Rozdział V

37 6 0
                                    

Aut. Rozdział zosyał napisany 5 stycznia 2024. Jest tam również drastyczna scena. Mam nadzieje,ze również się wam spodoba. Miłego czytania

14. 10. 2008

To były najgorsze dwa cholerne dni w tym więzieniu. Siedziałam w kącie pokoju, trzymając w dłoni mały sztylet, który miałam ukryty w sukience. Czułam się w fatalnie, psychicznie i fizycznie. Po tym, co się wydarzyło, nie chciałam już żyć. Itachi nie mógł dowiedzieć się wszystkiego. To by go załamało. Dwa szybkie cięcia i krew zaczęła lecieć z moich nadgarstków. To była chwila, gdy poczułam się coraz słabiej. Nim straciłam przytomność, dostrzegłam zarys postaci Sasuke. Później nastąpiła tylko ciemność.

*Perspektywa Itachiego*

Od dwóch dni nikt nie widział mojej żony. Martwiłem się o nią i naszego syna. Szukałem jej w każdym możliwym miejscu poza jednym. Czemu wcześniej o tym nie myślałem? Wpadłem do domu mojego brata, ale to, co tam zobaczyłem, sprawiło, że ogarnęła mnie złość. Podbiegłem za śladem krwi, aż dotarłem do pustego pomieszczenia z łóżkiem. Na podłodze była wielka kałuża krwi. Niewiele myśląc, udałem się do szpitala, gdzie zobaczyłem mojego brata, całego umazanego krwią. Złapałem go za koszulę i przywarłem do ściany.
-Co jej zrobiłeś?! Gadaj!-krzyknąłem pytająco, patrząc na brata.
-Ja...wybacz mi! Zrobiłem...to wszystko moja wina.-wyznał Sasuke drżącym głosem.

Puściłem go, dopiero gdy zobaczyłem, że z sali wychodzi Tsunade. Podszedłem do niej, a widząc jej minę, domyśliłem się, że nie ma dobrych informacji.
-Powiedz...co z Kyōko. Czy...czy dziecku nic nie jest?-zapytałem ze łzami w oczach.
-Itachi, ona została zgwałcona. Kiedy tu trafiła...traciła ogromną ilość krwi, ale to udało się opanować. Badając ją, znalazłam ślady, które świadczą o tym, że została skrzywdzona. Dziecko musiało urodzić się teraz, bo inaczej byście je stracili.-powiedziała Tsunade ze smutkiem w głosie.
-Zabije drania! Już jest martwy!-krzyknąłem wściekły i podszedłem do brata.-Ty draniu! Jak mogłeś jej to zrobić?!-dodałem po chwili.

Nie mogłem uwierzyć, że mój brat zniży się do takiego poziomu. Przywaliłem mu tak mocno, że wylądował kilka metrów dalej. Musiał odpowiedzieć za wszystko, co zrobił, Kyōko. Dla mnie Sasuke przestał być rodziną. Zerknąłem w jego stronę, by zobaczyć jak dwóch członków ANBU łapie go.
-Twój brat poniesie odpowiednią karę za to, co zrobił. Idź do niej, ona cię potrzebuje.-wyznała Tsunade ze smutkiem w głosie.
-Z całym szacunkiem, ale ja już nie mam brata. Nie wiem tylko...czy ona będzie chciała mnie widzieć.-szepnąłem, patrząc na Tsunade.
-Daj jej czas. Jeśli nie będzie chciała cię widzieć to bądź cierpliwy.-powiedziała Tsunade z troską w głosie.

Udałem się w stronę sali, gdzie leżała moja żona. Usiadłem obok ukochanej i złapałem za jej dłoń. Widok jej zabandażowanych nadgarstków zasmucił mnie. Wiem, że cierpi i taka sytuacja może się powtórzyć, więc musiałem być przy niej.
-Kyōko, jestem przy tobie. Czemu ja cię wtedy puściłem tam zupełnie samą? Czemu nie odprowadziłem cię do Ino? Wtedy nic by się tobie nie stało. Wybacz mi.-szepnąłem ze łzami w oczach.
-Itachi...zostaw...mnie...nie...dotykaj mnie!-krzyknęła Kyōko, wyrywając dłoń z mojego uścisku.
-Nigdy cię nie zostawię! Kyōko, kocham cię i zawsze będę przy tobie.-powiedziałem, patrząc na ukochaną.
-Więc ja...zostawiam ciebie. Nie zbliżaj się do mnie! Nigdy więcej mnie nie dotkniesz! Wszyscy jesteście tacy sami!-wykrzyczała roztrzęsiona Kyōko.

Nie mogłem dopuścić do tego by Kyōko odeszła. Nie chcę stracić mojej ukochanej. Nie zniosę dnia bez niej u mego boku. Nie chcąc jej bardziej denerwować, opuściłem jej salę. Spojrzałem smutnie na Tsunade.
-Ona...chce odejść ode mnie. Nie wiem, co dalej będzie.-szepnąłem ze smutkiem w głosie.
-Itachi...nie martw się. Jej matka była taka sama. Kiedy przyszła do mnie z informacją o dziecku, przyznała się, że została zgwałcona. Ojciec Kyōko zniknął po tym, co zrobił. Jednak miała przy sobie swojego narzeczonego, który mimo tego, że zerwała...wspierał ją, był przy niej. Wrócili do siebie jednak wojna...zabrała go na drugą stronę. To wtedy, kiedy ujrzała jego śmierć...zaczęła rodzić. Doszło do wielu powikłań i śmierć zabrała również ją. Musisz być cierpliwy i mimo wszystko pokazać, Kyōko, że może na ciebie liczyć.-wyznała Tsunade, siadając obok mnie.
-Nie mam zamiaru jej zostawiać samej. Będę obok niej, wspierać we wszystkim. Może z czasem znów mnie do siebie dopuści. Jest dla mnie najważniejsza.-powiedziałem, chowając twarz w swoich dłoniach.
-Itachi, chodź za mną. Na pewno chcesz zobaczyć swojego syna. Prawda?-zapytała Tsunade z uśmiechem na twarzy.
-Oczywiście, że chcę go zobaczyć.-odpowiedziałem z radością w głosie.

Ruszyłem za Tsunade, by poznać mojego syna. Kiedy weszliśmy do sali, gdzie leżały noworodki od razu poszedłem do mojego maluszka. Był malutki i bezbronny. Wziąłem maleństwo na ręce i usiadłem na krześle. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego.
-Witaj synku. Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że jesteś.-szepnąłem z radością w głosie. Byłem szczęśliwy, mogąc nareszcie trzymać synka w ramionach. Nagle do środka wbiegła Sakura.
-Kyōko zniknęła!-krzyknęła zdenerwowana Sakura.
-Jak to zniknęła!? Trzeba ją znaleźć, zanim zrobi coś głupiego!-powiedziałem podniesionym głosem.
-Itachi, uspokój się. Znajdziemy ją.-odparła Tsunade ze smutkiem w głosie.
-Jak mam być spokojny skoro moja żona zniknęła!-krzyknąłem zmartwiony jak nigdy.
-Wiem, że się o nią martwisz, ale nie tylko ty. To moja jedyna wnuczka. Znajdę ją, zanim zrobi sobie krzywdę.-powiedziała Tsunade z troską w głosie.

Położyłem syna do szpitalnego łóżeczka i wybiegłem szukać mojej żony. Nie mogłem jej stracić. Musiałem ją znaleźć za wszelką cenę. Nie wiem, co zrobię, jeśli jej nie będzie. Jeśli nie uda nam się jej odnaleźć. Najbardziej na tym ucierpią nasze dzieci. Wiem, że psychika mojej żony jest w opłakanym stanie i nie wiadomo co jej może strzelić do głowy. Udałem się do naszego domu, gdzie nie znalazłem ubrań Kyōko. Uciekła z wioski? Muszę za nią ruszyć. Nie mogę pozwolić jej uciec. Muszę sprowadzić ją z powrotem. Nawet jeśli będę musiał zmusić ją do tego. Kyōko jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Szybko wróciłem do szpitala, by powiadomić Tsunade. Podbiegłem do niej i powiedziałem:
-Kyōko uciekła z wioski! Pozwól mi wyruszyć za nią jak najszybciej. Zaopiekujcie się naszymi dziećmi. Idę sprawdzić ją do wioski. Bez niej nie wrócę.
-Masz moje zezwolenie. Sprowadź moją wnuczkę całą i zdrową. Nie martw się, zajmiemy się maluchu.-powiedziała Tsunade z uśmiechem na twarzy.

Wróciłem do domu zabrać potrzebne rzeczy i wyruszyłem za ukochaną. Muszę ją odnaleźć i pomóc jej przejść przez to wszystko.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz