Zacisnęłam zęby, bo nie wiedziałam jak mam na to
zareagować. Było bardzo źle, bo mój brat, zawsze był twardy i starał się nie płakać, szczególnie w mojej obecności.Sama nie wiem dlaczego. Nikt nigdy nie chciał mi powiedzieć, dlaczego tak było, jest i będzie. Cytuje: Będę starał się aby nigdy przy tobie nie płakać.
Nie wiem dokładnie jak to brzmiało, ale coś w tym stylu, powiedział mi Asher na wycieczce, którą rodzice kiedyś nam zorganizowali z okazji Dnia Dziecka.
Już po chwili do mojego pokoju wszedł Jackson. Spojrzał na nas równie zmartwiony, tak samo jak Asher. Naprawdę nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi, mimo to jednak było pewne, że nie chcieli mi o tym mówić.
Podszedł do nas i położył dłoń na ramieniu Ashera. Było źle i to bardzo. Mój brat pogłaskał mnie po plecach, po czym schylił się i szepnął mi do ucha:
- Idź do mamy.
Zaskoczona spojrzałam na niego. Przecież mamy nie ma w domu, o co im wszystkim chodzi!
Moje zdezorientowanie już po chwili zmieniło się, w jeszcze większe zmartwienie. Do głowy zakradały mi się okrutne i najróżniejsze scenariusze, o których nie chciałabym się nigdy przekonać w przyszłości.
Obdarzyłam obu chłopaków swoim zdezorientowanym spojrzeniem, po czym posłusznie udałam się w stronę schodów.
Gdy upewniłam się, że już ich nie widać, co za tym idzie, oni mnie też już nie widzą, zbiegłam po schodach jak najszybciej. Bardzo chciałam już się przekonać, o co tutaj chodzi.
W końcu dotarłam do kuchni. Na blacie kuchennym, dostrzegłam rozbite szkło oraz kilka przemoczonych chusteczek jednorazowych. Ten widok nie był odpowiednim widokiem dla moich oczu. Bardzo źle mi się kojarzył.
Kiedy wystarczająco długo już napatrzyłam się w tę okropną scenariusz, zauważyłam mamę. Faktycznie tutaj była.
Była cała zapłakana i wciąż płakała. W dłoniach miała chyba z sześć przemoczonych chusteczek. Podeszłam do niej jak najszybciej, po czym ją przytuliłam.
Ona odłożyła wszystko co miała w dłoniach, po czym również mnie objęła. Już po chwili odsunęłam się od niej i zmartwiona zapytałam:
- Mamo... O co tutaj chodzi?
Ona jeszcze raz zapłakała, po czym wytarła swoje łzy dłonią i spojrzała na mnie.
Wiedziałam, że już po chwili dowiem się czegoś, czego albo nie chce wiedzieć, albo nie powinnam wiedzieć. Serce biło mi coraz mocniej i coraz bardziej się stresowałam.
Gdy usłyszałam nadchodzące, ciche kroki, moja mama odetchnęła po czym przyznała:
- Ojciec nie żyje.
Spojrzałam na nią z wielkim szokiem i niedowierzaniem. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Przykryłam swoje usta dłonią i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Nie wiedziałam kto to i nie zamierzałam się na tym skupiać. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy i naprawdę chciałam, aby okazało się, że to sen.
W pewnym momencie, zobaczyłam wytatuowaną dłoń Jacksona i już wiedziałam, że to on za mną stoi. Czułam, że zaraz się uduszę łzami, które tak szybko spływały po mojej twarzy.
Po chwili odwróciłam się i wbiłam głowę w klatkę piersiową mojego przyjaciela. Rękoma oplotłam go w pasie i zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
CZYTASZ
To będą nasze wakacje
Teen FictionCzęść pierwsza dylogii „Wakacje" #1 Sophia to szesnastoletnia nastolatka, która uwielbia siatkówkę, jak i uwielbia śpiewać no i oczywiście kocha swoją rodzinę a najbardziej swojego o sekundę starszego brata. Wraz ze swoją rodziną musi przeprowadzić...