Aut.Rozdział napisany 6 lutego 2024. Do końca jeszcze szesnaście rozdziałów plus Epilog. Miłego czytania.
25. 10. 2012
*Itachi*
Widząc przed sobą Nero ze zwojem, szybko go zabrałem. Kiedy zacząłem czytać wiadomość od mojej ukochanej, po moich policzkach leciały łzy. Nie chciałem stracić mojej żony. Spojrzałem na Nero ze smutkiem w oczach.
-Nero... gdzie ona jest?-zapytałem ze smutkiem w głosie.
-Kyōko zabroniła mi o tym mówić. Nie jest z nią dobrze, ale wiem, że nie chce byście byli przy niej, gdy odejdzie. Będę was informować o jej stanie na bieżąco. Powiadom Tsunade o tym wszystkim. Lepiej by usłyszała to od ciebie niż ode mnie.-odpowiedział Nero, po czym zniknął.Od razu pobiegłem do biura Hokage. Wpadłem do środka bez pukania do drzwi. Widząc tam mojego brata, byłem wściekły.
-Co ten śmieć tu robi? Jakim prawem jest na wolności?-zapytałem, patrząc na Sasuke morderczym wzrokiem.
-Itachi, uspokój się. Wiem, że nadal jesteś na niego wściekły, ale wyrok minął. Teraz będzie odbywał karę pod okiem dwójki z ANBU. Jakieś wieści?-odpowiedziała Tsunade spokojnym głosem.
-Kyōko nie wróci do nas. Nie wiem, gdzie jest, ale nie mogę znieść myśli, że jest tam sama i umrze w samotności. Z tego, co pisze, zostało jej nieco ponad miesiąc życia! To wszystko twoja wina! Przez ciebie uciekła ponad cztery lata temu i chciała się kilkakrotnie zabić! To przez ciebie uciekła pięć miesięcy temu! Wszystko przez to, co jej zrobiłeś! Nienawidzę cię!-krzyknąłem wściekle, przywalając Sasuke prosto w twarz.
-O czym ty chrzanisz?-zapytał zdziwiony Sasuke.
-No jasne, bo jakby cię to obchodziło. Cztery jebane lata temu zgwałciłeś ją! Sprawiłeś jej ogromną krzywdę, co odbiło się to na jej psychice! Sądziłem, że udało jej się uporać z tym wszystkim, ale jednak nie dała rady, bo zwów uciekła! Nie wiem, gdzie jest i nawet nie mogę być przy niej w jej ostatnich chwilach. Gdybyś jej nie skrzywdził... byłaby teraz tutaj, obok mnie i dzieci! Jesteś pojebanym dupkiem i nigdy ci nie wybaczę tego, co zrobiłeś!-krzyknąłem, patrząc na Sasuke z wściekłością.
-Itachi... nie jest tam sama. Naruto jest przy niej, dba o nią i wróci tu. Jakimś cudem dowiedział się o miejscu jej pobytu i wyruszył tam. Nie mówił gdzie, bo chciał uszanować jej wolę. Jednak nic na temat jej stanu nie napisał. Chyba Kyōko nie chciała nas martwić i teraz rozumiem dlaczego. Wolała napisać wiadomość do ciebie, bo nie chciała odejść bez wyjaśnienia. Taka już jest. Poradzimy sobie z tym razem. Musimy czekać na powrót Naruto.-odezwała się Tsunade z opanowaniem na twarzy, jednak dostrzegłem, jak zaciska swoje dłonie.
-Co ja zarobiłem? Jestem totalnym durniem.-wyszeptał zdruzgotany Sasuke.
-Trochę za późno na to. Zrobiłeś to i trzymaj się z dala od mojej rodziny! Zbliżysz się, a zabiję cię bez zawahania!- odparłem ze złością w głosie.Opuściłem biuro Hokage, idąc w stronę domu. Szedłem powoli, musiałem pozbierać swoje myśli po tym, co się wydarzyło tego dnia. Chciałem być obok mojej żony, ale nawet nie znałem jej lokalizacji. Nawet Nero trzymał w tajemnicy miejsce jej pobytu. Kiedy dotarłem do domu, zastałem tam Izumi z moimi dziećmi. Ciągle pytali, kiedy wróci ich matka, a ja nie potrafiłem im odpowiedzieć. Spojrzałem na przyjaciółkę ze smutkiem. Kazała dzieciom iść do swojego pokoju pobawić się trochę. Dopiero gdy usłyszeliśmy zamykające się drzwi, usiadłem przy stole.
-Mów co się dzieje. Przecież widzę, że ledwo trzymasz się, by się nie rozpłakać. Płacz ile tylko chcesz.-szepnęła Izumi z troską w głosie.
-Ona...ona...umiera. Jest z nią Naruto, ale nie powiedział, gdzie idzie, więc nadal nie znam jej miejsca pobytu. Straciłem ją...bezpowrotnie. Wszystko bez niej nie ma sensu...nic nie będzie takie samo. Chciałbym być przy niej, a nie mogę. Jak ja powiem dzieciom, że ich matka...nie wróci, bo zmarła? Przecież to będzie dla nich ogromny ból. Mieli ją w swoim życiu tak krótko.-wyznałem, dając upust łzom.
-Itachi, to straszne co mówisz, ale damy radę. Nadal będę zajmować się waszymi dziećmi. Razem przez to przejdziemy, przyjacielu. Na nas możesz zawsze liczyć. Idź... się połóż, a ja powiem dzieciom, by były grzeczne, byś mógł odpocząć.- powiedziała Izumi z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mogłem mieć. Shisui ma szczęście, że ma ciebie. Dziękuję.-szepnąłem smutnym głosem i poszedłem do swojej sypialni.Położyłem się na łóżku, wciąż płacząc. Tęskniłem za moją jedyną miłością. Za moją cudowną żoną, Kyōko. Nie wiem, co zrobię, gdy Naruto wróci z ciałem mojej ukochanej. Chciałem być przy niej, wsiąść ją w ramiona i wesprzeć ją. Nigdy nie sądziłem, że stracę żonę tak prędko i to przez nieznany mi powód. Chciałem, aby to wszystko okazało się snem, a nie rzeczywistością. Pragnąłem zestarzeć się u boku mojej ukochanej. To z nią chciałem spędzić każdy dzień i sprawiać by była szczęśliwa. Jest moją pierwszą miłością i poza nią nie chcę innej kobiety. Nie mam zamiaru brać ślubu po raz drugi. Zawsze będę wierny mojej ukochanej. Kyōko zawsze pozostanie w moim sercu. Zamknąłem swoje oczy i próbowałem wyrzucić z głowy wszystko, co dziś się wydarzyło, ale nie było to proste, bo moje myśli wciąż uciekały w kierunku mojej żony. Kyōko jest całym moim światem i żałuję tego, że wcześniej nie wyznałem jej swoich uczuć. Może wtedy nie cierpiałaby tak jak teraz? Może bylibyśmy szczęśliwsi niż w tej chwili? Ciągle zastanawiałem się, co by było, gdyby lecz nie potrafię cofnąć się w czasie, by zmienić wszystko. Muszę zaakceptować rzeczywistość, chociaż jest to cholernie trudne. Jak miałem pogodzić się z tym, że jej już nie będzie? Jak mam żyć z myślą, że Kyōko wróci do nas martwa? Życie bywa niesprawiedliwe, ci, którzy nie powinni istnieć, nadal chodzą po świecie, zaś osoby jak moja żona odchodzą z tego świata. Nie wiem, jak nasze dzieci zareagują, gdy dowiedzą się o śmierci swojej matki. Powiem im dopiero gdy Naruto wróci do Konohy z ciałem mojej ukochanej. Z jednej strony miałem nadzieję, że uratują ją medycy z wioski, w której przebywa, ale z drugiej strony widząc krew na wiadomości, te szanse są marne. Zapewne cierpi tam i jest jej ciężko. Wszystko jest tak bolesne, że chce się tylko zasnąć i mieć nadzieje, że to się nie wydarzyło i wszystko będzie dobrze. Czemu to ona musi umrzeć? Czemu los chce nam ją odebrać? Chciałbym, aby wróciła do nas cała i zdrowa.