Aut. 13 luty 2024. W ten dzień powstał ten rozdział jak i kolejny. Mam nadzieje że podoba wam się opowiadanie. Liczę na komentarze. Miłego czytania😘
15. 10. 2015
Po czterech długich miesiącach odzyskałam siły i dawny wygląd. Tego dnia Sakura i Ino zabrały mnie na zakupy. Zmusiły mnie do zakupu kilku obcisłych i krótkich sukienek, dwóch zbyt wiele odsłaniających strojów na misje oraz seksowne komplety bielizny. Po powrocie do domu schowałam ubrania do szafy. Spojrzałam w lustro i nie spodobał mi się ten widok. Jednak uległam wcześniejszym prośbom dziewczyn i założyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę do kolan. Włosy zostawiłam luźno, bo jednak wciąż były krótkie. Miałam dziś odebrać dzieci od Itachiego. Zbliżając się do jego domu, usłyszałam rozmowę Izumi i mojego byłego męża.
-Jesteś debilem! Weź, zacznij starać się odzyskać Kyōko, zanim którykolwiek facet, a zwłaszcza Czcigodny Kazekage nie sprzątnie ci jej sprzed nosa. Kochasz ty ją?-zapytała wkurzona Izumi.
-Gaara? Nikt jej nie sprzątnie mi jej sprzed nosa! Izumi...kocham ją jak nikogo innego. Nie mogę znieść tego, jak każdy facet patrzy na nią. Kyōko jest całym moim światem. Nie chcę, by pokochała innego faceta.-odparł Itachi ze smutkiem w głosie.
-Jesteś totalnym durniem. Przecież Temari powiedziała swojemu chłopakowi, że Gaara jak tylko usłyszał o waszym rozwodzie, to ma zamiar przyjść tutaj, aby wyznać Kyōko to, co czuje. On się w niej kocha, ale wiedział, że ona była z tobą i nie będzie się mieszał w wasze małżeństwo jednak teraz...nie ma zamiaru się wstrzymywać. Z tego, co wiem, to dziś ma się pojawić w naszej wiosce. Nie zdziwię się, jeśli on wyzna jej swoje uczucia. Walcz o nią, zanim on to zrobi!-krzyknęła Izumi ze złością w głosie.
-Ona nie chce mnie znać. Unika mnie jak ognia. Chcę ją odzyskać za wszelką cenę, nie chcę żyć bez mojej żony.-powiedział Itachi ze smutkiem w głosie.
-Dziwisz się jej? Zrobiłabym to samo, gdyby Shisui tak postąpił, jak ty. Jakim trzeba być kretynem!-wyznała wściekle Izumi.
Nie chciałam dalej tego słuchać. Chciałam tylko zabrać dzieci do mojego domu. Bałam się, że będą mnie nienawidzić za to, że znów ich opuściłam. Zapukałam do drzwi, a kiedy Itachi je otworzył i zobaczył co mam na sobie, jego oczy się rozszerzyły. Spojrzał na mnie od stóp po samą głowę.
-Kyōko...wyglądasz...bardzo pięknie.-wyszeptał zarumieniony Itachi.
-Nie przyszłam tu do ciebie, tylko do dzieci więc spierdalaj. Jakieś kłopoty w raju, że się na mnie tak gapisz? Zabieram dzieci do siebie.-powiedziałam, mijając go.
-Kyōko...zaczekaj...porozmawiaj ze mną.-szepnął Itachi, łapiąc mnie za rękę.
-Człowieku, nie mamy o czym gadać. Zajmij się lepiej swoją zdzirą, a mi daj spokój.-powiedziałam ze złością.
-Kocham cię! Daj nam szansę!-wyznał Itachi, po czym przyciągnął mnie do siebie, aby następnie złączyć nasze usta w namiętny pocałunek. Szybko go odepchnęłam i przywaliłam otwartą dłonią w policzek.
-Zrób to jeszcze raz, a będziesz martwy! Nie dotykaj mnie swoimi łapskami. Zapomnij o mnie raz, na zawsze!-krzyknęłam, biegnąc do salonu.
Mirai wraz ze Shinem podbiegła do mnie i oboje wtulili się we mnie. Jedynie Ren siedział na kanapie, nawet na mnie nie patrząc. Wiedziałam już, że mnie nienawidzi. Spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach, co nie uszło uwadze Mirai.
-Mamo, nie martw się. Przejdzie mu to. Czy...możemy iść do domu? Nie chcę być tam, gdzie mój pożal się ojciec.-wyznała Mirai, wtulając się we mnie mocniej.