Rozdział XVIII

21 4 0
                                    

Aut. 26 luty 2024. Coraz mniej do ukończenia tej historii. Miłego czytania i dajcie znać czy opowiadanie się podoba.

25. 11. 2017

Zaczęły docierać do mnie dźwięki. Kiedy otworzyłam oczy, dostrzegłam oślepiającą biel i potrzebowałam chwili, aby moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Poczułam na swoim brzuchu ciężar, więc spojrzałam w bok. Widząc obok siebie śpiącego Itachiego, po moich policzkach leciały łzy. Brakowało mi tego, gdy budziłam się przy nim. Delikatnie musnęłam ustami jego policzek, co sprawiło, że się obudził. Spojrzał na mnie i ze zdziwienia przetarł oczy, po czym zamknął w swoich ramionach.
-Jestem tu, nigdzie się nie wybieram. Itaś...-nie dał mi dokończyć zdania, ponieważ złączył nasze usta. Odwzajemniłam pocałunek z uśmiechem na twarzy.
-Kyōko...tak bardzo się bałem, że...że więcej cię nie zobaczę...ani nie usłyszę twojego głosu, śmiechu. Proszę...daj nam szansę...będę lepszym mężem niż byłem.-wyznał Itachi z radością w głosie.
-Jak długo...byłam nieprzytomna?-zapytałam, patrząc w jego oczy.
-Miesiąc. Coś ty sobie myślała? To było totalnie nieodpowiedzialne...nie rób tego więcej. Nie zniosę myśli, że mogę cię więcej nie zobaczyć.-wyznał zdenerwowany Itachi.
-Przepraszam...ja...ja...nie chciałam iść na misję z tobą. Tylko dlatego...wyruszyłam samotnie. Bałam się tego, co mogłoby się wydarzyć w drodze do Amegakure...Itachi...chcę wrócić do domu. Do naszego domu...chcę znów mieć cię w moim życiu. Chcę...chcę nadal być twoją żoną. Niczego bardziej nie pragnę jak tego...aby być przy tobie. Itaś...musisz coś wiedzieć...ukrywam to...odkąd wróciłam z Naruto do wioski. Nie byłam wtedy sama...przy mnie była... Raya...nasza córka. Wszystkim kazałam milczeć. Sasuke... dowiedział się o naszym synu, gdy Raya obchodziła trzecie urodziny. Zapytał mnie o to...nie mogłam dłużej go okłamywać. Miał prawo wiedzieć, że ma ze mną syna. Widuje go niemal codziennie.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie płacz, kochanie. Zabiorę cię do naszego domu, a o naszym dziecku wiem od dawna. Sasuke się wygadał, gdy raz wrócił pijany. Wiem również o tym, że zna prawdę na temat dziecka. Wie, że jest ojcem i widuje swojego syna. Wiedziałem, że ten dzień nadejdzie i czekałem, aż sama mi o tym powiesz. Kyōko...wyjdziesz za mnie? Tym razem chcę, aby wszystko odbyło się tak, jak należy. Cała ceremonia, wesele i najlepsza część...noc poślubna z moją cudowną żoną. Więc jaka będzie twoja odpowiedź?-zapytał Itachi, wyjmując z kieszeni pierścionek. Dobrze wiedziałam, że należał do jego matki.
-Tak...tak...zostanę twoją żoną po raz drugi. Tym razem jednak tak jak należy. Chcę być tylko z tobą, Itaś. To przy tobie byłam i zawsze będę szczęśliwa i bezpieczna. Nigdy nie przestałam cię kochać. Jesteś całym moim życiem i nie wyobrażam sobie spędzić resztę dni u boku kogoś innego niż ty.-odpowiedziałam z radością w głosie.

Itachi ponownie wpił się w moje usta, a dłonią zjechał na moje udo. Zrobiło mi się bardzo gorąco. Moje ciało reagowało na niego jak zawsze. Był jedynym mężczyzna, którego pragnęłam. Oderwałam się od jego ust i uśmiechnęłam się do niego.
-Itaś...nie tutaj. Wiem, że chciałbyś znów mnie dotykać, całować i kochać się ze mną. Też tego pragnę, ale nie w szpitalu. Jak tylko wyjdę z tego okropnego miejsca, spędźmy razem w Amegakure przez kilka dni, tygodni lub miesięcy. Chcę nacieszyć się tobą, zanim...wrócimy do Konohy i pochłonie nas przygotowywanie do naszego prawdziwego ślubu.-powiedziałam, patrząc w oczy ukochanego.
-Masz rację. To nie jest odpowiednie miejsce na to. Mam tutaj dom. Konan dała mi klucze do tego samego domku, w którym mieszkałaś z Naruto i naszą córką. Zatem...zawołam ją i poproszę o to, aby cię zbadała.-szepnął Itachi z uśmiechem na twarzy.

Jak powiedział, tak też zrobił. Po kilku minutach do sali wbiegła niebieskowłosa kobieta. Od razu mnie zbadała i spojrzała na mnie zmartwionym głosem.
-Kyōko...powiedz mi...czy nim wyruszyłaś na misję, kochałaś się z kimś?-zapytała zmartwiona Konan.
-O kurwa! Byłam wtedy pijana...zresztą nie tylko ja. Tak...obudziłam się u boku...ja pierdolę...Itachi...żadnego ślubu nie będzie. Co ja narobiłam...jak mogłam się upić do tego stopnia, by skończyć w łóżku z Gaarą. Mam nadzieje, że nie pamięta tamtej nocy. Jestem totalnym dnem. Zostawcie mnie samą! Wynoście się i nie chcę was tu więcej widzieć!-krzyknęłam zrozpaczona po tym, co się dowiedziałam. Widziałam w oczach Itachiego, zawód i złość.
-Kyōko...nigdzie nie idę. Zostanę przy tobie mimo wszystko. Kocham cię i pokocham również to dziecko. Nie martw się...wiedziałem, że kiedyś wylądujecie w łóżku. Byliśmy wtedy już dawno po rozwodzie.-wyznał Itachi ze smutkiem w głosie.
-Nie oszukuj się! Nigdy nie zaakceptujesz tego dziecka! Konan...usuń je...nie mogę go urodzić!-krzyknęłam ze złością w głosie.
-Kochanie...nie rób tego. Będziesz tego żałowała jak nigdy. Dziecko nie jest winne tego, że się pojawiło. Chcę być nadal z tobą. Wychowajmy to dziecko razem.-wyszeptał Itachi, łapiąc moją dłoń.
-Dajcie mi spokój! Wynoście się z tego pomieszczenia!-krzyczałam, coraz bardziej zrozpaczona.

Kiedy zostałam w sali sama, po moich policzkach leciało coraz więcej łez. Jak ja mogłam dopuścić do tego, co się wydarzyło tamtej nocy. Byłam totalnym zerem. Jak ja mam żyć u boku Itachiego, gdy pod moim sercem rozwija się dziecko innego mężczyzny. Nie mogę mu tego zrobić. Muszę zrobić wszystko, aby stracić to dziecko. Jestem okropną matką, myśląc o tym. Itachi może i mówi, że pokocha moje dziecko jak swoje, ale w głębi siebie dobrze wie, że tak nie będzie. Zawsze będzie widział w nim obcego. Dziecko innego mężczyzny, którego zawsze uważał za zagrożenie. Jaka ja jestem głupia. Naruto mnie ostrzegał, że będę bardziej cierpieć, gdy między mną, a Gaarą dojdzie do czegoś więcej. Teraz owoc tej przeklętej nocy rośnie we mnie. Czułam do siebie ogromny wstręt. Nie mogę być z Itachim, a z Gaarą nie chciałam wspólnego życia. Zresztą on zaczął spotykać się z inną kobietą. Teraz jednak wiedziałam, że nie mogę dopuścić do tego, by dowiedział się o dziecku. Nie będę rujnować jego związku, tylko dlatego, że tej jednej nocy, pijani wylądowaliśmy w łóżku. Musiałam pozwolić Itachiemu odejść, zakochać się w innej kobiecie. Mimo że kochałam go bardzo mocno to jednak tak będzie lepiej. Jednak nie byłam pewna dla kogo będzie lepiej. Dla niego czy może dla mnie. Teraz musiałam wrócić do Konohy, zaszyć się na te kilka miesięcy i urodzić dziecko bez świadków. Poproszę jedynie Sakurę, aby przychodziła sprawdzać co z dzieckiem i odebrała mój poród.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz