Sierpień nie zaskoczył nas niczym innym niż deszczem, błotem i silnymi wiatrami, które były tak mocne i porywiste, że powyrywały połowę kwiatów i krzaków Sama. Mężczyzna był okropnie zły i starał się jak mógł zaradzić temu, ale jakiekolwiek siatki, które miały ochraniać jego skarby, nie były chociaż trochę przydatne, w obliczu nieposkromionej Matki Natury. Siła żywiołów była tak silna, iż nic nie było w stanie jej zatrzymać. Szatyn więc musiał się poddać i z bezradnością patrzeć, jak niszczycielski wiatr porywał jego roślinki, które tak długo i z czułością pielęgnował. Wyglądał wtedy prawie tak, jakby ktoś zabrał mu właśnie coś cennego, co naprawdę było dla niego ważne.
Nigdy tego do końca nie rozumiałem, jak coś tak prozaicznego, co mamy na co dzień, może kogoś tak bardzo obchodzić. Na początku śmiałem się z Sama, jego fascynacji i wręcz chorobliwej troski o te jego wszystkie rośliny. Nie rozumiałem wtedy, że każdy miał coś, co kochał i chciał to jak najdłużej dla siebie zatrzymać. Dotarło to do mnie dopiero niedawno, że kwiaty, drzewka i różnego rodzaju rośliny, również czuły. Może było to trochę zbyt odklejone myślenie, ale zdałem sobie sprawę, że w pewnym sensie, one też żyły. Tak samo jak zwierzęta, czy my, ludzie. Przestało mnie więc to dziwić, że Sam traktował je z taką czułością, jakby mówił do drugiego człowieka. On naprawdę traktował wszystkie te zielone listki jako coś, co naprawdę oddychało, a ja przestałem w końcu się z niego śmiać i zacząłem to szanować. Natura była niezwykle ważnym elementem na świecie, a wręcz kluczowym, bez której przecież nawet planeta Ziemia i my ludzie, byśmy nie istnieli.
Było to dla mnie w sumie podobne, jak ze zdrowiem. Czy to psychicznym, czy fizycznym. Nikt na co dzień za bardzo się tym nie przejmował, sądząc, że przecież nic złego się nie wydarzy, zwłaszcza jak się jest młodym. Jednak dopiero niedawno zrozumiałam, po moim nawrocie, że tak samo powinniśmy dbać o to, co mieliśmy w środku, jak i na zewnątrz. Nigdy nie sądziłem, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak każdy inny obszar funkcjonowania organizmu. Chociaż zawsze myślałem, że we wszystkim sobie sam bym poradził, a stany załamania są tylko chwilowe, w końcu zrozumiałem, że tak nie było. Czasami to nigdy nie przechodziło, a jedynie znikało na kilka tygodni, lub miesięcy, ale za każdym razem powracało. I chociaż chciałem pogodzić się z tym, że taki zostanę już do końca życia, czasami nie potrafiłem, żałując, że nie mogłem być normalny.
Coraz częściej wolałem przesiadywać w ogrodzie, nawet bardziej niż wcześniej, czy wychodzić na spacery. Nie przeszkadzał mi nawet deszcz, czy silny wiatr, brałem wtedy po prostu parasolkę i szedłem przez siebie. Bycie na zewnątrz pośród tych wszystkich roślin, oddychając świeżym i rześkim powietrzem, sprawiało, że tylko wtedy mogłem poczuć w sobie prawdziwy spokój i jakby wolność. Była to też najlepsza dla mnie perspektywa, ponieważ nie mogłem sobie pozwolić na przeleżenie w łóżku każdej wolnej chwili. Wiedziałem, że była to łatwa droga do tego, aby znowu pogrążyć się we własnym smutku, w którym znajdowałem za dużo komfortu. Łatwo było dać pokonać się samemu sobie i po prostu poddać, jednak czasami trzeba było zabić nie siebie, ale swoje myśli, żeby żyć dalej.
Cieszyłem się, że pogoda na powrót była deszczowa i ponura, nienawidziłem lata i chociaż w Londynie nie było ono jakieś gorące, to i tak każdy korzystał z tych dwóch miesięcy jak tylko mógł. Dla mnie był to najgorszy okres, bo kiedy wszyscy chodzili rozebrani, ja nieustannie musiałem mieć na sobie długie spodnie i bluzki i męczyło mnie odpowiadanie za każdym razem, dlaczego nie ubiorę niczego odpowiadającego pogodzie. Chciałbym, żeby nic mnie nie to nie obchodziło, jak wiele blizn było na moim ciele i co ludzie by sobie o tym pomyśleli, ale nie potrafiłem. Widziałem wiele kampanii reklamowych, czy społecznych, gdzie nawet znani celebryci, czy działacze pokazywali swoje blizny, opowiadając własne historie z samookaleczeniem, a ja byłem wdzięczny za to, że mieli na tyle dużą odwagę, żeby tym się podzielić i trochę przełamać tabu wokół tego tematu. Wiedziałem jednak, że ja byłem zwykłym człowiekiem i to jeszcze takim, który za bardzo cenił sobie to, jak inni go postrzegali, a tym bardziej nie chciałem za nim w świecie, aby moja przeszłość ujrzała światło dzienne.
CZYTASZ
Nepenthe | boyxboy
DragosteLouis Dark nigdy nie przepadał za ludźmi posiadającymi zbyt dużą władzę, bo nie wiadomo było co się można po nich spodziewać. Chyba, że problemów. Kiedy zostaje zatrudniony jako asystent światowej sławy modela, nie potrafi pojąć jak do tego w ogóle...