Rozdział XII

22 7 2
                                    

Aut. 7 luty 2024. Miłego czytania 😘

8. 01. 2013

Czułam, jak skurcze stają się coraz częstsze i mocniejsze. Była przy mnie Konan, medyczka, która zajmowała się mną od początku. Dzięki jej pomocy dotrwałam do tego dnia. Miałam nadzieję, że chociaż przez chwilę potrzymam moją córeczkę w ramionach. Chciałam móc ją zobaczyć i przytulić do siebie. Tak bardzo chciałam, aby Itachi był teraz przy mnie. Żałowałam tego, że zabroniłam Naruto i Nero zdradzać miejsce mojego pobytu, lecz teraz było na to za późno. Odejdę z tego świata, bez wyznania osobiście mojemu mężowi tego, jak bardzo go kocham i byłam z nim szczęśliwa. Teraz było na to za późno i pozostało mi jedynie pogodzić się ze swoim losem. Wiedziałam, że to są moje ostatnie minuty albo nawet godziny. Po dwóch godzinach na świat przyszła moja maleńka Raya. Kiedy Konan położyła mi malutką na piersi, ucieszyłam się. Była taka podobna do swojego ojca, niemal jego kopia. Gładziłam malutką po główce, a po moich policzkach leciały łzy szczęścia. Doczekałam się tej chwili. Mogłam trzymać moją córeczkę w ramionach i nacieszyć się nią nim odejdę. Była moim kolejnym małym promyczkiem. Nigdy nie żałowałam tego, że Itachi jest ojcem trójki moich dzieci. Wierzyłam, że mój mąż poradzi sobie z tą sytuacją i znajdzie dla dzieci idealną matkę. Pocałowałam moją córeczkę w czoło i spojrzałam na Konan. Zaczęłam mieć problem ze złapaniem tchu i było tylko gorzej.
-Zabierz...ją...nie...mogę...oddychać.- wyznałam z trudnością.
-Trzymaj się! Nie dam ci umrzeć!-krzyczała Konan, po czym wzięła moją córeczkę i podała innej medyczce. Później była już tylko ciemność.

*Naruto*

Kiedy z sali wyszła Konan, od razu wiedziałem, co się dzieje. Usiadłem na krześle ze łzami w oczach.
-Naruto...jej serce się zatrzymało, ale udało nam się przywrócić jego rytm. Niestety... Kyōko jest obecnie w śpiączce. Postaram się całkiem ją wyleczyć, aby mogła wrócić do swojej rodziny. Raya urodziła się zdrowa i silna. Później będziesz mógł zobaczyć swoją siostrzenicę. Wracam do Kyōko i będę walczyć o jej życie. Będę cię informować na bieżąco.-powiedziała Konan, po czym wróciła do sali.

Martwiłem się o Kyōko. Nie mogłem jeszcze zawiadomić bliskich o stanie Kyōko. Szanse na to, że wyzdrowieje były i chciałem wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze i razem wrócimy do Konohy. Musiałem teraz zadbać o małą Rayę do czasu aż Kyōko nie wybudzi się. Kiedy pozwolono mi zobaczyć moją siostrzenicę, od razu tam poszedłem. Była niemalże kopią Itachiego, bo jednak oczy miała po swojej matce. Była maleńka, więc ostrożnie wziąłem ją na ręce i uśmiechnąłem się szeroko.
-Witaj na świecie maluszku. Zajmę się tobą, gdy mamusi nie będzie. Razem będziemy ją odwiedzać i czekać aż się wybudzi. Jesteś taka podobna do swojego ojca.-szepnąłem cicho i delikatnie pocałowałem malutką w czoło.
-Jesteś troskliwym wujkiem.-odezwała się uśmiechnięta Konan.
-Staram się, jak mogę. Kyōko jest moją jedyną siostrą, jaką mam. Wychowaliśmy się razem i zawsze się wspieramy. Teraz będę dbał o tę kruszynkę do czasu, aż jej matka się nie wybudzi. Nie ma tu nikogo z rodziny poza mną, bo Kyōko nie chciała ich informować o tym. Zrób wszystko, aby ona wyzdrowiała i mogła wrócić do swojej rodziny. Nie chcę by dzieci przeszli to, co ja i Kyōko. Oboje straciliśmy rodziców i wiem, jaki to ból.-powiedziałem ze smutkiem w głosie.
-Kyōko wspominała o tym. Chociaż nie łączą was więzy krwi, to od zawsze byłeś dla niej bratem i nic tego nie zmieni. Strata rodzica lub obojga rodziców jest bolesna. Też swoich straciłam podczas wojny. Obiecuję, że ona wróci z wami do domu. Nie pozwolę by jej dzieci, przechodziły przez to samo co my. Za trzy dni będziesz mógł zabrać malutką do domu w Amegakure, załatwiłam wam dom bliżej szpitala, byście mogli być przy Kyōko jak najdłużej. Raya potrzebuje bliskości z matką, co tylko wpłynie pozytywnie na nie dwie. Tu są klucze i numer domu.-szepnęła Konan z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję, Konan... to wiele dla mnie znaczy. Wiem, że zrobisz co w twojej mocy, aby Kyōko mogła wrócić do domu, do swojej rodziny.-powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-To moja praca...jednak...nie wybaczyłabym sobie tego, że nie próbowałam ratować jej życia. Dlatego będę się starać dalej walczyć o to by żyła.-wyznała Konan ze spokojem w głosie.

Kiedy kobieta wyszła, schowałem klucz do kieszeni wciąż zapatrzony w malutką Rayę. Zajmowałem się nią do samego wieczora. Malutka dość szybko zasnęła, więc udałem się zobaczyć co z moją siostrą. Wszedłem do sali i usiadłem obok niej, łapiąc jej dłoń.

-Kyōko... walcz, siostrzyczko. Raya bardzo cię potrzebuje tak samo, jak jej rodzeństwo i Itachi. Nie możesz umrzeć! Nie zniosę twojej śmierci... po prostu... nie dam rady.-wyznałem ze łzami w oczach.
-Nie idziesz odpocząć? Siedzisz tu od samego rana... idź... odpocznij, a ja zajmę się Kyōko i malutką Rayą. W razie czego wyślę kogoś po ciebie. Odpocznij, bo wyglądasz na zmęczonego.-odezwała się Konan z troską w głosie.
-To nic, Konan. Chcę być przy mojej siostrze... nie chcę, by została tutaj sama. Bez kogoś z rodziny.-powiedziałem, delikatnie ściskając dłoń Kyōko.
-Naruto, a może to ty nie chcesz zostać sam? Wiem o tym, że martwisz się o nią i nie chcesz by odeszła bez ciebie przy niej, ale nie martw się. Zajmę się nią i wrócicie we troje do domu. Teraz... jedyne co możesz zrobić... to odpocząć. Raya potrzebuje cię wypoczętego, abyś dał radę się nią zajmować, gdy Kyōko leży nieprzytomna.- szepnęła Konan z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Ja... ja nie chcę jej stracić. Nie wiem, co będzie, jeśli jej zabraknie. Tak wiele osób będzie cierpiało... w szczególności dzieci i jej mąż.- wyznałem ze smutkiem w głosie.-Pójdę odpocząć. Zrobię to dla mojej siostry i malutkiej Rayi.- dodałem po chwili.
-Obie mają szczęście, że jesteś w ich życiu. Dbasz o nie, martwisz się i zrobisz dla nich wszystko. To się ceni i zobaczysz... jeśli uda się ją wyleczyć... to sama ci powie takie same słowa. Taki brat jak ty to skarb.- powiedziała Konan z radością w głosie.

Pocałowałem Kyōko w czoło, po czym ruszyłem w stronę domu, który wskazała Konan. Po wejściu do środka dostrzegłem, że wszystko było przygotowane z myślą o Kyōko i malutkiej Rayi. Dziwnie się czułem, widząc puste łóżeczko. Jeszcze kilka dni i zabiorę malutką do domu, by czekać, aż Kyōko się wybudzi.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz