Castor
Do: Sophia: Cześć, chciałem się tylko upewnić, czy nasze kolejne spotkanie jest aktualne.
Nie doczekałem się odpowiedzi przez kolejne dwie godziny. Dwie godziny, podczas których odchodziłem od zmysłów, choć wszystkie te dziwne rzeczy zaczęły dziać się ze mną, gdy tylko straciłem z oczu przyczynę kolejnej bitwy, którą przyszło mi stoczyć.
Jesteś kretynem, Ford.
Do: Sophia: Chyba powinniśmy pogadać.
Kretyn, kretyn, kretyn.
Odłożyłem telefon, zanim wpadła mi do głowy kolejna świetna myśl o napisaniu podobnie żenującej wiadomości. Wiadomość przyszła kilka minut później, lecz kolejną godzinę zbierałem się do tego, by ją odczytać.
Od: Sophia: Aktualne. Gdyby coś się zmieniło, dam znać.
Kompletnie zignorowała moją sugestię. Mogła poczuć się urażona, albo po prostu uważała, że najlepszym rozwiązaniem rzeczywiście będzie udawanie, że nic się nie stało. Może miałaby rację, ale wiedziałem, że choćby minęło mnóstwo czasu, a napięcie między nami wreszcie by zniknęło, wspomnienie tej ryzykownej chwili i tak tkwiłoby w nas i co jakiś czas dawało o sobie znać, krępując i rozpraszając.
Wciąż zastanawiałem się, co skusiło mnie, by skraść pocałunek dziewczynie, której nawet nie lubiłem. Była wyjątkowo piękna, temu nie można było zaprzeczyć, za to jej charakter był odpychający. Gdyby nie to, że udało mi się przez parę krótkich chwil usłyszeć prawdziwy głos jej duszy, uwierzyłbym, że Sophia Whittaker jest w zupełności zepsutą, wyrachowaną paniusią, zaliczającą się do większości równie sukowatych córeczek pochodzących z tych bogatych, elitarnych rodzin. Ale ona była inna. Była jak ranne zwierzę, pozbawione zaufania do tych, którzy je skrzywdzili. Reagowała więc agresją na każdą próbę podejścia bliżej, albo po prostu rzucała się do ucieczki. Chyba właśnie ta litość, którą czułem, ilekroć wyłapywałem jej spojrzenie wypełnione nieznanym smutkiem, sprawiła, że chciałem być blisko niej i zrobić coś, co da jej choć odrobinę radości.
Bądź co bądź, zachowałem się jak napalony gówniarz, który traci nad sobą panowanie, gdy tylko atrakcyjna dziewczyna zjawia się na horyzoncie. To, co zrobiłem, nie powinno się w ogóle wydarzyć, zwłaszcza że sam niedawno rozstałem się z Paige i deklarowałem, że na razie nie mam ochoty angażować się w nic nowego. Po drugie, Sophia miała faceta, a ja to zignorowałem, choć sam zostałem ostatnio zdradzony i uważałem to za obrzydliwe. Nie dość więc, że złamałem wszelkie zasady współpracy w relacji nauczyciel-uczennica, to uczyniłem skazę na czyimś życiu prywatnym. To, że ten typ wzbudzał we mnie same negatywne emocje, nie miało znaczenia. Zachowałem się jak skretyniały hipokryta. Dziwiłem się, że Sophia nie zdzieliła mnie w twarz i nie wykrzyczała najgorszych obelg pod moim adresem. Należało mi się.
Gdy tej zwariowanej nocy wróciłem do mieszkania, okazało się, że Kevin wciąż tam na mnie czeka. Nie udało mi się ukryć mojej konsternacji, więc naturalnie zasypał mnie gradem pytań. Nie odpowiedziałem na żadne z nich i kazałem mu się odwalić. Kevin oczywiście się nie odwalił i co gorsza, został na noc. Rano, kiedy zastałem go w kuchni, przygotowującego śniadanie i radośnie przy tym podśpiewującego, coś we mnie pękło. Chciałem być sam, a najbardziej chciałem po prostu zniknąć. Znoszenie irytującej obecności kumpla, który jeszcze kilka godzin temu doprowadził mnie do szewskiej pasji, było aktualnie ponad moje siły.
- Co ci się nie podoba w twoim zajebistym apartamencie, że wolisz przebywać u mnie?- warknąłem, z obrzydzeniem patrząc na przypaloną zawartość patelni, którą Kevin właśnie zdejmował z kuchenki.
![](https://img.wattpad.com/cover/353843542-288-k957537.jpg)
CZYTASZ
Two Voices
RomanceCastor Ford stracił wszystko to, o czym tak bardzo marzył. Znalazł inną drogę, lecz wciąż nie wie, czy jest ona właściwa i dokąd go zaprowadzi. Wie tylko to, że choć muzyka od zawsze była całym jego życiem, to nie jest ona w stanie zapełnić całej pu...