17.

260 22 4
                                    

   *muzyka na górze :) *

   Słyszę niewyraźnie głosy. Umarłam? Ostatnio tylko ta sugestia lata mi po głowie. Nie mam pojęcia co się stało. Upadłam i usłyszałam strzał, po czym zasnęłam. Dopiero teraz moje ciało przeszywa potworny ból. Otwieram powieki szerzej dostrzegając czyjeś rysy. Cały obraz mam rozmazany. To na nic! Jestem w kompletnej rozsypce i nie wiem co robić. Biorę głęboki wdech podchodząc do kolejnej próby. Tym razem dostrzegam brązowe włosy oraz czekoladowe oczy. Osoba siedzi koło mnie wpatrzona jak w obrazek. Popękane usta ruszają się jakby właśnie coś mówiły. Nie wiem co, gdyż zupełnie nie słyszę dźwięków. Tylko ciche szepty.

   Po chwili zimny ręcznik ląduje na moim czole. Cóż za ulga. Spoglądam kto w tym domu jest mi przychylny chociaż nie wiem, gdzie jestem. To dziewczyna o brązowych włosach oraz zielonych oczach. Na twarzy jest strasznie wychudzona przez co doskonale widać jej kości policzkowe. Mrugam kilka razy wytężając wzrok. Obraz zaczyna nabierać ostrości co oznacza, że zimny kompres działa.

- P- P? -O kim teraz mowa? Chyba o mnie. W końcu tylko ja mam na imię Penny. – Penny? Słyszysz mnie?- tak dobrze znany jest mi ten głos, a jednak w dalszym ciągu nie potrafię go rozpoznać.

- Daj jej spokój Liam, nie widzisz, że ledwo co kontaktuję- słyszę jej delikatny głos. Liam? Czyżbym była u Harry'ego? Zrobią ze mnie zakładnika. Liam nic się nie zmienił. Jednak na twarz wskoczyła mu smutna mina. Chyba z mojego powodu.

- Aj Madison trzeba ją trochę rozeznać. Śpi tak drugi dzień, a wiesz że Harry traci cierpliwość- czyli znowu tutaj jestem. Czuję, że coś mokrego spływa po moim policzku. To łzy ponieważ jestem szczęśliwa. Zobaczę twarz do, której uciekałam pomimo wielkiego zagrożenia.

- Patrz! Przez ciebie płaczę- Madison ociera moje łzy, ale ja wzbieram w sobie siłę i delikatnie ją odpycham. Zdejmuję zimny okład wycierając łzy. Wszystko widzę i słyszę. Może nie czuję się najlepiej, ale mogło być gorzej. Mogłam siedzieć u Steven'a, mogłam zostać zabita w lesie, mogłam stracić wszystkich.

- Wszystko dobrze Penny? Możesz z nami porozmawiać? Czujesz się na siłach żeby pogadać z Harry'm?- Liam zadaję mnóstwo pytań, ale w ogólne mu się nie dziwię. Działa pod presją. Kiwam głową na znak zgody. Madison protestuję i twierdzi, że to głupota narażać mnie na stres w takim stanie jednak Liam po prostu wychodzi. Zaczynam bawić się palcami. Zaraz nie będzie tak spokojnie jak teraz. Do pomieszczenia wbiega Niall, Louis i na końcu Harry. Patrzę na nich błagalnym wzrokiem. Muszą zrozumieć moją sytuację. Każdy by tak zrobił, gdyby trafił do Steven'a.

- Penny! Żyjesz wariatko- chichoczę Niall.

- Dziękuj mu bo cię uratował- dodaję uśmiechnięty Louis. Nie są na mnie źli? Nic jeszcze nie wiedzą.

- Powiedz im wszystko Penny. Słyszałem, że wymyśliłaś amnezję- karci mnie Liam przez co czuję jak policzki zaczynają piec. To przez zażenowanie.

- Mam na imię Penny Bennett- kurde dobry początek! Szkoda, że tak nie powiedziałaś na początku. Wyśmiewa mnie sumienie.- Nigdy nie miałam amnezji. W dzień, w którym mnie znaleźliście uciekłam od Steven'a Bennetta... mojego biologicznego ojca.

- CO KURWA?- wrzeszczy Harry. Spoglądam na niego prosząc wzrokiem by nie był zły jednak widzę tą złość i zawód na mojej osobie. Ponownie czuję jak łzy wypełniają moje oczy, a ręce zaczynają się trząść. Nie mogę dostać w tym momencie ataku paniki. Biorę głęboki wdech.

- Liam'a poznałam, gdy pracował jako mój ochroniarz. Podkradłam mu latarkę by uciec.

- Zrobiłem to specjalnie- wtrąca brunet.- obiecałem, że kiedyś stamtąd odejdziesz i polubisz moich przyjaciół.- mogłabym teraz obdarować go promiennym uśmiechem jednak widok wkurzonego Styles'a na mnie dobija doszczętnie.

- Ty suko! Jesteś szpiegiem jak Zayn?!- krzyczy, a te słowa uderzają niczym pocisk w moje serce. Zaczynam płakać, a Madison gładzi mnie po ramieniu.

- N-nie jestem szpiegiem. Trafiłam do was przypadkiem i bardzo się cieszę- łkam czując coraz to nowsze łzy. Chłopaki stoją osłupieni. Tylko zielonooki obdarza mnie teraz ogromną nienawiścią.

- Miałem pierdoloną córkę Steven'a pod dachem i jej nie zabiłem?! Tylko się kurwa zakochałem?! Co będę zwlekać, uduszę cię kurwa teraz!- krzyczy i robi krok w moją stronę, ale Lou i Niall chwytają go za ręce.- PUSZCZAJCIE!

- Uspokój się! Czym ona ci zawiniła?!- wrzeszczy Horan stając w mojej obronie co teraz naprawdę mnie dziwi. Chyba nie tylko mnie bo każdy na jego słowa wygląda na zdziwionego.

- Czym? Tym, że żyje, że tutaj kurwa siedzi i oddycha tym samym powietrzem!- tak bardzo bolą mnie te słowa, że tracę zdrowe myśli. Zrywam się z łóżka stając z chłopakiem twarz w twarz. Czuję złowrogie spojrzenie na sobie, czuję gorący oddech oraz zapach mięty zmieszany z perfumami. Miałam rację, nie ma już tej miłości- jest nienawiść. W jego oczach brakuję miejsca dla kogoś takiego jak ja. On łaknie mojej śmierci. Chcę abym umierała tak jak jego rodzina. Żeby Steven cierpiał, ale nic nie wie...NIC!

- To mnie zabij! Powiedziałam ci kiedyś, że czekam na śmierć. Tobie się wydaję Harry, że Steven przejmie się moją śmiercią...gówno prawda! Nie obchodzę ,go...nie obchodzi go nikt prócz skarbu! Nie miałam tak dobrze jak ty...nie znałam swojej matki! Codziennie byłam torturowana i kpiono z mojej osoby. Wiesz jak dobrze było z wami mieszkać? Nie znaliście prawdziwej Penny, a i tak mnie lubiliście!

- Bo nie wiedziałem, że jesteś pierdoloną córką tego skurwiela!

- Co to zmienia? BYŁAM NIĄ WCZEŚNIEJ, JESTEM NIĄ TERAZ I BĘDĘ NIĄ ZAWSZE!

- Dlatego nie chcę cię widzieć!- chłopak szybkim ruchem wyrywa się z uścisku przyjaciół i chwyta mnie za szyję. Ledwo co oddycham. Czuję, że albo brakuję w tym pokoju tlenu albo powoli zaczynam się dusić. Kolejne łzy lecą po moich policzkach. Mam naprawdę dość tego życia.- Brzydzę się, że kiedykolwiek cię pocałowałem.

- Harry! Dosyć tego kurwa mać, zostaw ją już! Ona niczemu nie jest winna- warczy Louis co teraz dziwi mnie najbardziej. Myślałam, że mnie nienawidzi. Nastaję dziwna cisza. – Nie przez nią umarła twoja rodzina.

- Spierdalaj kutasie od mojej rodziny!- nie wiem nawet kiedy, ale mocny uścisk na mojej szyi znika. Natomiast Harry siedzi okrakiem na Tomlinson'ie i okłada go pięściami. Stoję w kompletnym osłupieniu nie wiedząc co robić. Z nosa Lou leci krew, a nikt nie ma odwagi zareagować. W końcu Madison pcha Liam'a, który z Niall'em zdejmują Styles'a z kasztanowłosego. Ma całe zdarte knykcie, a Lou obitą twarz. Madison wychodzi z zielonookim do kuchni zostawiając mnie samą z trzema facetami. Pochlipuję próbując przeanalizować sytuację jednak nie jest mi to dane. On wini mnie za wszystko co zaszło w przeszłości.

- Nie chcę cię widzieć! Wypierdalasz stąd za dziesięć minut...

- Ale Harry- wtrąca się Liam.

- Nie! Albo stąd wyjdzie albo ją zabiję- warczy i opuszcza pokój. Wybucham płaczem zakrywając twarz rękoma. Niall posyła uśmiech pełen współczucia i wychodzi. Liam opatula mnie ramionami przyciskając do swojej klatki piersiowej. To koniec, definitywny koniec. Wszystko co powiedział rozwaliło moje serce na miliony tysięcy kawałków. Słowa odebrałam tak samo jak spoliczkowanie. Słyszę bicie jego dobrego serca i pragnę by mój Harry takie miał. By wróciło tamto serce, które biło tylko dla mnie. Mogłam umrzeć, nie byłoby teraz tak wielkiego problemu.

    Liam przyciska mnie mocniej opierając podbródek o moją głowę. Morze łez opuszcza moje oczy, a ja nie mogę nic z tym zrobić. W końcu odpycham Payne'a od siebie i wycieram mokre policzki.

- Mogę z nim pogadać...

- Nie, odejdę. Wreszcie nikomu nie będę zawadzać.

- Ale Penny! Nie zasługujesz na to!!!

- Zasługuję... Cześć Liam, dziękuję.

Starry Road||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz