tw: nadużywanie alkoholu i narkotyków
Czułem, że coś definitywnie było nie tak. Wstałem z tak dudniącą głową, że nie mogłem nawet otworzyć oczu, bo za bardzo kręciło mi się w głowie. Leżałem tak bardzo długo od przebudzenia, czując napływającą falę mdłości, ale nie mogłem się w ogóle poruszyć. Całe ciało bolało mnie tak bardzo, szczególnie w okolicach ramion i nadgarstków, że to zapaliło jakąś lampkę ostrzegawczą w mojej głowie, dokładnie tą samą, która nie działała przez jakiś czas. Pomyślałem sobie w tym momencie, że mogło oznaczać to tylko jedno. Zaszedłem chyba za daleko, nawet nie jak na swoje możliwości, ale po prostu wydawało mi się, że byłem zdecydowanie gdzieś dalej, a wręcz poza świadomością samego siebie.
Byłem na granicy, dopiero teraz to sobie uzmysłowiłem i chociaż już wcześniej podejrzewałem coś takiego, to nie chciałem tego do siebie dopuścić, bo trwanie w tym było tak bardzo dobre w swoim niebezpieczeństwie, ale jednocześnie nie do wybaczenia. Wiedziałem, że w chwili przekroczenia tej granicy, już nigdy nie dostanę żadnego rozgrzeszenia, zarówno od Boga, ale przede wszystkim od samego siebie. Wcześniej nie myślałem o konsekwencjach podjęcia niektórych decyzji, zawsze odpychając to tak głęboko w swoje wnętrze, albo raczej jego zakamarki, że nie sądziłem nawet, żeby coś takiego w ogóle istniało. Na pewno nie w moim cudownym i kolorowym świecie, który sam sobie wytworzyłem.
Moje najdziwniejsze noce spędzone w tych wszystkich klubach i barach, były chyba jakimś znakiem, który miał coś pokazać, ale w dalszym ciągu nie wiedziałem, czy to było coś złego, czy dobrego. Było to niezwykle interesujące przedstawienie, doświadczyć tych wszystkich szalonych rzeczy w samym centrum Londynu, a zwłaszcza dla takiego odludka, jakim zawsze byłem. Od samego początku zastanawiałem się, jakim cudem to się stało, że skończyłem w takim miejscu, gdzie nigdy nawet nie wyobrażałbym siebie w takim świecie, oraz w takich sytuacjach, które czasami były wręcz jak jakiś film, a nie prawdziwe życie, a zwłaszcza takie, do którego byłem przyzwyczajony. Teraz już nie wiedziałem, czy kiedykolwiek zdołałbym stąd uciec, raz przekraczając tą nieziemską wręcz granicę.
Byłem rozerwany pomiędzy okropnym bólem, a przyjemnością jaka za tym szła. Czasami tak bardzo mieszało mi to już w głowie, że nie potrafiłem jasno stwierdzić, czy w ogóle odczuwałem ból, skoro w trakcie tak dobrze się czułem. W końcu jednak otrząsałem się z tej magicznej bańki i widziałem czas, który wcale nie zatrzymał się w miejscu, a wręcz pędził jak rozpędzony pociąg. Chociaż miałem często wrażenie, że wszystko wokół było spowolnione, a wręcz zatrzymane tak samo jak ja, to jednak nie. Wszystko dookoła tętniło życiem, a wręcz działo się tak szybko, jakby przelatywało mi jedynie przez palce.
Kiedy budziłem się z tego amoku, jedyne o czym mogłem myśleć, to czy w ogóle cokolwiek znaczyłem, bo skoro czułem się zatrzymany w jednej czasoprzestrzeni, to czy w ogóle istniałem w innych. Chciałem wiedzieć, czy ktokolwiek o mnie pamiętał, oraz czy kiedy w końcu zniknę, to czy zostanę zapamiętany nawet po tym. Nie wiedziałem, czy kiedykolwiek byłbym w stanie komukolwiek w pełni zaufać, bo jedyne czego pragnąłem, to być kochany, a to zawsze nie wychodziło. Może nie byłem do kochania.
Zacząłem chyba trzeźwieć, po miesiącu ciągłego się odurzania i kiedy w końcu wszystko do mnie dotarło, pobiegłem do toalety i zwymiotowałem całą zawartość żołądka. Miałem ochotę wyrwać sobie wszystkie wnętrzności, byleby tylko nie czuć czegokolwiek. Kiedy w końcu przekroczyłem tą magiczną linię, niezwykle trudno było powrócić do czegoś, czego z całego serca się nienawidziło. Byłem coraz bliżej i wystarczyło naprawdę niewiele, żebym już na zawsze został pochłonięty przez nicość.
Byłem żałosny całe swoje życie i w dalszym ciągu taki pozostałem, ale potrzebowałem jedynie trochę bardziej się postarać, przestać być taki sztywny, a kiedy niemalże leżąc na chłodnych kafelkach, zacząłem rozluźniać swoje zesztywniałe mięśnie, w końcu się uśmiechnąłem. Musiałem być na tyle silny, żeby się uwolnić, a że brakowało mi do tego bardzo niewiele, musiałem wziąć się w garść, ten jeden ostatni raz. Musiałem pogodzić się z tymi rzeczami, które zostały już dokonane, bo od tego akurat nie było ucieczki. Pozostało mi więc jedynie grać dalej, na tej ogromnej scenie, która była albo prawdziwa, ale występowała tylko i wyłącznie w mojej głowie.
CZYTASZ
Nepenthe | boyxboy
RomanceLouis Dark nigdy nie przepadał za ludźmi posiadającymi zbyt dużą władzę, bo nie wiadomo było co się można po nich spodziewać. Chyba, że problemów. Kiedy zostaje zatrudniony jako asystent światowej sławy modela, nie potrafi pojąć jak do tego w ogóle...