Rozdział 19 - Gra

57 2 2
                                    

Nathaniel's pov:

Siedziałem na ławce w parku, wpatrując się w Sophie. Właśnie opowiadała mi o swojej wymarzonej przyszłości i może nie nawidziłem tej dziewczyny, ale teraz naprawdę chciałem jej słuchać.

Ciekawie to opowiadała i miała podobne plany, jak ja. Oznajmiła, że chciałaby studiować prawo, a ja również chciałbym w przyszłości się tym zająć.

Może to głupie, bo teraz gram koncerty, jeżdżę motocyklem i takie tam inne pierdoły, ale naprawdę prawem się interesuje od wielu wielu długich lat.

Zastanawiałem się podczas słuchania jej, dlaczego ja wciąż gram w tą głupią grę. Trochę czułem się nie w porządku, bo wobec Sophii, nie jest to najlepsze zagranie. Cóż, nie mogłem przegrać.

Gdy dziewczyna skończyła mówić o swoich wymarzonych studiach, zacząłem iść w podobne tematy. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, a czas mijał bardzo przyjemnie.

W pewnej chwili, zadzwonił mój telefon, na co dziewczyna przestała mówić. Przeprosiłem ją i wyciągnąłem telefon z kieszeni, po czym odebrałem.

Nie patrzyłem nawet kto to, bo chciałem to załatwić szybko i bezproblemowo. Już po chwili jednak usłyszałem głos mojej przyjaciółki.

- Słuchaj, musimy się spotkać. Teraz.

Zdezorientowany zmarszczyłem brwi, spoglądając na Sophie. O co znowu tej dziewczynie chodziło? Mówiłem jej przecież, że nie mam dzisiaj czasu na spotkania.

Do Madison gada się jak do ściany. Przysięgam, nie da się z nią normalnie rozmawiać.

- Nie mogę teraz - zaprotestowałem.

Sophia zagryzła wargę. Miałem nadzieję, że nie słyszy rozmowy mojej i Madison. Brunetka wyglądała na lekko zmartwioną i zaniepokojoną.

Usłyszałem po drugiej stronie swojej rozmówczyni, ciężkie westchnienie na które przewróciłem oczami. Tym zawsze wszystkich przekonywała do czegoś, gdy ktoś jej zaprzeczał.

O nie, nie tym razem. Tym razem się tak łatwo nie dam.

Gdy dziewczyna milczała przez dłuższą chwilę, postanowiłem, że nie będę czekał aż łaskawie poda mi jakiś argument, dlaczego chce się spotkać i się rozłączyłem.

Westchnąłem cicho i schowałem komórkę do kieszeni swojej bluzy. Spojrzałem na Sophie swoim wzrokiem, a ona lekko uniosła kąciki ust.

- Coś się stało? - zapytała.

Pokiwałem przecząco głową. Nie chciało mi się nawet odpowiadać na to pytanie.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, a na dworze robiło się coraz ciemniej. Gdy postanowiliśmy, że już czas się zbierać, pożegnałem się z dziewczyną i poszliśmy w różnych kierunkach.

Miałem ze sobą samochód, dlatego już po kilku metrach drogi, byłem na parkingu, gdzie stało moje czarne porsche. Weszłem do auta, po czym włączyłem jakąś playliste i odpaliłem silnik.

Śpiewałem sobie swoje piosenki i jechałem w stronę swojego domu. Oczywiście przepisowo, bo jakby inaczej mogłoby być.

Kiedy dojechałem na miejsce, otworzyłem bramę i wjechałem na podjazd. Nie chciało mi się wjeżdżać do garażu, więc postanowiłem, że narazie mój samochód może stać na podjeździe.

To będą nasze wakacje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz