To mój ulubiony rozdział ze wszystkich do tej pory. Pierwszy raz od TND 2 pisałam też scenę walki, więc może nie być ona jakaś mega dobra, ale się starałam. Byłabym wdzięczna za gwiazdkę i obserwację. Miłego czytania <3
♜♞♜
Obudził go głośny huk. Od razu zszedł z łóżka, chwycił za nóż, który leżał na szafce nocnej i schował się za skrzydłem od drzwi. Jego serce biło strasznie szybko, miał wrażenie, że zaraz wyskoczy z jego klatki piersiowej. Próbował się uspokoić, aby działać racjonalnie, opracować jakiś plan działania i w jaki sposób pozbyć się włamywacza.
– Sprawdź sypialnię, a ty łazienkę – rozkazał jakiś głęboki, męski głos.
Czyli była ich trójka. Domyślał się, że przyszli go porwać, okraść, albo co gorsza zabić. Cholerny alfons i jego ludzie.
Gdy jeden z gości przeszedł przez framugę drzwi z całej siły je zamknął, przez co uderzony napastnik stracił na chwilę orientację. Zaatakował przeciwnika nożem, celując w gardło. Niestety spudłował, bo agresor w porę wykonał unik.
Od razu został uderzony tak mocno, że upadł na komodę, upuszczając przy tym swój marny nóż. Mężczyzna, o głowę od niego wyższy w ręku trzymał miecz, którym już chciał się zamachnąć. W ostatniej chwili chwycił jednak metalowy świecznik z kilkoma odgałęzieniami, którym zablokował cios. Wykręcił rękę tak, aby głownia się zablokowała, a później wyrwał miecz z dłoni przeciwnika. Gdy ten stracił na chwilę orientację uderzył go świecznikiem w głowę tak mocno, że ten upadł na ziemię. Podszedł bliżej drzwi od swojej sypialni, aby dobić swojego wroga.
Od razu jednak został zaatakowany przez drugiego przeciwnika. W porę całe szczęście wykonał unik. Od razu kopnął mężczyznę, tak mocno, że ten poleciał na faceta za nim. Obaj uderzyli o kanapę za nimi. Korzystając z wolnej chwili uderzył leżącego mężczyznę jeszcze raz, dla pewności, że ten się nie ocknie.
Chwycił brudny talerz, leżący na biurku obok i rzucił nim w jednego z mężczyzn, na wysokości jego głowy. Ten się uchylił, a talerz z hukiem rozbił się o ścianę za nim. Rzucił się na kolejnego mężczyznę, atakując go świecznikiem oraz nogami. Chociaż napastnicy mieli przewagę liczebną, to szło mu całkiem nieźle, bo nie oberwał jakoś bardziej. Cały czas kierował się w stronę aneksu kuchennego, gdzie na ociekaczu znajdowały się świeżo co naostrzone noże. Nawet takim do krojenia warzyw dało się zrobić krzywdę, co zamierzał wykorzystać
Chwycił nóż kuchenny ze stojaka obok i rzucił nim w jednego z mężczyzn, jednocześnie parując uderzenie mieczem metalowym świecznikiem, który okazał się być całkiem niezłą bronią. Gdy nóż przeleciał obok głowy faceta, a ten podszedł bliżej sięgnął po kolejny, którym zablokował cios mieczem. Całe szczęście się nie złamał. Opierając się biodrami o blat kopnął w krocze tego samego gościa, na co ten zawył z bólu. Korzystając z okazji rzucił w niego nożem, który wbił się w gardło, aż po samą rękojeść.
Uśmiechnął się, widząc, jak gość pada na ziemię, próbując złapać oddech. Był tak dumny z siebie, że się rozkojarzył i pozwolił sobie wyrwać świecznik. Krzyknął, gdy dwa razy większy mężczyzna uderzył go w głowę. Upadł na podłogę, jednak agresor od razu go z niej podniósł, tylko po to, aby wykręcić mu ręce, a potem zacząć uderzać jego czaszką o twardy, kuchenny blat. Obraz rozmazał mu się przed oczami, czuł, jak krew spływa mu po skroni, a on sam traci kontakt z rzeczywistością.
Próbował walczyć jednak nadaremno, mężczyzna był silniejszy, większy oraz definitywnie zamierzał go zabić.
Nagle uścisk się poluźnił, a następnie kompletnie odpuścił. Osunął się powoli na ziemię, na plecy. Jedyne co dostrzegł, zanim zemdlał to kawałek srebrnego metalu, który przebijał pierś jego napastnika, utrzymując jego ciało nadal w pionie.
CZYTASZ
Mantis || Omegaverse
FantasyOmegi były trochę, jak modliszki, a przynajmniej te pochodzące z wyższych rodów. Znajdowały partnera, który jest w stanie dać im dziecko, a później po ojcu nie było już śladu. Czasem trafiał do lochu, skąd już nigdy nie wychodził, a czasem znikał w...