurczaka. Idę na przód prosto do kuchni. Madison stoi przy garach, a za nią Liam. Całuję jej szyję przez co dziewczyna chichoczę cicho. Harry staje za mną i puka w futrynę.
- Przepraszam, ale czy my wam nie przeszkadzamy?- parka odskakuję od siebie jak poparzona. Od razu zauważają moją osobę i odkładają wszystko czym się zajmowali. Liam jako pierwszy zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku. Jest moim prawdziwym przyjacielem, a czasami mam wrażenie, że możliwe iż bratem, o którym nie wiedziałam. Zupełnie jak z Zayn'em. No właśnie, ciekawe jak zakończyła się jego historia. Gdy zostaję wypuszczona podbiega Madison. Jak zwykle wesoła i pełna pozytywnej energii. Zaraz za nią stają w kolejce Niall oraz Louis. Tak bardzo brakowało mi tych ludzi. Nie mogę nawet opisać jak bardzo jestem szczęśliwa. Wszyscy razem, w komplecie. Wzdycham ciężko siadając przy wyspie kuchennej. Madi podaję mi kurczaka z warzywami. Chłopaki zaczynają marudzić, że Liam non stop obściskuje się z dziewczyną przez co mają kompleksy iż są sami.
- To sobie kogoś znajdźcie- wtrąca Payne.
- Łatwo ci mówić! Ty i Harry macie najlepsze dziewczyny na ziemi- komplement Niall'a powoduję iż na moją twarz wkrada się czerwony rumieniec. Ja i Styles jesteśmy w końcu parą? Nigdy nie było jakiegoś oficjalnego pytania, tylko deklaracja ,,Kocham Cię". Po zakończeniu obiadokolacji wchodzę do pokoju Harry'ego, gdzie mam teraz mieszkać. Rozpakowuję ubrania, które miałam w szpitalu. Chowam je do wolnych szuflad, gdy nagle nachodzi mnie myśl. Będzie taki dzień, gdy zechcę opuścić to miejsce. Cały czas mam takie zamiary jednak strasznie się boję. Co jeżeli Harry nie będzie chciał jechać ze mną? Co jeżeli nie chodzi mu o nic więcej jak zaliczenie dziewczyny? Mój Boże Penny skończ, on cię Kocha i na pewno zrobi to o co go poprosisz. Nie widzisz jak na ciebie patrzy idiotko? Krzyczy zła podświadomość. Jednak ja w dalszym ciągu mam pewne wątpliwości. Przez ostatnie dni straciłam zaufanie i potrzebuję wiedzieć, że mogę liczyć na kogoś takiego jak Harry. Z zamyślenia wyrywa mnie ciepła dłoń, która obejmuje mnie w pasie. Od razu unoszę kącik ust do góry. Odwracam się w jego stronę. Jak zwykle nie mogąc oderwać wzroku od zielonych tęczówek. Widzę w nich siebie i nikogo więcej. Mam nadzieję, że to miejsce zawsze będzie moje bo Harry nigdy nie opuści mojego serca chociaż bardzo bym się starała. Prawa ręka chłopaka dotyka mojego policzka przez co mimowolnie zaczynam się w nią wtulać.
- Dziękuję, że jesteś- mówi, a ja bez zastanowienia wpijam się w jego usta. Toczymy wewnętrzną walkę językami. Pocałunek jak zawsze rozpala we mnie ogień. Zielonooki cofa się do tyłu i w końcu wpadamy na łóżko. Ląduję na nim kończąc pocałunek. Ogień zaczyna przygasać, a ja jeżdżę palcem po klatce piersiowej chłopaka. Dopiero teraz dociera do mnie iż jest w samych bokserkach. Ma takie niespotykane tatuaże. Całuję go w obojczyk i podnoszę głowę do góry.
- Masz plany... na przyszłość?- pytam łaknąc jakiejkolwiek odpowiedzi. Styles marszy brwi i zaczyna jeździć palcem po moim ramieniu. Przygryza policzek co oznacza, że odpowiedź będzie dosyć trudna.
- Nie... zastanawiałem się wcześniej. Dopiero teraz, gdy cię spotkałem zachciałem spróbować czegoś nowego.
- To znaczy, że gdybym cię poprosiła żebyś ze mną wyjechał, zrobiłbyś to?
- Nie- odpowiada szorstko, a ja czuję ukłucie w sercu.
Dlaczego odpowiedział tak sucho? Wiedziałam, że nie zależy mu na tyle mocno by ze mną wyjechać. Jednak chcę znać powód dla którego nie ma zamiaru ze mną wyjechać. Chcę po prostu wiedzieć, czemu?
CZYTASZ
Starry Road||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction"Tylko raz w życiu trafia się miłość, i to jeżeli masz szczęście."-Dennis Lehane- Pułapka zza grobu ✘Opowiadanie nie jest tłumaczeniem! ✘Wszelkie prawa zastrzeżone! ✘Okładkę robiłam sama ;)