tw: wzmianki o samookaleczaniu, problemy ze zdrowiem psychicznym, problemy z alkoholem
Minął dopiero tydzień zażywania przeze mnie leków, a ja z każdym dniem czułem się coraz gorzej. Kiedy pierwszy raz je zażyłem, myślałem, że umrę. Dostałem tak dużych zawrotów głowy, wszystkie mięśnie mi zdrętwiały, a serce tak mocno biło, iż sądziłem, że to już jakiś atak paniki. Przestraszyłem się i cieszyłem, że był akurat weekend i przed dwa dni nie musiałem nic robić i pokazywać się Nicholasowi w takim stanie. Nie wiedziałbym nawet, jak miałem się z tego wytłumaczyć i przerażało mnie to jak nic, że brunet w końcu odkryłby prawdę, którą tak starannie starałem się ukryć i w dalszym ciągu zamierzałem. To chyba było aktualnie moim największym lękiem, że te wszystkie rzekome pobierania krwi, wyjdą na światło dzienne i brunet odkryje, że nie miałem żadnych niedoborów witamin, a problemy z psychiką. Byłem o tym przekonany, że jego stosunek do mnie by się zmienił i widział by we mnie jedynie kogoś słabego, kto nie potrafił dać sobie rady sam ze sobą.
Na szczęście te niepokojące objawy, które miałem w pierwszych dniach, nie powtórzyły się już więcej. Jednak stało się coś, czego najbardziej się obawiałem od samego początku. Byłem po nich tak zmęczony, że aktualnie jedyne co mogłem robić, to spać. Nie miałem już więcej problemów z zasypianiem, ale jak na ironię, wcale mnie to nie cieszyło, bo wzmożona senność była tak samo problematyczna, niż chodzenie niewyspanym. Nie mogłem też na niczym się skupić, cały czas odpływałem i miałem częste momenty wyłączenia, kiedy po prostu patrzyłem się pusto w jeden punkt, a po chwili budziłem się jakby ze snu, nie wiedząc co robiłem przed chwilą, albo gdzie aktualnie przebywałem.
Cały czas byłem w ciągłym kontakcie telefonicznym z moim psychiatrą, który wnikliwie kontrolował mój stan podczas zażywania leków. Za każdym razem prosiłem go, abyśmy przerwali to, albo chociaż zmienili tabletki, skoro te ewidentnie nie działały, a wręcz mnie otępiały. Ten jednak jak jakąś mantrę, odpowiadał mi, że to całkowicie normalne, efekty uboczne zawsze będą się pojawiały, a zwłaszcza w początkowej fazie brania. Kazał mi być cierpliwym i obiecał, że po trzech tygodniach wszystko powinno wrócić do normy. Miałem wtedy ochotę odpyskować mu czymś, bo byłem rozdrażniony już tym ciągłym gadaniem ze strony lekarza. To nie on musiał codziennie czuć się tak koszmarnie, tylko ja. Podświadomie wiedziałem jednak, że ten miał rację, za pierwszym razem czułem się tak samo, a to wszystko po czasie faktycznie się uspokajało. Nienawidziłem jednak tego stanu, w którym aktualnie trwałem i chciałem jedynie, aby było jak dawniej.
Praca dla Nicholasa też stała się dla mnie coraz trudniejsza. Ledwo co udawało mi się wysiedzieć osiem godzin u niego w gabinecie, bo albo byłem tak zmęczony, że ledwo co rejestrowałem co do mnie mówił, albo na tyle pobudzony, że nie mogłem już usiedzieć w miejscu. Sam mężczyzna również mi nie pomagał w zatuszowaniu mojego stanu, bo cały czas przyglądał mi przenikliwie i przychodził zawsze tam, gdzie akurat coś robiłem. Kiedy siedziałem przed laptopem, on był obok i też załatwiał coś przed swoim, a kiedy szedłem akurat do garderoby, zająć się ubraniami i butami, ten dziwnym trafem po chwili również przychodził do swojej sypialni. Miałem wtedy paranoiczne wrażenie, że doskonale wiedział co się ze mną działo i stresowało mnie to dodatkowo, ciągle czując jak moje serce drżało niespokojnie.
Nie było jednak takie łatwe udawanie, że byłem normalny, kiedy w żadnym stopniu nie miałem kontroli nad własnym ciałem i jego wewnętrznym funkcjonowaniem. Raz tak bardzo drżały mi dłonie, kiedy podawałem mu herbatę, że ten kiedy to zobaczył, spojrzał na mnie naprawdę zmartwionym spojrzeniem i kazał usiąść, sam zaparzając mi jedną. Oblałem się jedynie zimnym potem i nieustannie zapewniałem go, że wszystko ze mną w porządku, jednak wiedziałem, że nie był przecież głupi, patrząc codziennie na pogarszającą się jakość mojej pracy. Wiedziałem też, że nie powinienem w ogóle pracować przez jakieś dwa tygodnie, póki skutki uboczne by nie ustąpiły, jednak zarzekłem się przed sobą, że dam sobie ze wszystkim radę. Zwolnienie miałbym przecież od lekarza psychiatry, co od razu wykluczało mój urlop zdrowotny, bo Nicholas poznałby prawdziwy powód mojej nieobecności w pracy. Z jednej też strony, pomimo tego wszystkiego i mojego fatalnego stanu fizycznego i psychicznego, obecność bruneta nieznacznie mi pomagała. Nie musiałem być wtedy sam, a ten w dalszym ciągu był wobec mnie w porządku. Lubiłem słuchać jak opowiadał mi coś o sobie, swoim życiu, albo narzekał na swoją branżę. Chociaż zazwyczaj wtedy milczałem, bo nie miałem siły za dużo mówić, tylko od czasu do czasu coś mu odpowiadając, to czułem się nieznacznie lepiej.
CZYTASZ
Nepenthe | boyxboy
RomanceLouis Dark nigdy nie przepadał za ludźmi posiadającymi zbyt dużą władzę, bo nie wiadomo było co się można po nich spodziewać. Chyba, że problemów. Kiedy zostaje zatrudniony jako asystent światowej sławy modela, nie potrafi pojąć jak do tego w ogóle...