Leżałem zakopany pod przyjemnie pachnącą, satynową pościelą. Okrycie, choć ciepłe i miękkie, nie dawało mi pełnego poczucia bezpieczeństwa. Wciąż czułem, że byłem kimś obcym i zupełnie bezbronnym w tym ogromnym miejscu, z kompletnie nieznanymi mi osobami. Pokój który mi przydzielono, był naprawdę elegancki i czułem się nieswojo, bo nigdy nie miałem czegoś tak schludnego, a zarazem przytulnego. Ściany były w odcieniu jasnego błękitu, meble zaś z ciemnego drewna, dla kontrastu. Oczywiście wolałem ten pokój, niż nasze poprzednie mieszkanie, które było zatęchłe, brudne i okropnie klaustrofobiczne. Nie mogłem jednak od razu przyzwyczaić się do tak wielkich zmian, jakie nastąpiły w moim życiu w ciągu niespełna doby. To wszystko było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe i czekałem tylko na surową opatrzność, która w bardzo bolesny sposób pokazałaby mi moje miejsce. Byłem poniekąd szczęściarzem, że nareszcie udało mi się zacząć żyć normalnie i godnie, chociaż nigdy nie przyznałbym tego Ethanowi, po tym jak wczoraj zarzekałem się, że nie chciałem tego wszystkiego. No cóż, nie chciałem, ale ten materac był taki miękki, a ta pościel tak delikatna i nie przypominało to niczego, na czym kiedykolwiek spałem, więc po prostu cieszyłem się tym, póki miałem okazję. Zagłębiłem się w materacu jeszcze głębiej, jeśli to w ogóle było możliwe i z błogą miną, schowałem prawie całkowicie głowę pod kołdrę. Tak, zdecydowanie mogłem to polubić.
- Czy ty wiesz która jest godzina? - ktoś krzyknął mi do ucha i zerwał ze mnie ciepłą pościel, a ja skuliłem się na zimne powietrze, które gwałtownie uderzyło w moje rozpalone ciało. Wciąż odmawiając otwarcia oczu, zignorowałem to, mając nadzieje, że to tylko mi się śniło – chyba zapomniałeś po co tu jesteś - odezwał się ponownie głos, a ja gdybym nie miał zamkniętych oczu, to wywróciłby nimi.
- Aktualnie jestem zbyt śpiący, żeby z tobą dyskutować – mruknąłem zgryźliwie, ale wciąż sennie.
- Masz piętnaście minut do ósmej, a jak spóźnisz się chociaż minutę, to już możesz pożegnać się z tym miejscem - usłyszałem aż nazbyt wyraźnie, co wywołało we mnie delikatne uczucie paniki i momentalnie powróciłem do rzeczywistości.
- Jezu, dlaczego od razu mi nie powiedziałaś! - wrzasnąłem, zasłaniając oczy, momentalnie zły. Zerwałem się szybko z łóżka i spojrzałem na godzinę w telefonie, która faktycznie wskazywała piętnaście minut do ósmej – dobra, to jeszcze nie tak źle – starałem się brzmieć nonszalancko, ale jednak odczuwałem delikatne przerażenie. Jeśli to, co wszyscy opowiadali o moim szefie było prawdą, to byłem już skończony.
- Wyśpisz się w trumnie, a teraz lepiej się pośpiesz – Mia wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do mnie złośliwie.
- Uważaj, żebym ciebie nie wziął ze sobą do tej trumny - mruknąłem złowieszczo, biegnąc do szafy po jakieś ubrania. Wyrzuciłem połowę z nich na podłogę, ale i tak wybrałem pierwsze lepsze, więc zrobienie tego bałaganu było bezsensowne.
- Mam nadzieję, że Nicholas nie skreśli cię za to, ale niestety muszę powiedzieć, że król tego domu nienawidzi spóźnień - powiedziała Mia, teatralnie się wachlując i jak zwykle, nie pomagając. Pospiesznie wciągnąłem na siebie czarne przylegające spodnie, wywalając się z kilka razy przy tym. Wbiegłem szybko do toalety, umyć zęby i ułożyć moje kruczoczarne włosy, które i tak smutno opadały kosmykami na czoło, a moje odbicie było tak żałosne, że aż szkoda było patrzeć.
- Dlaczego nie ustawiłeś sobie budzika? - zapytała rudowłosa, a ja miałem ochotę nią potrząsnąć, bo faktycznie, wcale o tym nie pomyślałem.
- Nie, faktycznie wcale tego nie zrobiłem – odpowiedziałem jej sarkastycznie - nie moja wina, że mój telefon nie działa jak trzeba. W ogóle co to za godzina na wstawanie, czy on jest normalny - mruknąłem wściekły, próbując przełożyć bluzę przez głowę.
CZYTASZ
Nepenthe | boyxboy
RomanceLouis Dark nigdy nie przepadał za ludźmi posiadającymi zbyt dużą władzę, bo nie wiadomo było co się można po nich spodziewać. Chyba, że problemów. Kiedy zostaje zatrudniony jako asystent światowej sławy modela, nie potrafi pojąć jak do tego w ogóle...