Sophia
Wygładziłam moją czarną, dopasowaną sukienkę z golfem i po raz ostatni zerknęłam w lustro. Po raz kolejny zadałam sobie pytanie, czy nie przesadziłam, ale i tak już było za późno, by cokolwiek zmienić. Castor powinien być lada chwila.
Przeszłam samą siebie, przyrządzając na kolację lasagne ze szpinakiem i gorgonzolą i tiramisu na deser. Zadbałam też o szczegóły, mające dodać nieco miłej atmosfery. Poustawiałam w kilku miejscach świeczki, włączyłam klimatyczną muzykę i czekałam. Chciałam tym drobnym gestem podziękować Castorowi za pomoc, za to, że był przy mnie, kiedy byłam w rozsypce. Pomyślałam, że perspektywa zjedzenia z kimś wspólnie kolacji może mu się spodobać, zwłaszcza że zazwyczaj wracał późno, chwytał z lodówki jakąś szybką przekąskę i albo zasiadał do pianina, albo kładł się spać.
Prawdę mówiąc, wciąż nie potrafiłam określić naszej znajomości. Wciąż też nie rozumiałam, dlaczego Castor robił to wszystko dla mnie, choć jeszcze całkiem niedawno ledwo wytrzymywał godzinę w mojej obecności. Po części wierzyłam w jego bezinteresowność, bo choć był dupkiem, to dupkiem o dobrym sercu. Nie umiałam jednak w pełni mu zaufać, może dlatego, że całe moje dotychczasowe życie mijało wśród kłamstw, intryg i przekupstw. Wciąż nie wiedziałam też, co myśleć o jego nieciekawej przeszłości. Czułam, że prędzej czy później będę musiała z nim o tym porozmawiać, w przeciwnym wypadku nigdy nie zaznam spokoju. Ten człowiek był dla mnie chodzącą zagadką, lecz musiałam przyznać, że choć dla bezpieczeństwa wolałam trzymać go na dystans, coś nieodparcie mnie ku niemu ciągnęło i z dnia na dzień miałam coraz większą potrzebę odkrywania tego, co gra w duszy Castora Forda.
Dźwięk otwieranego zamka oznajmił jego przybycie. Z cieniem podekscytowania przesunęłam jedną ze świeczek nieco dalej i wzięłam się za wydobywanie lasagne z piekarnika. Castor wkroczył do kuchni z uśmiechem na ustach, jednak od razu spostrzegłam, że coś jest nie tak. Jego włosy były w nieładzie, spodnie czymś przybrudzone, a dłonie...
- Co się stało? Czy to jest krew?!- zaniepokoiłam się. Odłożyłam naczynie żaroodporne na stół i dopadłam Castora, który zerknął ukradkiem na wierzch swojej prawej dłoni. Miałam rację, widniały na niej jasne smugi zaschniętej krwi, plus kilka otarć.- Castor?
- Szlag.- mruknął pod nosem i schował rękę za siebie.- Chciałem powiedzieć, że wyglądasz przepięknie.
- Nie pytałam o to, jak wyglądam.- odcięłam się. Dziwne drgnięcie poruszyło mną niespodziewanie, ale zignorowałam to.- Coś ty nawyczyniał? Pokaż mi tę rękę, to trzeba przecież czymś przemyć.
- Te zapachy... Jestem tak bardzo głodny, daj mi tylko chwilę i siadamy do stołu. Jesteś niesamowita, Sophia.- odparł na to i po prostu mnie wyminął.
- Castor!- zawołałam za nim, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Po chwili dało się słyszeć szum wody i intensywne szorowanie szczoteczką. Pokręciłam głową i wpadłam jak burza do łazienki, gdzie zastałam Castora nad zlewem.- Możesz mi powiedzieć, co to wszystko ma znaczyć?!
- Nie.- rzekł dosadnie, po czym syknął z bólu.
- Nie szoruj tych ranek, bo jeszcze bardziej je pogłębisz. Pozwól mi się tym zająć, proszę.
- Nie będziesz dotykała krwi tego...
- Z tego co widzę, zdążyłeś już ją zmyć.
Castor westchnął ciężko i rzucił szczoteczkę do zlewu. Był cholernie spięty i za wszelką cenę starał się to przede mną ukryć, co tym razem niezbyt mu wyszło. Zakręciłam kran, wydobyłam z szafki środek do dezynfekcji i zabrałam się za zadrapania na dłoniach Castora, które choć nie były duże, wyglądały niezbyt ciekawie.
CZYTASZ
Two Voices
Lãng mạnCastor Ford stracił wszystko to, o czym tak bardzo marzył. Znalazł inną drogę, lecz wciąż nie wie, czy jest ona właściwa i dokąd go zaprowadzi. Wie tylko to, że choć muzyka od zawsze była całym jego życiem, to nie jest ona w stanie zapełnić całej pu...