9. Spojrzenie zła

75 2 0
                                    

Sophia


Dotyk jego zimnych dłoni na moich ramionach sprawił, że zastygłam niczym marmurowa figura. Wpatrywałam się w moje odbicie, nie mając odwagi się poruszyć.

- Wyglądasz pięknie.- wymruczał tuż przy mojej szyi. Jego oddech połaskotał mnie po skórze, wywołując falę silnych dreszczy. Moje źrenice zwęziły się, wargi zadrżały. Poczułam się jak zwierzę, które wypuszczone przez krótką chwilę na wolność wraca do swej klatki, milcząco błagając o to, by przestała być ona już jego domem.- Ale nie podoba mi się ta sukienka. Przypominasz w niej księżniczkę Disney'a, a ten obrazek wolałbym pozostawić na inną okazję. Dziś masz być stanowczą, zdecydowaną kobietą. Kobietą sukcesu. Załóż tę obcisłą czerwoną, z rozcięciem na nodze. I koniecznie złote, odkryte szpilki. Do tego złota biżuteria.

- Przecież wiesz, że nie lubię złotej biżuterii.- sprzeciwiłam się, gdy wyobrażenie tego, w kogo mam się przeistoczyć, stanęło mi przed oczami. Kobieta sukcesu. Taka, której mojemu facetowi mieli zazdrościć wszyscy jego koledzy z pracy, taka, która jest chodzącym ideałem, która poradzi sobie ze wszystkim, nigdy nie gubi pewności siebie i jest reinkarnacją jednej z najsilniejszych postaci kobiecych w historii świata.

Żółte złoto nie pasowało do mojej chłodnej, porcelanowej cery i jasnych włosów. Poza tym moja wrażliwa skóra źle na nie reagowała, była to najprawdopodobniej alergia. O wiele bardziej wolałam srebro lub białe złoto, ale Scott zdawał się o tym nie pamiętać lub udawał, że nie pamiętał. Zwykłe złoto było dla niego oznaką luksusu i bogactwa, dlatego nakłaniał mnie, by je nosić. Kupował mi wciąż złotą biżuterię, mimo iż prosiłam go, by tego nie robił. I tak czułam się nieswojo za każdym razem, gdy dostawałam od niego drogi prezent, lecz jeszcze gorszym było wyłapywać urażone spojrzenia mojego narzeczonego, gdy mijała kolejna elegancka okazja, a nowa błyskotka od niego znów nie znalazła się na mojej szyi.

Dziś znów lustro ukazywało odbicie niewdzięcznicy.

- Złoto pasuje do ciebie idealnie. Bo ty jesteś moim złotem i słońcem.- odparł nieco kąśliwie.

Nie byłam ani złotem, ani słońcem. Byłam księżycem, ciałem niebieskim, które w pełnej krasie ukazywało się tylko w nocy. Noc była magią i tajemnicą, ale niektórzy to właśnie podczas niej widzieli wszystko wyraźniej, niż za dnia. Ja też zaliczałam się do tego grona.

Ubrałam się w czerwoną suknię, założyłam złote szpilki i złotą biżuterię. Scott, gdy to ujrzał, wreszcie uśmiechnął się z aprobatą.

- Zupełnie inaczej się prezentujesz, gdy odkryjesz swoją prawdziwą osobowość, kochanie.- stwierdził. Nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił. Nie odkryłam się, a zakryłam. Ale tego ode mnie wymagano po raz kolejny w życiu i po raz kolejny musiałam to zaakceptować. W drodze na przyjęcie jak zwykle zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zdobędę się na odwagę i przestanę dopasowywać się do świata, w którym mnie wychowano i w którym chyba utknęłam już na zawsze. Jak zwykle dochodziłam do wniosku, że jestem na to zbyt słaba.

Tak bardzo nie chciałam tam być. Siedzieć sztywno z doklejonym, sztucznym uśmiechem i udawać, że interesuje mnie to, o czym rozmawia Scott i jego koledzy z firmy. Nie było mowy, żeby się z tego wykręcić. Musiałam tam być i reprezentować to, jak dobrze się nam powodzi. Musiałam być ozdobą mojego narzeczonego, co sam często powtarzał. Musiałam być jak wszystkie partnerki pozostałych facetów w garniturach, tak samo nieprawdziwa, pozbawiona własnej osobowości, grzecznie przytakująca i całkowicie podporządkowana swojemu mężczyźnie.

Two VoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz