23'fantomowe rany'

1.1K 46 120
                                    

tw: wzmianki o próbie samobójczej i samookaleczaniu

Zawsze marzyłem jedynie o spokojnym życiu. Inni ludzie mieli większe aspiracje, takie jak wielka miłość, ogromne bogactwo i niekończące się luksusy. Oczywiście uważałem, że posiadanie tego wszystkiego byłoby bardzo miłe i na pewno ułatwiłoby życie, ale ja nie miałem zbyt wielkich wymagań. Za dużo w moim życiu było bałaganu i braku harmonii, żebym myślał o czymkolwiek innym, niż odrobinie wytchnienia. Cały czas coś się działo, a ja praktycznie nigdy nie miałem chwili spokoju, nieustannie walcząc o przetrwanie każdego dnia. Ciągłe cierpienie i ból jaki doznawałem, skutecznie wykształtowały we mnie jedynie instynkt przetrwania, a ja nawet nie pozwalałem sobie na myślenie o takich niedorzecznych rzeczach, jak nierealistyczne urojenia. W świecie w którym żyłem, nie było miejsca na coś tak luksusowego, jak marzenia.

Więc nie chciałem nigdy nic więcej od wszechświata, niż chociaż kilka dni wytchnienia i spokoju. Nie fantazjowałem za często o przyszłości, za bardzo zaabsorbowany tym, co działo się w teraźniejszości, ale kiedy w końcu to robiłem, zawsze w tych wizjach moje życie było po prostu stabilne. Nie byłem wiecznie szczęśliwy, nie miałem bogactwa, ani drugiej połówki, która by mnie kochała. Byłem zawsze sam, ale wolny od wszelkich problemów i niepokojów, a szczęście odnajdywałem w harmonii, którą wreszcie osiągnąłem. Miałem zwierzątko, czarnego kota, o którym zawsze marzyłem, skromne, ale w końcu własne mieszkanie i spokój, którego nikt nie zakłócał. Ani źli ludzie, ani ja sam.

Moje aktualne życie poszło jednak w trochę innym kierunku, niż się tego spodziewałem. Nie chciałem mówić, że było gorsze i wolałbym coś innego, wręcz przeciwnie, nigdy nawet nie spodziewałem się tego, jakie szczęście spotka mnie w mojej smutnej egzystencji. Byłem wdzięczny za to wszystko, czego mogłem doświadczyć i jak komfortowo żyłem, nie musząc martwić się kompletnie o nic. Nie musiałem już dłużej bać się tego, że nie będę miał pieniędzy na jedzenie, ubrania, czy leki. Nie byłem zmuszony przeprowadzać się z jednego parszywego mieszkania, do drugiego. Tego, że byłbym wyzyskiwany w kolejnej szemranej pracy. Zdawałem sobie sprawę z tego, w jak uprzywilejowanej pozycji byłem.

Dlatego nigdy nie marzyłem, bo wątpiłem aby cokolwiek tak dobrego wydarzyło się w moim życiu - wolałem oszczędzić sobie rozczarowań. Jednak kiedy to w końcu się stało, po wielu ciężkich próbach i przeciwnościach losu, nareszcie poczułem, że gdzieś należałem, oraz co najważniejsze, że ktoś w końcu mnie chciał. Nie chciałem być jak zwykły pies, który przywiązywał się do pierwszego lepszego człowieka, który okazał mu chociaż odrobinę zainteresowania, ale tak właśnie się czułem, chociaż usilnie to w sobie zabijałem, przez cały ten czas. Nicholas w końcu zaczął traktować mnie poważnie, gdzie nigdy bym się tego po nim nie spodziewał, a jego uwaga na tyle zaślepiła moje racjonalne myśli i zachowania, że czasami trudno mi było odnaleźć siebie w tym wszystkim, co się pomiędzy nami działo. Za bardzo potrzebowałam jego bliskości i byłem w stanie poświęcić naprawdę wiele, aby to utrzymać.

Pomimo tego wszystkiego co było dobre, wciąż dzieliły nas pewne sekrety, zarówno ze strony Nicholasa, jak i z mojej. Przez to nie mogłem pozwolić sobie na pełny spokój. W końcu musiałem w dalszym ciągu pilnować bardzo wielu dziedzin mojego przeszłego życia, a z brunetem u boku, który aż za bardzo wziął do siebie naszą wcześniejszą kłótni, nie odstępował mnie ani na krok. Z jednej strony niezwykle się z tego cieszyłem, że mężczyzna w końcu zaczął mi faktycznie pokazywać swoje prawdziwe intencyjne, ale im bardziej zaczął być fizyczny, tym bardziej zacząłem się stresować tym, że w końcu byłbym zmuszony odkryć przed nim moje ciało, a co za tym szło, co kiedyś z nim zrobiłem.

Chciałem mu powiedzieć, dlaczego tak bardzo unikałem jakiegokolwiek zbliżenia, ale było to wręcz fizycznie niemożliwe, bo za każdym razem czułem przytłaczającą blokadę w gardle, skutecznie zatrzymującą mnie przed wypowiedzeniem niektórych słów. A zwłaszcza tych, które miałyby wyjaśnić mu wszystko. Wiedziałem, że to nie było dobre, a wręcz nieuniknione, bo w końcu wszystko wyszłoby na jaw, ale nie potrafiłem wziąć się na tyle w garść i wyjawić swoich sekretów. Były one na tyle mroczne i głębokie, że nie sądziłem aby ktokolwiek byłby w stanie je udźwignąć. Chciałem żeby Nicholas został chociaż na chwilę, bo nie sądziłem, żeby został na zawsze, a wypowiedzenie na głos moich myśli i wspomnień, skutecznie by przyspieszyło jego zniknięcie.

Nepenthe | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz