2'cyrograf'

1.1K 63 60
                                    

Leżałem zakopany pod przyjemnie pachnącą, satynową pościelą. Okrycie, choć ciepłe i miękkie, nie dawało mi pełnego poczucia bezpieczeństwa. Wciąż czułem, że byłem kimś obcym i zupełnie bezbronnym w tym ogromnym miejscu, z kompletnie nieznanymi mi osobami. Pokój który mi przydzielono, był naprawdę elegancki i czułem się nieswojo, bo nigdy nie miałem czegoś tak schludnego, a zarazem przytulnego. Ściany były w odcieniu jasnego błękitu, meble zaś z ciemnego drewna, dla kontrastu. Oczywiście wolałem ten pokój, niż nasze poprzednie mieszkanie, które było zatęchłe, brudne i okropnie klaustrofobiczne. Nie mogłem jednak od razu przyzwyczaić się do tak wielkich zmian, jakie nastąpiły w moim życiu w ciągu niespełna doby. To wszystko było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe i czekałem tylko na surową opatrzność, która w bardzo bolesny sposób pokazałaby mi moje miejsce. Byłem poniekąd szczęściarzem, że nareszcie udało mi się zacząć żyć normalnie i godnie, chociaż nigdy nie przyznałbym tego Ethanowi, po tym jak wczoraj zarzekałem się, że nie chciałem tego wszystkiego. No cóż, nie chciałem, ale ten materac był taki miękki, a ta pościel tak delikatna i nie przypominało to niczego, na czym kiedykolwiek spałem, więc po prostu cieszyłem się tym, póki miałem okazję. Zagłębiłem się w materacu jeszcze głębiej, jeśli to w ogóle było możliwe i z błogą miną, schowałem prawie całkowicie głowę pod kołdrę. Tak, zdecydowanie mogłem to polubić.

- Czy ty wiesz która jest godzina? - ktoś krzyknął mi do ucha i zerwał ze mnie ciepłą pościel, a ja skuliłem się na zimne powietrze, które gwałtownie uderzyło w moje rozpalone ciało. Wciąż odmawiając otwarcia oczu, zignorowałem to, mając nadzieje, że to tylko mi się śniło – chyba zapomniałeś po co tu jesteś - odezwał się ponownie głos, a ja gdybym nie miał zamkniętych oczu, to wywróciłby nimi.

- Aktualnie jestem zbyt śpiący, żeby z tobą dyskutować – mruknąłem zgryźliwie, ale wciąż sennie.

- Masz piętnaście minut do ósmej, a jak spóźnisz się chociaż minutę, to już możesz pożegnać się z tym miejscem - usłyszałem aż nazbyt wyraźnie, co wywołało we mnie delikatne uczucie paniki i momentalnie powróciłem do rzeczywistości.

- Jezu, dlaczego od razu mi nie powiedziałaś! - wrzasnąłem, zasłaniając oczy, momentalnie zły. Zerwałem się szybko z łóżka i spojrzałem na godzinę w telefonie, która faktycznie wskazywała piętnaście minut do ósmej – dobra, to jeszcze nie tak źle – starałem się brzmieć nonszalancko, ale jednak odczuwałem delikatne przerażenie. Jeśli to, co wszyscy opowiadali o moim szefie było prawdą, to byłem już skończony.

- Wyśpisz się w trumnie, a teraz lepiej się pośpiesz – Mia wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do mnie złośliwie.

- Uważaj, żebym ciebie nie wziął ze sobą do tej trumny - mruknąłem złowieszczo, biegnąc do szafy po jakieś ubrania. Wyrzuciłem połowę z nich na podłogę, ale i tak wybrałem pierwsze lepsze, więc zrobienie tego bałaganu było bezsensowne.

- Mam nadzieję, że Nicholas nie skreśli cię za to, ale niestety muszę powiedzieć, że król tego domu nienawidzi spóźnień - powiedziała Mia, teatralnie się wachlując i jak zwykle, nie pomagając. Pospiesznie wciągnąłem na siebie czarne przylegające spodnie, wywalając się z kilka razy przy tym. Wbiegłem szybko do toalety, umyć zęby i ułożyć moje kruczoczarne włosy, które i tak smutno opadały kosmykami na czoło, a moje odbicie było tak żałosne, że aż szkoda było patrzeć.

- Dlaczego nie ustawiłeś sobie budzika? - zapytała rudowłosa, a ja miałem ochotę nią potrząsnąć, bo faktycznie, wcale o tym nie pomyślałem.

- Nie, faktycznie wcale tego nie zrobiłem odpowiedziałem jej sarkastycznie - nie moja wina, że mój telefon nie działa jak trzeba. W ogóle co to za godzina na wstawanie, czy on jest normalny - mruknąłem wściekły, próbując przełożyć bluzę przez głowę.

Nepenthe | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz