Aut.Nowa historia. Prolog napisany 1 stycznia 2024. Publikuje dopiero teraz, gdy mam opowiadanie zakończone. Zachowanie postać jest inna niż w anime. Mam nadzieję, że spodoba was się. Teraz biorę się za kontynuacje innej historii. Miłego czytania.
3. 05. 2005
Przyjaźniłam się z Sasuke i Itachim niemal od małego. Dość często przebywałam na terenie klanu Uchiha tylko dlatego, że moja babcia musiała chodzić na misje, więc Mikoto zajmowała się mną. Wszystko się zmieniło, gdy Tsunade została Hokage. Byłam wtedy ledwie dwunastolatką i nie musiałam być aż tak nadzorowana przez dorosłych. Tego dnia były moje osiemnaste urodziny. Z jednej strony uwielbiałam ten dzień, jednak z drugiej nienawidziłam ze względu na to, że to również data śmierci mojej matki. Zmarła tuż po tym, jak wydała mnie na świat. Miałam tylko moją babcię, Tsunade, która mnie wychowała. Z domu wyszłam dopiero koło południa. Miałam na sobie krótki czarny top i tego samego koloru spodenki. Moje długie ciemne włosy spięłam w dwa kucyki jak moja babcia. Kiedy dotarłam na polanę, gdzie zawsze trenowałam, dostrzegłam tam Sasuke.
-Witaj, Sasuke. Co tu robisz?-zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Czekałem na ciebie, Kyōko. Wszystkiego najlepszego.-odpowiedział Sasuke, łapiąc moją dłoń, by po chwili zamknąć mnie w swoich ramionach.
Nagle jego usta znalazły się tuż przy moich i po chwili złączył nasze usta. Stałam jak sparaliżowana. Dopiero po krótkiej chwili odwzajemniłam jego pocałunek, zarzucając ręce za jego szyję. Chłopak, w którym byłam zakochana od lat, pocałował mnie. Użyłam techniki drugiego, jak i czwartego Hokage, by przenieść się z Sasuke do mojego domu. Nie chciałam, aby ktoś nam przeszkadzał. Od tak dawna czekałam na tę chwilę.
-Kyōko...czy to znaczy...ty mnie kochasz?-zapytał Sasuke, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Oczywiście, że tak. Od dawna cię kocham, Sasuke.-odpowiedziałam, patrząc w jego oczy.
-Zatem, co powiesz, by świętować twoje urodziny...tylko we dwoje?-spytał Sasuke z chytrym uśmiechem na twarzy.
-W sumie to...zgadzam się. Chcę z tobą świętować moje urodziny. To co? Wyjmować sake?-odpowiedziałam pytająco, patrząc ba niego.
-Zdecydowanie! Nie ma świętowania bez sake.-odparł Sasuke, całując mnie namiętnie.
Wyjęłam butelkę sake i postawiłam na stoliku. Po opróżnieniu całej zawartości pozbyliśmy się swoich ubrań. Byłam całkiem świadoma tego, co robię. Spędziłam z Sasuke bardzo upojne chwile. Był moim pierwszym mężczyzną. Wtulona w niego, zasnęłam dość szybko. Kiedy się obudziłam, obok mnie nie było Sasuke, ale zamiast tego zobaczyłam karteczkę z napisem ''dziękuję,,. Szybko się ubrałam i wybiegłam z domu, by poszukać go. Dostrzegłam go w towarzystwie kilku chłopaków z naszego rocznika. To, co usłyszałam, Totalnie mnie zszokowało.
-I jak? Przeleciałeś wnuczkę Hokage?-zapytał Kiba, patrząc na Sasuke.
-No pewnie. Naiwna myśli, że odwzajemniam jej uczucia. Sake ułatwiło mi wszystko.-odpowiedział Sasuke z uśmiechem na twarzy.
-Gadaj, jaka jest w łóżku?-zapytał ciekawski Kiba.
Już miał odpowiedzieć, gdy nasze spojrzenie się ze sobą zetknęły. Po moich policzkach leciały łzy. Szybko się odwróciłam i uciekłam stamtąd. Zignorowałam krzyk Sasuke, który za mną biegł. Ponownie użyłam techniki teleportacji. Znalazłam się na kamiennej głowie swojego pradziadka. Upadłam na kolana, dając upust łzom. Jestem totalną kretynką. Jak mogłam dać się tak mu oszukać, jak mogłam uwierzyć w to, że czuje do mnie to samo. Chwilę zajęło, zanim się uspokoiłam. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Tak czułem, że cię tu znajdę siostrzyczko.-powiedział spokojnie Naruto.
-Naruto? Daj mi spokój! Nie chcę dziś nikogo widzieć!-krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Co się stało? Nigdy nie widziałem cię w takim stanie.-zapytał Naruto z troską w głosie.
-To...przez...Sasuke. Jestem taka naiwna, taka głupia! On tylko chciał...mnie...przelecieć. Tylko o to mu chodziło. Zostaw mnie tu samą.-powiedziałam drżącym głosem.
-Co zrobił? Niech no dorwę gnoja! Nie daruję mu tego! Nikt nie będzie krzywdził mojej siostrzyczki!-krzyknął wściekle Naruto.
-Naruto...to nic nie da. Nie...nie...nie mogę tu zostać. Wezmę misję długoterminową i będę unikać go jak ognia. Babunia będzie cię informować.-powiedziałam, patrząc na niego.
-Skoro o tym mowa...babunia wzywa cię do siebie. Ma dla ciebie jakąś ważną misję. Zbieraj się.-wyznał Naruto z uśmiechem na twarzy.
-Misja? Było tak od razu!-krzyknęłam z radością w głosie.
Wraz z Naruto udałam się do biura Hokage. Po przekroczeniu progu jej gabinetu spojrzałam na swoją babcię.
-Wyglądasz okropnie moja droga. Wszystko dobrze? -zapytała zmartwiona Tsunade.
-Babuniu, ten debil Sasuke...skrzywdził naszą Kyōko. Wykorzystał ją!-krzyknął Naruto ze złością w głosie.
-Podejmuje się misji, którą dla mnie masz. Powiedz mi co mam zrobić?-zapytałam ze smutkiem w głosie.
-Kyōko, nie ominie go rozmowa ze mną. Co do misji...jak wiesz...Itachi jest na misji, ale ma spore problemy. Poprosił o ciebie. Masz udawać jego żonę na czas całej misji. Tu są papiery dotyczące zawartego przez was małżeństwa. Kiedy wrócicie, sporządzę papiery potwierdzające rozwód. Itachi wolał ciebie wybrać niż jakąś inną dziewczynę. Możliwe, że misja zajmie wam kilka lat. Itachi wyjaśni ci więcej na miejscu. Kiedy chcesz wyruszyć?-zapytała Tsunade ze spokojem w głosie.
-Od razu. Miałam prosić cię o taką misję, by nie widzieć...Sasuke. Pójdę się spakować i ruszam na misję.-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Zatem widzimy się przy bramie za pół godziny.-powiedziała Tsunade, wręczając mi wszystkie potrzebne dokumenty.
By uniknąć ewentualne spotkanie z Sasuke, po raz kolejny użyłam techniki teleportacji. Tylko tak mogłam znaleźć się w mojej sypialni. Spakowałam do zwoju wszystko, co będzie mi potrzebne. Kiedy tylko byłam spakowana, chwyciłam ponownie kunai i przeniosłam się pod bramę, gdzie miałam zostawiony znacznik. Nagle znalazłam się w ramionach Naruto.
-Kyōko...będę za tobą tęsknił.-szepnął Naruto ze smutkiem w głosie.
-Naruto, będę w miarę możliwości wysyłać wiadomości. Wrócę tutaj...obiecuję ci, braciszku.-powiedziałam, wtulając się w niego delikatnie.
-Trzymam cię za słowo.-szepnął Naruto z uśmiechem na twarzy.
-No dobra, moja droga. Czas ruszać w drogę, mam nadzieję...że dotrzesz tam bez przeszkód.-powiedziała Tsunade z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Poradzę sobie, babuniu. Do zobaczenia za jakiś czas.-wyznałam ze łzami w oczach.
Pożegnałam się z nimi i ruszyłam w drogę. Chciałam być jak najdalej od Sasuke. Nie chciałam na niego nawet patrzeć. Dał mi jasno do zrozumienia, kim tak naprawdę dla niego byłam. Biegłam w stronę Kraju Fal, gdzie miałam do wykonania misję. Na całe szczęście podróż przebiegła pomyślnie i niedaleko celu, przebrałam się w strój z herbem klanu Uchiha. Nie mogłam zawalić tak ważnego zadania. Towarzystwo Itachiego, wcale nie wydawało mi się takie złe. Może uda mi się zapomnieć o wszystkim, co mi się przytrafiło.