Rozdział 28 - Dzień w kolorach i pole

53 1 0
                                    

Sophia's pov:

Obudziłam się na ubrudzonej kanapie w strefie relaksu, na której zakończyliśmy ze znajomymi moje urodziny. Uśmiechnęłam się na widok śpiących przyjaciół i brata.

Wyglądaliśmy uroczo w tych piżamach, które przygotował dla nas Alex. Ja miałam różową, Lilianna fioletową, a chłopcy niebieskie lub zielone. Bardzo nam pasowały.

Nikt oprócz mnie się jeszcze nie obudził, a gdy chciałam się poruszyć, uświadomiłam sobie, że jestem uwięziona w ramionach Nathaniela. Uśmiechnęłam się na ten widok.

Nie chciałam go obudzić, więc położyłam się wygodnie i czekałam aż ktokolwiek się obudzi. I wtedy usłyszałam dziwny odgłos.

Poruszyłam się gwałtownie i wstałam do pozycji siedzącej. Z ust Ashera i Oliviera wydobyły się jakieś słowa przez sen, ale nie wiele z nich zrozumiałam.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym znajdowaliśmy się tylko i wyłącznie my i ochroniarze. Jeden należał do Jacksona, drugi był od Nathaniela, a trzeci ode mnie i od Ashera. Po co? Nie wiem.

Usłyszałam coś jeszcze raz, ale nie umiałam określić co to był za dźwięk. Delikatnie odłożyłam ramię Nathaniela na bok, po czym wstałam z kanapy i upewniając się, że nikogo nie obudziłam, wyszłam na zaplecze.

Poczułam ulgę, gdy zobaczyłam jak za oknem wieje wiatr, a z nieba spada ulewny deszcz. Była burza i to ona mnie obudziła.

Był środek nocy, a ja wiedziałam, że nie zasnę, więc po prostu przystanęłam przy oknie i wpatrywałam się w beznadziejny i brzydki krajobraz.

Byłam zmęczona, ale nie chciałam iść spać. Wolałam przeczekać burzę, a gdy ta ustanie, wtedy się położyć. Nawet jeśli miałby to być środek dnia.

W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Nie odwracałam się, bo byłam zajęta wpatrywaniem się w pogodę.

Po chwili poczułam jak ramię chłopaka obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie od tyłu. Nate.

Myślałam, że go nie obudziłam.

Uśmiechnęłam się i odchyliłam głowę do tyłu, aby go
zobaczyć. On również się uśmiechnął, po czym złożył na moim policzku delikatny pocałunek.

- Dlaczego nie śpisz? - zapytał.

Zrzedła mi mina.

- Burza mnie obudziła - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

On pokiwał głową, po czym obrócił mnie w ten sposób, abyśmy stali teraz na przeciwko siebie. Coś chodziło mu po głowie, a ja nie wiedziałam co.

Teraz pocałował mnie w usta, co odwzajemniłam, a już po chwili znaleźliśmy się na miękkiej kanapie. Na jej brzegu usiadł czarnowłosy, a ja zajęłam miejsce obok niego.

Położyłam się wygodnie, a on objął mnie swoim ciężkim ramieniem. Uśmiechnęłam się do niego, po czym usłyszałam:

- Śpij, będę tutaj.

I już po chwili, nawet nie wiem kiedy - zasnęłam.

***

To będą nasze wakacje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz