27. Ogień

37 1 0
                                    

Castor


- Nie chcę sobie nawet wyobrażać, do czego by jeszcze doszło, gdyby nie Gareth. Kumpel tego skurwysyna Scotta, który udawał kamerdynera, podszedł do jego auta i otworzył drzwi, nawijając coś o swoich obowiązkach. Nakłaniał go, by wysiadł i dał mu zaparkować w odpowiednim miejscu. Gareth wtrącił coś wtedy o swoich obowiązkach, a wtedy gość wyciągnął broń. Zdołał postrzelić go w ramię, gdy ruszał z miejsca. Strzał padł z bliska, więc okropnie krwawił. Zatrzymał się gdzieś na poboczu i zanim zemdlał, resztką przytomności wysłał mi lokalizację tego domu. Od razu zorientowałem się, że musiało stać się coś złego, w innym wypadku nie otrzymałbym takiej wiadomości. Przerwałem zajęcia, zebrałem się tak szybko jak mogłem i ruszyłem tam pędem, po drodze wzywając policję. Przybyli po kilku minutach, kiedy na szczęście było już po wszystkim. Nie chcę nawet myśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdybym nie odważył się wykopać mu broni z rąk.

Obserwowałem, jak oczy Kevina z każdą chwilą rozszerzały się coraz bardziej, aż wreszcie niemal wyszły mu z orbit.

- Masz jaja ze stali, stary.- Pokręcił głową, po czym wziął kilka łyków piwa. Przez ostatni tydzień działo się tak wiele, że dopiero teraz mieliśmy możliwość się spotkać. Kevin po raz pierwszy usłyszał całą opowieść, ze wszystkimi szczegółami. Choć jako syn człowieka będącego rekinem finansowym z pewnością słyszał całą masę podobnych historii, w tym wypadku i tak był dosyć zszokowany. Ja sam po ekscesach sprzed kilku lat nie spodziewałem się, że będę uczestniczyć w jeszcze gorszym syfie.

- Musiałem działać. Ten typ to szaleniec, ale wolałem zginąć, próbując ocalić jej życie, niż zginąć, stojąc bezczynnie. Wiem, że poszedłbym za to do piekła.- przyznałem. Obraz przerażonej Sophii leżącej na podłodze znów stanął mi przed oczami. Jej szloch i nieme wołanie o pomoc rozdzierało mi serce, a świadomość tego, że ten skurwiel zwabił ją do siebie podstępem i próbował ją skrzywdzić, odebrała mi wtedy resztki człowieczeństwa. Mierząc się z nim wzrokiem, pragnąłem tylko jednego. Tego, żeby zdychał w najgorszych męczarniach.

- Jak ona to znosi?- spytał Kevin, patrząc na mnie ze współczuciem.

- Jest ciężko. Ale staram się przy niej być i dać jej tyle czasu, ile potrzebuje.- westchnąłem.

Naprawdę było ciężko. Sophia spędziła godziny na komisariacie, w kółko opowiadając o wydarzeniach tamtego dnia oraz o tym, co Scott zafundował jej podczas trwania ich związku. Odpowiadała na masę pytań, będąc zmuszoną wciąż wracać do tego, o czym wolałaby nie pamiętać. Największym pocieszeniem było jednak to, że nie było już szans na to, by ten psychol wywinął się od kary. Dowody na jego oszustwa i inne występki, które zdobył wynajęty przeze mnie detektyw, były niepodważalne, tak samo jak zeznania kręgu świadków. Stało się jasne, że Scott Madison jest zwykłym krętaczem z sadystycznymi zapędami. Miał odpowiedzieć za przekręty finansowe, szantaż, pobicie z uszczerbkiem na zdrowiu, gwałt oraz próbę gwałtu. Uważałem, że więzienie było dla niego zbyt łagodną karą, za to bardziej odpowiednią byłyby na przykład wielogodzinne tortury, ale w końcu najważniejsze było to, że koszmar Sophii miał w końcu na dobre zniknąć z jej życia.

- Kochasz ją?

Zesztywniałem, słysząc to nagłe pytanie. Kevin mierzył mnie wzrokiem, milcząc wymownie. Tym razem nie żartował.

- Co to w ogóle za pytanie? Jest na nie o wiele za wcześnie.- odparłem z poirytowaniem, licząc na to, że ten temat szybko się zakończy.- Oboje sporo przeszliśmy i na razie uczymy się na siebie otwierać. Lubimy spędzać ze sobą czas i lgniemy do siebie, ale nawet nie jesteśmy parą. Czekamy na to, co przyniesie przyszłość. Ostatnia sytuacja zdecydowanie nam nie pomaga, Sophia potrzebuje znacznie więcej samotności i próbuje poradzić sobie z falą emocji, a ja każdego dnia dostaję pierdolca, bo nie wiem, jak jej pomóc.

Two VoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz