Rozdział IV

38 5 0
                                    

Aut. Ten rozdział również powstał 2 stycznia 2024. Są sceny 18+ można powiedzieć, że dość nie przyjemne. Mam jednak nadzieję, że również się spodoba. Liczę na wasze komentarze. Miłego czytania.

12. 10. 2008

Od pięciu miesięcy mieszkałam ze swoim ukochanym i bliźniętami w posiadłości klanu Uchiha. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Ino.
-Kyōko, powinnaś odpoczywać w domu, a nie siedzieć tu, w pracy i to w ciąży.-wyznała zmartwiona Ino.
-Ino, za chwile kończę, więc nie martw się tak o mnie. -powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-W tej chwili wypad do domu. Przejmę twoje obowiązki więc możesz zostać w domu do końca ciąży.-wyszeptała Ino ze spokojem w głosie.

Nie chcąc się kłócić, przebrałam się w sukienkę z herbem klanu Uchiha, jedyna, w jaką się mieściłam. Pogładziłam swój brzuch i ruszyłam w stronę domu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, w ramionach mojego męża. Po wejściu do środka doznałam niemałego szoku. W salonie siedział Itachi i Sasuke.
-Witaj skarbie. Wszystko dobrze?-zapytał Itachi z troską w głosie.
-Ja...pójdę się położyć. Jestem po prostu zmęczona.-odpowiedziałam, patrząc na ukochanego.

Udałam się do naszej sypialni, kładąc się na łóżku. Po co zjawił się tu Sasuke. Teraz jednak nie byłam gotowa na spotkanie z nim. Niemal natychmiast zasnęłam, a kiedy się obudziłam, zobaczyłam Itachiego obok siebie.
-Cii. Poszedł już sobie. Pewnie byłaś równie zdziwiona jego pojawieniem, jak ja. Nie martw się, nie pozwolę mu ciebie skrzywdzić.-wyszeptał Itachi, po czym przytulił mnie do siebie.
-Dziękuje kochanie. Dobrze, że nasze dzieci są z moją babcią i Naruto. Nie chcę trafić na Sasuke, gdy nie będzie cię przy mnie.-powiedziałam drżącym głosem.
-Nigdy nie będziesz sama. Zawsze będę przy was. Powiem ci coś, kiedy zobaczyłem cię dziś w tej sukience z herbem mojego klanu...wyglądałaś tak sensownie, że gdyby nie jego wizyta to...zerżnąłbym cię w kuchni, na blacie. Nie mogę się doczekać, aż nasz syn pojawi się na świecie.-szepnął do mojego ucha, przez co nie potrafiłam się skupić.
-Itaś...ktoś tu ma brudne myśli.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Przy tobie kochanie, nie da się inaczej. Mam ogromną ochotę na swoją żonę.-odparł i wpił się w moje usta.
-Itachi...chodźmy więc do kuchni.-szepnęłam, pogłębiając pocałunek.

Nie musiałam mu tego powtarzać dwa razy. Razem udaliśmy się do kuchni, gdzie od razu posadził mnie na blacie i zaczął całować moją szyję. Zdjął moją sukienkę, po czym zjechał pocałunkami niżej. Wycałował mój brzuch, a palcami drażnił moje sutki, przez co cicho jęknęłam. Pragnęłam go w tej sekundzie, poczuć w sobie.
-Błagam...wejdź we mnie!-krzyknęłam coraz bardziej podniecona.
-Ktoś tu jest niecierpliwy kochanie.-wyszeptał Itachi i zdjął moją bieliznę.
-Nie gadaj tylko...-niedane mi było skończyć, gdyż w tym momencie poczułam w sobie jego męskość.-O tak...Itaś!-dodałam, jęcząc cicho koło jego ucha.

Perspektywa Sasuke

Żałowałem tego, co zrobiłem ponad trzy lata temu. Myślałem, że Kyōko mnie kocha i będzie ze mną. Niestety się przeliczyłem. Była teraz żoną mojego brata. Widząc ją w domu i to w sukience z herbem naszego klanu w dodatku w ciąży, poczułem złość. Jakim prawem pieprzył moją kobietę! Moja złość wzrosła, gdy Itachi powiedział, że są razem od ponad trzech lat i mają również bliźnięta. Nie mogłem dłużej wytrzymać w domu brata, więc szybko stamtąd wyszedłem. Odbiorę mu to, co on zabrał mnie. Kyōko będzie moja za wszelką cenę. Ukryłem się w pobliżu domu Itachiego i aktywowałem sharingana. To, co zobaczyłem, sprawiło, że byłem coraz bardziej wściekły. Nie mogłem dłużej patrzeć na to, jak ta dwójka pieprzy się w kuchni. Musiałem znaleźć sposobność, aby dorwać Kyōko. Wiedząc, gdzie pracowała, zaczaiłem się w jednym z ciemnych zaułków. Dopiero rankiem, gdy zobaczyłem zbliżającą się Kyōko zupełnie samą, wciągnąłem ją do zaułka i przycisnąłem do ściany.
-Jesteś tylko moja! Nikt nie ma prawa dotykać mojej kobiety!-krzyknąłem, ustawiając się miedzy jej nogami, by nie mogła mnie kopnąć. Przywarłem ją mocniej, po czym wpiłem się w jej usta, jednak ona mocno mnie ugryzła. Szarpała się, więc nie pozostawiła mi innego wyboru. Otworzyłem portal i przeniosłem się z nią do mojej kryjówki. Przywiązałem ją do łóżka i spojrzałem w jej oczy.
-Jesteś potworem. Itachi mnie odnajdzie a wtedy ty...zginiesz w mękach!-krzyczała Kyōko ze łzami w oczach.
-Było nie pieprzyć się z moim bratem! Jesteś moja i tak pozostanie!-wykrzyczałem, po czym zerwałem jej bieliznę.-Radzę ci się nie opierać, bo będzie bolało!-dodałem, rozchylając jej nogi.
-Nigdy nie będę twoja! Wolałabym umrzeć, niż być twoja! Straciłeś mnie, gdy odkryłam, czemu mnie wykorzystałeś!-krzyczała Kyōko, próbując się uwolnić.
-Przyjdę tu wieczorem. Wtedy wezmę cię siłą. Zabije każdego, kto poza mną cię dotknie. Jesteś moja i pogódź się z tym.-powiedziałem, opuszczając pomieszczenie.

Tak jak powiedziałem, tak też zrobiłem i pojawiłem się wieczorem obok Kyōko. Nie potrafiłem znieść myśli, że Itachi pieprzył ją i dotykał, kiedy chciał. Zbliżyłem się do niej i przejechałem dłonią po jej nagim ciele. Czułem, jak się spięła i próbowała uwolnić.
-Nikt cię tutaj nie znajdzie. Jesteś teraz tylko moja!-krzyknąłem, całując jej szyję.
-Itachi mnie znajdzie! Nigdy ci tego nie wybaczymy!-wykrzyczała Kyōko ze łzami w oczach.

Byłem jak w amoku. Nie panowałem nad swoimi czynami. Chciałem jedynie odzyskać kobietę, którą kocham. Pragnąłem jej tak samo, jak w dniu jej urodzin. Nie mogłem jej odpuścić. Przejechałem dłonią po jej udzie i włożyłem w nią swoje palce. Nadal pachniała moim bratem. Nie mogłem znieść myśli, że Itachi pieprzył moją ukochaną, kiedy tylko chciał. Pozbyłem się swoich spodni i bielizny, po czym ułożyłem się między jej nogami, wdzierając do jej wnętrza. Moje ruchy były mocne, szybkie. Nie zwracałem uwagi na krzyki Kyōko. Chciałem jedynie mieć ją, być jedynym mężczyzną, który będzie mógł ją pieprzyć. Ssałem jej sutki dość mocno. Pieprzyłem ją coraz ostrzej, coraz szybciej. Kiedy doszedłem w jej wnętrzu, opadłem obok niej. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co zrobiłem. Przerażony odsunąłem się od Kyōko. Szybko założyłem jej ubranie oraz swoje i rozwiązałem ją.
-Kyōko...-nie dała mi dokończyć, bo oberwałem od niej.
-Jesteś potworem! Nienawidzę cię!-krzyczała Kyōko ze łzami w oczach.
-Wybacz mi...kocham cię! Czemu on może cię mieć?!-zapytałem, patrząc na nią.
-Bo on mnie kocha, szanuje i nigdy...nigdy nie wziął mnie siłą! Nigdy!-krzyknęła zrozpaczona Kyōko.
-Kiedy nie doszłoby do tego, gdybyś wtedy ze mną porozmawiała. Chciałem ci wszystko wyjaśnić.-powiedziałem, łapiąc Kyōko delikatnie.-Chciałem powiedzieć ci, że naprawdę cię kocham!-dodałem po chwili.
-Kochałeś? Kochasz? Okłamuj siebie dalej. Nigdy mnie nie kochałeś! Byłam dla ciebie jedynie eksperymentem, laską na jedną noc. Wypuść mnie!-krzyknęła Kyōko, wyrywając się.
-Kocham cię! Tamten dzień, ten stosunek był dla mnie cudowny. Zostań ze mną!-powiedziałem, patrząc w jej oczy.
-Nigdy nie zostanę z kimś takim jak ty!-wykrzyczała Kyōko ze łzami w oczach.

Puściłem ją i wyszedłem z pomieszczenia. Zamknąłem drzwi i nie chciałem do niej na tę chwilę zaglądać. Musiałem zostawić ją samą.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz