Aut. Rozdział z dnia 22 stycznia 2024. Nieco zajmowało pisanie wszystkich rozdziałów. Pozostało jeszcze dwadzieścia rozdziałów z czego jeden to Epilog. Miłego czytania 😘
3. 05. 2012
Byłam szczęśliwa u boku mojego męża. Itachi starał się jak mógł, by być z nami tak często, jak się dało, jednak musiał wykonywać misje. Zaprowadziłam bliźnięta do akademii i udałam się z najmłodszym synem na grób mojej matki. Położyłam bukiet kwiatów i stałam w milczeniu. Chciałabym, aby Itachi był tu ze mną, ale niestety przebywał na misji. Nagle zerwał się silny wiatr i zaczął padać deszcz, więc wzięłam syna na ręce, teleportując się do gabinetu Hokage.
-Wybacz babuniu, że przeszkadzam, ale wiesz może, gdzie jest Naruto?-zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Zapewne u Hinaty w szpitalu.-odpowiedziała Tsunade, tuląc do siebie Rena.
-To nie będę mu zawracać głowy. Mogę zostawić Rena tak na godzinkę? Chciałam pobyć trochę przy grobie mamy, a nie chcę, by Ren się przeziębił. Zajmiesz się nim?-zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Oczywiście, że zajmę się nim. Leć moja droga.-odpowiedziała Tsunade, biorąc Rena na kolana.
Ponownie teleportowałam się na grób mojej matki. Brakowało mi jej obecności, ale babunia radziła sobie, jak mogła, abym nigdy o niej nie zapomniała. Pokazywała mi zdjęcia mojej matki i to pomagało mi znieść jej nieobecność w moim życiu. Nagle zostałam złapana w pasie i poczułam pocałunek na szyi. Odwróciłam się przodem w celu spoliczkowania natręta, jednak widząc, że to mój ukochany wtuliłam się w niego mocno.
-Tak bardzo tęskniłam za tobą, Itachi.-szepnęłam ze łzami w oczach.
-Ja za wami też. Za nic nie przegapiłbym twoich urodzin, kochanie.-powiedział Itachi, całując mnie namiętnie.
-Pamiętałeś? Najlepszym prezentem jest to, że jesteś tu ze mną.-szepnęłam, pogłębiając pocałunek.
-Pamiętam o twoich urodzinach, Kyōko.-wyszeptał Itachi do mojego ucha słodkim głosem.
-Zabierz mnie...gdzie nikt...nas nie usłyszy i nie zobaczy. Pragnę cię, Itachi.-powiedziałam, oblizując swoje usta.
-Zabieram cię do domu. Tsunade zajmie się dziś naszymi dziećmi. Nim do ciebie podszedłem, to byłem u niej. Mam zamiar nie wypuszczać cię z naszego łóżka.-szepnął Itachi, całując moją szyję.
Nie chciałam czekać, więc teleportowałam nas wprost do naszej sypialni. Itachi od razu zaczął zdejmować moje ubranie, a ja jego. Cały ten czas, gdy byliśmy z dala od siebie, mocno na nas podziałał i niemal każdą możliwą chwilę spędzaliśmy w sypialni lub w innym ustronnym miejscu, by ponieść się pożądaniu. Tak było i tym razem. Itachi całował moje nagie ciało, gdy leżałam na łóżku. Schodził coraz niżej, aż dotarł do mojego brzucha. Po chwili poczułam w sobie jego język, przez co wydałam z siebie cichy jęk. Wiedział, jak bardzo lubiłam, gdy mnie pieścił w ten sposób. Ruchy jego języka były szybsze, a ja odczuwałam coraz większą przyjemność. Kiedy osiągnęłam orgazm, zerknęłam na męża z uśmiechem na twarzy.
-Jestem cała twoja. Zrób ze mną, co zechcesz, kochanie.-szepnęłam, oblizując swoje usta.
-Mam najcudowniejszą żonę na świecie.-szepnął Itachi, całując moją szyję.
-Za to ja...mam najgorętszego męża i nie oddam cię innej kobiecie.-powiedziałam słodkim głosem.
-Nie chcę innej kobiety niż ciebie, kochanie.-wyszeptał Itachi wprost do mojego ucha.
Po chwili Itachi przywiązał moje ręce do ramy łóżka, po czym wszedł we mnie. Jęknęłam głośniej, czując ogromną rozkosz. Jego ruchy były szybkie, mocne. Ustami pieścił moje piersi, przez co było mi cudownie. Z każdą chwilą było mi coraz bardziej przyjemnie. Nagle jego pchnięcia stały się szybsze, ostrzejsze niemalże brutalne, przez co wszystko sprzed lat wróciło ze zdwojoną siłą. Po moich policzkach leciały łzy. Zaczęłam się rzucać, by go z siebie zrzucić, ale nie dałam rady.
-Przestań! Nie chcę tego! Rozwiąż mnie! Sasuke, przestań!-krzyknęłam, coraz mocniej płacząc.
Po chwili czułam, że moje ręce są wolne, więc odepchnęłam Itachiego od siebie. Szybko się ubrałam i łapiąc kunai, teleportowałam się poza mury Konohy. Myślałam, że uporałam się z tym, co się wydarzyło ponad trzy lata temu, ale byłam w błędzie. Nie potrafiłam wyrzucić tego z mojej podświadomości. Chciałam uciec, zapaść się pod ziemię i tak też zrobiłam. Po raz kolejny opuściłam moich bliskich w tym dzieci. Biegłam przez cztery dni z przerwami na noc. Zaszyłam się w jednej z opuszczonych wiosek na terenie Amegakure. Musiałam zapomnieć o wszystkim i o wszystkich. Nie potrafiłam wrócić i żyć jakby nic się nie wydarzyło. Byłam w fatalnym stanie psychicznym. Wyjęłam kartkę i napisałam wiadomość do mojej babci.
,, Droga babciu. Wszystko się pogarsza. Uciekłam daleko, by nikt mnie nie znalazł. Proszę, byś rozwiązała moje małżeństwo z Itachim. Nie wrócę do Konohy. Nie jestem w stanie dłużej być z mężczyzną, nawet jeśli to mój mąż. Nic nie będzie takiego jak dawniej. Mam nadzieje, że znajdzie sobie inną kobietę, która pokocha też nasze dzieci. Przepraszam, że jestem taką porażką. Nie potrafię zapomnieć o wydarzeniu sprzed lat i wybrałam zniknięcie z życia mojej rodziny. Teraz mogę zakończyć swoje cierpienie. Żegnajcie, kochani.
Wasza Kyōko''
Przywiązałam wiadomość do mojego ptaka i kazałam lecieć do Hokage. Czułam się potwornie, bezsilnie. Chociaż nadal kochałam mojego męża, to wolałam zwrócić mu wolność, by mógł ułożyć sobie życie z inną kobietą. Chciałam jedynie by chociaż on i dzieci zaznali szczęścia, którego przy mnie nie będą mieli. Jestem chodzącą porażką, która wszystko niszczy. Nie dam rady dłużej być wśród bliskich mi osób. Wszystko przypominało mi o tym, co się wydarzyło. Nawet jeśli sądziłam, że mam tamte dni daleko w podświadomości to powrót do Konohy z każdym dniem, przypominało mi się coraz więcej z tych strasznych momentów. Tu, w zupełnej samotności chciałam zniknąć z tego świata. Nie wiem, czy za kilka, kilkanaście lat ktokolwiek będzie o mnie pamiętał. Po moich policzkach leciały łzy. Wyjęłam nową kartkę, by napisać do mojego męża ostatni, pożegnalny list.
,,Drogi mężu.
Wybacz, że znów uciekłam z Konohy. Jestem totalną porażką. Mam nadzieje, że znajdziesz sobie lepszą żonę ode mnie. Mimo że kocham cię ponad wszystko, to nie potrafię zapomnieć o tym, co się wydarzyło w domu Sasuke. Jesteś najlepszym mężem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Dałeś mi wiele cudownych wspomnień. Mimo wszystko musiałam odejść od ciebie i dzieci. Wybacz mi, kochanie za to wszystko. Poprosiłam Hokage o to, by dała nam rozwód, byś mógł zacząć życie od nowa. Nigdy nie zapomnę o tobie i naszych maluchach, jednak lepiej, jeśli będę z dala od was. Nie wrócę do Konohy, chyba że martwa. Zwracam ci wolność, kochanie. Kocham cię i odchodzę, myśląc jedynie o tobie. Żegnaj mój najukochańszy mężu, będę czekała po drugiej stronie.
Twoja kochająca żona, Kyōko.''
Przywiązałam wiadomość do mojego przyzwańca i poprosiłam o dostarczenie tego do Itachiego. Musiałam napisać mu to, co leży mi na sercu. Miałam nadzieję, że uda mu się ułożyć życie na nowo i pozna kobietę, która będzie dla niego idealną partnerką i matką dla naszych dzieci. Upadła na ziemi zupełnie się rozklejając. Brakowało mi moich bliskich, ale sądziłam, że wszystko robię dla ich dobra. Byłam słabą kobietą, która się poddała i nic ją nie powstrzyma przed tym, co zamierza zrobić. Może i jest to egoistyczne, ale nie czuję się już na siłach, by dalej przebywać na tym okrutnym świecie. Moim bliskim będzie lepiej bez takiej żony, matki i przyjaciółki jak ja. Chcę tylko przestać cierpieć, bać się tego, co przyniesie kolejny dzień.