Rozdział I

67 6 0
                                    

Aut.Obiecałam wrzucić kolejny rozdział i tak robię. Ten rozdział powstał także  1 stycznia 2024. Miłego czytania😘

7. 08. 2005

Od dwóch miesięcy przebywałam w Kraju Fal z Itachim. Naszą misją była ochrona córki lorda feudalnego przebywającej na tamtych terenach, jednak postawiono jeden warunek, kiedy Itachi był na miejscu. Nie mógł to być kawaler, lecz żonaty mężczyzna ze względu na to, że dziewczyna którą miał chronić była stanu wolnego, a jej ojciec nie chciał, aby jej córkę chronił mężczyzna bez żony. Chyba obawiał się, że mogłoby to się zakończyć romansem. To do tego celu mieliśmy udawać małżeństwo. Tego dnia miałam okropne mdłości. Dodałam do siebie wszystko i zamarłam. Odruchowo skierowałam dłoń na swój brzuch. Byłam przerażona, kiedy potwierdziły się moje domysły. Usiadłam na łóżku, a po moich policzkach leciały łzy. Itachi wszedł do sypialni i od razu przytulił mnie do siebie.

-Kyōko...co się stało? Czemu płaczesz?-zapytał Itachi z troską w głosie.

-Itachi...ja...jestem totalną idiotką. Dałam się oszukać...twojemu bratu, a teraz...noszę w sobie jego dziecko. Chciał mnie jedynie przelecieć i nic więcej. Dlatego...dlatego zgodziłam się na misję bez poznania szczegółów. Nie wrócę tam...nie...mogę.-wyznałam smutnie, wtulając w niego mocniej.

-Spokojnie. Masz mnie i obiecuję, że zajmę się wami. Kyōko, może i nie jestem jego ojcem, to chcę pomóc ci je wychować. Mój brat to kretyn i jeszcze pożałuje tego, co zrobił. Poradzimy sobie, kochana.-powiedział czule Itachi.

-Itachi...ale...przecież...nic nas nie łączy. Nie musisz mi pomagać. Poradzę sobie z tym sama.-szepnęłam, wtulona w niego mocniej.

-Mimo wszystko, chcę być dla niego jak ojciec. Sasuke nie musi wiedzieć, że jest jego. Równie dobrze możemy skłamać i powiedzieć, że dziecko jest nasze. Może...to wszystko nie dzieje się, bez powodu? Może los celowo nas do siebie wysłał?-powiedział pytająco Itachi.

-Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz? Przecież wiesz, co będzie, gdy wrócimy? Nawet po naszym...chcesz uznać dziecko za swoje?-zapytałam, patrząc w jego oczy.

-Oczywiście, że tego chcę. Nie zostawię cię z tym samej. Dziecko potrzebuje obojga rodziców. Pozwól sobie pomóc.-odpowiedział Itachi, całując mnie w policzek.

-Zatem zgoda, pozwolę ci wychowywać moje dziecko. Dobrze, że ty jesteś zupełnie inny niż on. Czemu zakochałam się nie w tym bracie, co trzeba.-wyznałam i dopiero po chwili dotarło do mnie to, co powiedziałam.

-Może nie jest za późno...aby pokochać odpowiedniego z braci?-zapytał Itachi, obejmując dłońmi moją twarz.

-Itachi...nie wiem, czy kiedykolwiek będę gotowa pokochać innego mężczyznę. Wiem, że chcesz mnie pocałować...więc zrób to.-odpowiedziałam, wpatrzona w jego oczy.

Po chwili poczułam jego usta na swoich. Jego pocałunki były delikatne i czułe. Zupełnie inne niż Sasuke. Wplątałam dłonie w jego włosy, by odwzajemnić jego pocałunek. Dopiero po chwili się od niego odsunęłam. Wstałam i podeszłam do okna.

-Kyōko...przepraszam.-szepnął smutnie Itachi.

-Nie masz za co przepraszać. To ja nie mogę tego zrobić. Nie mogę ot, tak zapomnieć.-wyznałam, patrząc przez okno.

-Nie myśl o nim, kochanie. On nie jest wart ani jednej twojej łzy.-szepnął Itachi wprost do mojego ucha.

-Wiem...jednak to nie jest takie proste.-odparłam ze łzami w oczach.

Itachi objął mnie delikatnie i oparł brodę na moim ramieniu. To było tak miłe uczucie. Może powinnam dać szansę naszej relacji? Może przy nim będę szczęśliwa? Oparłam się o niego delikatnie i zamknęłam swoje oczy.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz