Zostaw gwiazdkę i miłego czytanka. Z góry przepraszam za wszelkie błędy.
♖♔♖
Widział oczami Henrego długi korytarz. Śledził Fallona, który szybkim krokiem, wręcz biegiem szedł przed siebie. W pewnym momencie mężczyzna otworzył małe, boczne drzwi i wszedł do środka.
Henry od razu podbiegł i zaczął podglądać przez pozostawioną przez Fallona szparę, między drzwiami, a framugą.
– Wy skończeni idioci! – krzyknął mężczyzna na grupkę uzbrojonych po zęby osób, która była zajęta gwałceniem jakiegoś młodego, drobnego mężczyzny w składziku na wino.
Faceci od razu zamarli. Fallon machnął delikatnie ręką, a wszyscy od razu polecieli na ścianę naprzeciwko, mocno w nią uderzając, tak mocno, że jeden chyba zemdlał.
– Mówiłem coś o gwałtach, prawda!? – powiedział Fallon. Drobny mężczyzna, który padł ofiarą przemocy seksualnej zaczął szybko się ubierać i uspokajać oddech. Miał na sobie jedynie proste, beżowe spodnie oraz koszulkę, nie posiadał nawet skarpetek. Jego czarne, krzywo obcięte włosy były mocno przetłuszczone, a sam mężczyzna był blady oraz wychudzony. – Weźcie się pieprzcie między sobą, jak już musicie.
Chyba omega, bo właśnie na nią wyglądał mężczyzna, sięgnęła po butelkę z winem, gdy Fallon zajęty był krzyczeniem na swoich, prawdopodobnie, podwładnych.
– Jeśli któryś z was go skrzywdzi jeszcze raz będzie szorował podłogi przez najbliższy miesiąc! – dodał.
Młody mężczyzna teraz ściskał butelkę niczym broń, celując nią o dziwo w Fallona, który go właśnie uratował.
– Skarbie, odłóż to – polecił brodaty mężczyzna, spokojnym tonem głosu.
– Chcę się zobaczyć z dziećmi – zażądała omega, drżącym tonem głosu. – Należy mi się to.
– Nic ci się nie należy, a teraz łaskawie odłóż butelkę.
– Jestem ich ojcem tak samo, jak ty, popierdoleńcu! – krzyknął. – Chcę się zobaczyć z moimi dziećmi!
– Piątka nie żyje, a dwójka nawet nie wie o twoim istnieniu. Jak ty sobie to wyobrażasz?
Mężczyzna rzucił w Fallona butelką z winem. Trafiłby go, gdyby nie to, że ten w ostatniej chwili się uchylił. Ta roztrzaskała się o ścianę za nim, z głośnym hukiem.
Nie wyobrażał sobie urodzić siedem dzieciaków, a tym bardziej nie wyobrażał sobie rodzić ich dla kogoś, bo właśnie to robiła omega ze wspomnienia, a przynajmniej tak wywnioskował.
– Louis, znamy się prawie osiem lat, wiesz doskonale, że to dla twojego dobra – dodał Fallon.
Louis chwycił kolejną butelkę ze stojaka, na co Fallon jedynie westchnął, zrezygnowany.
– Dla mojego dobra!? Zabiłeś je!
– Po co komu bety? Ani to silne, ani nie ma mocy, zwykła strata zasobów. Moja córka wyrośnie na silniejszą od ciebie, a syn...
– Nasza córka! – poprawił go, rozwścieczony – To ja ją rodziłem, prawie przy tym umierając! Zabrałeś mi ją, bez powodu! Jeśli nie pozwolisz mi z nią pogadać zabiję się!
Fallon spuścił głowę, zakrył ją jedną ręką, po czym zaczął głośno się śmiać, najwidoczniej rozbawiony błaganiami mężczyzny.
– Louis, który raz już to przerabiamy? Nie zobaczysz dzieciaków. Jeśli odłożysz teraz butelkę, to przygotuję ci ciepłą kąpiel. Możemy się tak umówić? Będziesz mógł siedzieć w wannie ile tylko zechcesz.
CZYTASZ
Mantis || Omegaverse
FantasyOmegi były trochę, jak modliszki, a przynajmniej te pochodzące z wyższych rodów. Znajdowały partnera, który jest w stanie dać im dziecko, a później po ojcu nie było już śladu. Czasem trafiał do lochu, skąd już nigdy nie wychodził, a czasem znikał w...