Aut. 24 marca 2024. Ten i następny rozdział został napisany jednego dnia. Powoli zbliża się koniec tej historii i mam nadzieję, że zdążę z zakończeniem kolejnego opowiadania. Samopoczucie niestety utrudnia dość mocno, tworzenie kolejnych rozdziałów.
Miłego czytania😘
20. 12. 2017
Dotarłam do Konohy sama. Itachi wrócił kilka dni po tym, jak się obudziłam. Dobrze wiedziałam, że nic już nie będzie takie jak dawniej. Co prawda nadal nosiłam pierścionek, który wręczył mi Itachi, gdy zgodziłam się zostać ponownie jego żoną, ale nie mogłam go dalej ranić. Musiałam go oddać mu jak najszybciej. Jednak najpierw pobiegłam do domu mojego brata. Wpadłam do środka bez pukania.
-Hinata...gdzie Naruto? Muszę z nim porozmawiać i to natychmiast.-zapytałam zdenerwowana jak nigdy.
-Na górze. Przebiera nasze najmłodsze dziecko. Coś się stało? Kyōko...jesteś w ciąży?-odpowiedziała pytająco Hinata.
-Tak i jestem totalnie załamana tym faktem, bo...nie jest Itachiego. Musiałam zerwać ledwo co przyjęte oświadczyny, aby nie ranić go bardziej. Mimo że sam mnie zranił, to nie chciałam, aby wychowywał dziecko, które będzie nienawidził. Nie wiem, co mam dalej robić. Jestem w piętnastym tygodniu ciąży i boję się tego, co będzie.-wyznałam ze łzami w oczach.
-Czy ja dobrze słyszałem? Przespałaś się z Gaarą na tamtej imprezie? Pojebało cię do reszty? Przecież mówiłem ci, że będziesz cierpieć jeszcze bardziej. Kyōko...co ty sobie myślałaś?-zapytał zbulwersowany Naruto.
-Nic nie myślałam! Byłam pijana tak jak wszyscy! Nie potrzebnie tu przyszłam. Teraz w twoich oczach jestem zwykłą szmatą, co puszcza się na prawo i lewo! Wielkie dzięki!-krzyknęłam, wybierając z jego domu.Zatrzymałam się na głowie pierwszego Hokage, Hashiramy. Tylko tutaj mogłam zebrać myśli. Nim się spostrzegłam, obok mnie usiadł Naruto.
-Przepraszam, siostrzyczko. Nie powinienem był tego mówić. Wiedziałem, że kiedyś skończycie w łóżku. Nie sądziłem, że będzie to po pijaku. Czy on...wie o dziecku? Co zamierzasz zrobić?-zapytał Naruto, obejmując mnie ramieniem.
-Nie wie i nigdy się nie dowie. Chciałam usunąć ciążę, ale było za późno. Byłam w takim tygodniu, że się tego nie robi. To dziecko zrujnowało wszystko. Zerwałam zaręczyny z Itachim i dobrze widziałam, jak zareagował na informację, że jestem w ciąży z innym. Nie chcę wiązać się z kimś innym niż Itachi, ale...nie mogę być z kimś, kto mnie nienawidzi, bo poszłam do łóżka z Gaarą. Byłam wtedy od dawna rozwódką. Nie mam sił na dalszą walkę. Zabieram dzieci i znikam. Nie mogę tu zostać...widzieć go codziennie aż wreszcie ujrzę go z inną kobietą. Wolę zniknąć, zanim to nadejdzie. Miałeś rację braciszku...będę jedynie cierpiała.-wyznałam ze łzami w oczach.
-Oj siostra, wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Itachi potrzebuje czasu na ochłonięcie.-szepnął Naruto ze smutkiem w głosie.
-Nie chcę żywić złudnej nadziei dlatego...odejdę z wioski na zawsze.-szepnęłam, wtulając się w niego.Naruto zostawił mnie samą na kamiennej głowie mojego pradziadka po godzinie rozmowy. Trzymałam dłoń na moim brzuchu. Czułam jedynie nienawiść. Nie cieszyłam się z tego dziecka. Byłam w rozsypce. Podniosłam się i stanęłam na krawędzi tylko po to, aby spojrzeć w dal. Nagle poczułam się słabo i zakręciło mi się w głowie. To była chwila, gdy straciłam równowagę i zaczęłam lecieć w dół. W locie zostałam złapana i zabrana na puste pole treningowe. Dopiero wtedy otworzyłam oczy i odsunęłam się.
-Kyōko...nie odtrącaj mnie. Wiem...że nie zareagowałem tak, jak chciałaś. To wszystko przez to...nie mogłem znieść wiadomości, że ty z nim...że przespałaś się z nim pod wpływem alkoholu.-wyznał Itachi, podchodząc bliżej.
-Teraz dobrze wiesz, co ja czułam...gdy dowiedziałam się o tobie i tamtej wywłoce. Jednak...nie wrócimy do siebie. Opuszczam Konohę tak szybko, jak się da. Nie będę z kimś, kto...ma mnie za szmatę. Nienawidzisz mnie, tego dziecka...sama nienawidzę tego, że we mnie rośnie! Chciałam je usunąć, ale nie mogłam. Nie w takim tygodniu ciąży! Nienawidzę tego dziecka! Zabieram dzieci i znikam. Dbaj o Rena, on i tak nie uważa mnie za swoją matkę.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie pozwolę ci odejść. Kochanie...błagam...wróć do mnie.-szepnął Itachi, łapiąc mnie za rękę.
-To nic nie da. Zawsze będziesz nienawidził tego dziecka i mnie. Lepiej byśmy rozstali się i mieszkali jak najdalej od siebie. Przepraszam...ja...zdania nie zmienię. Muszę wracać do domu, spakować siebie i dzieci.-powiedziałam, wyrywając się z jego uścisku.
-Nie! Nie pozwolę ci zniknąć. Chcę, byś została moją żoną, byśmy razem wychowali to dziecko. Razem sobie poradzimy.-wyznał Itachi, przyciągając mnie do siebie. Pocałował mnie namiętnie, a ja nie potrafiłam go odepchnąć. Pragnęłam być z nim, ale bałam się, że dziecko będzie przez niego nienawidzone. Szybko odepchnęłam Itachiego od siebie.
-Wracaj do domu. Nie mogę być z tobą...wybacz.-szepnęłam, wciskając w jego zaciśniętą dłoń, pierścionek.Zanim zdążył zareagować, uciekłam przy użyciu techniki. Znalazłam się w domu, gdzie od razu rzuciłam się na łóżko, płacząc jak dziecko. Kochałam Itachiego, lecz czułam, że tak będzie lepiej dla niego. Nie chciałam nikogo więcej widzieć tego dnia. Chciałam zostać sama przez cały ten dzień. Musiałam ochłonąć i na spokojnie pomyśleć, czy opuszczenie wioski to dobry pomysł. Miałam totalny mętlik w głowie. Potrzebowałam teraz spokoju. Byłam totalnie załamana całą sytuacją.
Obudziłam się w środku nocy. Ktoś dobijał się do moich drzwi. Otworzyłam je, a widząc tam wściekłą Temari, zamarłam. Starałam się, jak mogłam, aby nie trafić na nią w wiosce.
-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że zostanę ciocią?! Zamierzałaś informować mnie o tym? Czy mój brat wie?-zapytała zdenerwowana Temari.
-Miałam nadzieję, że nigdy się nie dowiecie o dziecku. Gaara nic nie wie o ciąży i niech tak zostanie! Tak à propos to...skąd wiesz o tym wszystkim?-zapytałam zdziwiona, wpuszczając ją do środka.
-Od mojego męża, który przeholował z sake. On zaś wie to od Naruto. Ledwo wróciłam z Suny, a takie wiadomości słyszę. Co masz zamiar zrobić? Chyba nie chcesz uciekać z Konohy?-zapytała Temari, patrząc w moje oczy.
-Zabije oboje! Są martwi za plotkowanie, a mówią, że to kobiety są plotkarami. Co do twojego pytania to...tak, zamierzam zabrać dzieci i odejść z Konohy na zawsze. Jak najdalej stąd, jak i Suny.-odpowiedziałam ze smutkiem w głosie.
-To głupota. Zranisz tym wiele osób w tym swoje dzieci. Zostań w wiosce. Masz tu przyjaciół, rodzinę. Nic nie powiem bratu, bo lepiej, gdy dowie się od ciebie.-powiedziała Temari, tuląc mnie do siebie delikatnie.
-Muszę to wszystko przemyśleć.-wyznałam ze łzami w oczach.
-Nie podejmuje decyzji pod wpływem emocji.-powiedziała spokojnie Temari.Rozmawiałyśmy do samego rana. Potrzebowałam tego jak nigdy. Chociaż Temari cieszył fakt, że zostanie ciocią, to jednak mam obawy co będzie, gdy Gaara dowie się o swoim dziecku. Bałam się, że będzie chciał odebrać moje maleństwo. Nie wiedziałam co będzie, gdy dziecko przyjdzie na świat. Chociaż do rozwiązania jeszcze daleko to ja już się bałam.