Zawsze zastanawiałem się nad tym, jakby to było być kimś innym. Żyć nie swoim życiem, którego tak bardzo nienawidziłem, tylko kogoś, komu zazdrościłem, a wręcz marzyłem, aby być taki jak on. Zazwyczaj byli to fikcyjni bohaterowie moich ulubionych powieści – silni, nieustraszeni, inteligentni i ambitni. Marzyłem o tym, aby być jak oni, a nie żałosnym dzieciakiem, który bał się nawet wyjść do szkoły. Kiedy czytałem o tym czego dokonali, ilu złoczyńców pokonali i jak bardzo bystrzy byli, wymyślając coraz to lepsze plany, moje serce zawsze niebezpiecznie drżało, wiedząc, że cokolwiek ja bym zrobił, nigdy nie byłoby to chociaż w połowie tak dobre. Chłonąłem czytany tekst praktycznie na jednym wdechu, a moje oczy gdyby mogły, rozbłysłyby niczym gwiazdy, zahipnotyzowane przez wyimaginowane postacie literackie. Rozmarzony tonąłem wtedy we własnych fantazjach, niemal wyłączając się kompletnie od rzeczywistości i myślałem jakby to było, gdybym był to ja. Stawałem wtedy przed lustrem, chcąc zobaczyć siebie w wersji o jakiej marzyłem, natomiast kiedy wzrok mi się wyostrzał i ponownie dostrzegłem brutalną prawdę, to wszystko waliło się na mnie niczym góra lodowa.
Kiedy mogłem sobie pozwolić na swój pierwszy telefon, następnym etapem były media społecznościowe. Nigdy nie byłem do nich zbytnio przekonany i długo wystrzegałem się posiadania ich, jednak za namową Ethana, musiałem w końcu się przełamać. Wtedy wpadłem w kolejną otchłań, chyba jeszcze mroczniejszą niż idealizowanie fikcyjnych postaci książkowych. Odkryłem życia realnych ludzi, którzy byli wszystkim, czym ja nie byłem i nigdy nie będę. Widziałem tam jedynie ludzi, którzy byli po prostu idealni. Perfekcyjne twarze, smukłe ciała, życie pełne wrażeń, szczęśliwe rodziny. Czyli wszystko, czego nie miałem. Takie sesje przesiadywania na Instagramie i Tiktoku sprawiały tylko, że miałem jeszcze większe przeświadczenie, że byłem nikim, a moje życie było tylko marną imitacją. W przeciwieństwie do nich wszystkich, ja jedynie egzystowałem.
Dopiero kiedy poszedłem na psychoterapię i w końcu się otworzyłem przed moim terapeutą, ten uświadomił mi, że to wszystko było tylko iluzją. Ludzie pokazywali tylko to, co chcieli. Były to jedynie poszczególne momenty, ulotne chwile szczęścia, które mijały szybciej, niż się zaczęły. Były to niemal wyreżyserowane obrazki, tak jak wszystkie portrety rodzinne – niekoniecznie to co na nich widziałeś, musiało być prawdą. Trochę to rozjaśniło mi umysł i pozwoliło zrozumieć, że nie wszystko co widziałem, zarówno w prawdziwym życiu jak i Internecie nie było prawdą. Każdy grał taką postać, jaką akurat chciał być w danym momencie, a ja sam doskonale to rozumiałem, bo sam robiłem tak cały czas.
Terapeuta zaproponował mi wtedy prowadzenie dziennika wdzięczności, w którym miałem zapisywać za co byłem wdzięczny. Wtedy byłem tym faktem wręcz oburzony, jak on mógł mi kazać coś takiego robić, doskonale znając moje życie. W tamtych czasach nie byłem za nic wdzięczny, a kiedy ten powiedział, że powinien chociaż za bycie żywym i zdrowym, jedynie go wyśmiałem, mówiąc, że wolałbym już w ogóle nie żyć. Teraz jednak byłem bardziej dojrzały i chociaż wciąż uważałem, że prowadzenie takiego dzienniczka było śmieszne, to jednak terapia w pewnym sensie mi pomogła.
Przestałem narzekać na to, na co najzwyczajniej nie miałem wpływu i próbowałem docenić to, co już posiadałem, a było to na pewno wiele. Miałem przyjaciół, stabilną i dobrze płatną pracę, godne, a wręcz luksusowe warunki życia. Nigdy nie sądziłem, że coś takiego mnie spotka, więc starałem się nie być aż tak negatywnie do wszystkiego nastawiony i bardziej otworzyć na nowe rzeczy. Przestać porównywać siebie, jak i swoje życie do innych, bo przestało być ono aż tak straszne. Naprawdę mocno starałem się zachować spokój, nie rozmyślać za dużo o niepotrzebnych rzeczach i skupić się na teraźniejszości. Jednak kiedy tylko widziałem osobę, która była moim ideałem, chciałem jedynie być taka jak ona. Nie mogłem powstrzymać tego, że wciąż nie przepadałem za własną osobą, niechętnie patrząc w lustro i oddałbym naprawdę wszystko, aby być kimkolwiek, tylko nie sobą.
CZYTASZ
Nepenthe | boyxboy
RomanceLouis Dark nigdy nie przepadał za ludźmi posiadającymi zbyt dużą władzę, bo nie wiadomo było co się można po nich spodziewać. Chyba, że problemów. Kiedy zostaje zatrudniony jako asystent światowej sławy modela, nie potrafi pojąć jak do tego w ogóle...