Rozdział IX

27 5 0
                                    

Aut. Rozdział z 30 stycznia 2024. Zachęcam do komentowania. Miłego czytania 😘

8. 06. 2012

Czułam się tego dnia bardzo źle. Co zjadłam, to zwróciłam do toalety, przez co byłam osłabiona. Mimo to udałam się do Amegakure, by zaopatrzyć się w żywność i inne potrzebne rzeczy. Kiedy tylko dotarłam do wioski, zrobiło mi się słabo a później była tylko ciemność. Ocknęłam się w obcym mi miejscu i w pierwszej chwili się przestraszyłam.

-Spokojnie. Znajdujesz się w szpitalu. Zostaniesz tutaj dość długo ze względu na anemię, która w ciąży jest niebezpieczna.-powiedziała młoda kobieta.

-Jaka ciąża? O czym pani mówi? Przecież to nie może być prawda. Proszę... nikt nie może o tym wiedzieć.- powiedziałam ze łzami w oczach.

-Nikogo nie zawiadomię tylko...musisz dbać o siebie bardziej. Rozwiązanie nastąpi pierwszego stycznia. Chciałabym, abyś przychodziła do mnie na kontrolę raz w miesiącu.- powiedziała kobieta z troską w głosie.

-Będę pojawiać się na kontrolnych badaniach. Kiedy będę mogła opuścić szpital?- zapytałam, patrząc na medyczkę z uśmiechem na twarzy.

-Jeśli wszystko będzie dobrze to za tydzień. Musimy cię nawodnić i dostaniesz lek, który pomoże ci z wymiotami.- odpowiedziała kobieta, po czym wyszła.

Byłam totalnie załamana całą sytuacją. Nie sądziłam, że znów zostanę matką, tylko że jaka ze mnie matka skoro porzuciłam starsze dzieci. Spojrzałam w sufit, dając upust łzom. Tęskniłam za rodziną, jednak nie umiałam się przełamać i całkowicie zapomnieć o tym, co zrobił Sasuke. Koszmary, które miewam, nic nie ułatwiały, a wręcz przypominały o wszystkim. Bałam się spojrzeń mężczyzn. Wszystko było nie tak, jak chciałam. Cały mój świat się zawalił i nie wiem co dalej. Wiem jednak, że urodzę to maleństwo i zastanowię się, czy wychować je nie informując nikogo o tym. Zastanawiałam się, co teraz robi Itachi i nasze dzieci. Jak sobie radzą z moją ucieczką. Pewnie nigdy się tego nie dowiem. Nagle przy mnie zjawił się mój przyzwaniec z wiadomością.

-Dziękuję, Nero.-szepnęłam z uśmiechem na twarzy.

-Do usług, Kyōko.-odparł Nero i zniknął w kłębie dymu.

Otworzyłam zwój i zaczęłam czytać wiadomość.

,,Droga Kyōko. Wiem, że jesteś w nieznanym mi miejscu, dlatego wysyłam to za pomocą Nero. Itachi nie zgadza się na wasz rozwód. Powiedział, że będzie czekał, aż wrócisz do Konohy. Każdego dnia wysyła swoje cieniste klony, aby cię odnaleźć i sprowadzić do domu. On cię kocha, Kyōko. Szaleje z tęsknoty za tobą. Nie ma cię tylko dwa miesiące, a on nie może znaleźć sobie miejsca. Jeśli zechcesz wrócić, to daj znać. Brakuje mi ciebie moja wnuczko. Uważaj na siebie moja droga. Twoja babcia, Tsunade. ''

Czytając wiadomość, czułam do siebie ogromny żal, jednak teraz nie byłam w stanie podróżować. Minie sporo czasu nim zdecyduje czy wracam do Konohy. Przede mną zbyt wiele do przemyślenia i zapomnienia. Może kiedyś będę w stanie wrócić do mojego męża i dać nam szansę na więcej szczęśliwych chwil. Teraz jednak musiałam myśleć o dziecku, które rośnie pod moim sercem. Teraz to jego bądź jej zdrowie jest najważniejsze. Muszę zadbać o to, by mieć siłę, by urodzić moje maleństwo. Nie chcę, by moje dziecko urodziło się słabe i kruche tylko dlatego, że nie dbałam o siebie.

-Jak ja sobie poradzę? Co, jeśli...stracę moje maleństwo? Co mam dalej robić?- zapytałam sama siebie cichym głosem.

Wyjęłam z torby czysty zwój i napisałam wiadomość do bliskich.

,, Droga babciu. Nie wrócę do wioski, a raczej nie tak prędko. Teraz muszę spędzić kilka dni w szpitalu, ale nie z tego powodu co myślisz. Po prostu zasłabłam i tak znalazłam się w szpitalu. Tęsknię za wami i to bardzo. Jednak muszę jakimś cudem poradzić sobie z całą traumą. Jeśli uda mi się to zrobić to wrócę do was. Przekaz Itachiemu, że brakuje mi go i zawsze będę go kochać. Nigdy nie żałowałam tego, że jest moim mężem i ojcem naszych dzieci. Bez niego jest mi ciężko, jednak lepiej by został w wiosce, niż był przy mnie. Dam sobie radę ze wszystkim. Niech on dba o dzieci i siebie. Dam wam wcześniej znać czy wracam. Teraz muszę zadbać o siebie. Niech dzieci myślą, że jestem na misji długoterminowej. Nie chcę, by mnie znienawidziły, bo zniknęłam. Nie zniosłabym myśli, że moje dzieci nie chcą znać swojej matki. Będę co jakiś czas wysyłać do was wiadomości przy pomocy Nero. Kocham was moi drodzy. Wasza Kyōko. ''

Wezwałam mojego przyzwańca i uśmiechnęłam się, widząc mojego żabiego przyjaciela.

-Witaj ponownie, Nero.- powiedziałam, patrząc na niego.

-Jakieś rozkazy, Kyōko?-zapytał Nero, podskakując bliżej mnie.

-Chciałabym, abyś dostarczył ten zwój do Hokage. Zostań tam, gdyby ona lub Itachi chcieli przekazać coś dla mnie. Nie informuj ich, gdzie jestem ani o moim stanie. Musi im starczyć to, co sama im przekażę w wiadomościach. Wiem, że proszę o wiele, ale tylko ty jesteś moim zaufanym przyjacielem.-szepnęłam z uśmiechem na twarzy.

-Ma się rozumieć, szefowo. Nie zawiodę cię przyjaciółko.-powiedział Nero, biorąc ode mnie zwój.-No to uciekam do Konohy.-dodał po chwili i zniknął.

Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i będą na mnie czekali. Pogładziłam swój brzuch, rozmyślając jak, będzie wyglądać moje maleństwo. Do kogo będzie podobne, gdy podrośnie. Czułam radość z tego, że znowu zostanę matką, jednak mimo to nadal odczuwałam strach przed tym, co będzie dalej. Chciałabym, aby Itachi był przy mnie, jednak dobrze wiedziałam, że to tylko może pogorszyć moje samopoczucie. Mimo tego, że tęskniłam za nim i dziećmi, musiałam sama pokonać swoje lęki. Musiałam zrobić wszystko by wrócić do rodziny razem z maleństwem. Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nagle do środka wpadł Naruto. Tylko skąd on się tutaj wziął. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

-Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś? To sprawka Nero?-zapytałam, patrząc na brata z uśmiechem.

-Poniekąd to prawda. Nie gniewaj się na niego. Nikt poza nami nie wie, że tu jesteś. Zostanę przy tobie i razem wrócimy do Konohy. Datebayo!- odpowiedział radośnie Naruto.

-Naruto...tylko że...nie wiem, kiedy wrócę do Konohy. Musisz wiedzieć jedno. Spędzę tutaj kilka dni, a później będę mogła wrócić tam, gdzie mieszkam obecnie. Możesz zostać ze mną i pomagać mi. Sama nie będę w stanie nawet zakupów zrobić. Teraz jednak...mam ciebie obok siebie i wiem, że zadbasz o mnie, braciszku.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.

-Nie bój żaby siostra. Zadbam o ciebie, byś miała siły na powrót do Konohy.- odpowiedział Naruto, siadając przy mnie.

Cieszyła mnie obecność Naruto. Chociaż miał rodzinę, to wolał przybyć do mnie. Może Hinata nie miała nic przeciwko, aby mógł być przy mnie.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz