Chciałam napisać tylko, że to najbardziej omegaversowaty rozdział z całego omegaverse. Całe szczęście już niedługo kończymy, więc będę mogła zabrać się za coś innego ^-^
♖♔♖
– Powinniśmy zrobić dziecko – stwierdził, nawet nie odwracając głowy w stronę swojego męża. – Mam dosyć ciągłych nacisków ze strony każdego. Chcę już mieć to za sobą.
Siedzieli obok siebie na tronach, przyjmując wpływowych gości, którzy zjechali się na świąteczny bankiet. Samuel mówił mu kto wchodził do pałacu, a on udawał, że mimo braku oczu widział swoich gości. Strategia do tej pory świetnie się sprawdzała.
– Masz plany na wieczór? – zapytał. – Ostatnio obracasz się w towarzystwie wielu kobiet, więc pomyślałem, że może planujesz spędzić noc po bankiecie z którąś z nich. Nie chcę niszczyć ci potencjalnej randki z bogatą szlachcianką.
– Jestem wam w pełni oddany, Wasza Królewska Mość – mruknął Samuel, wpatrując się przed siebie. – Nie mam ochoty obecnie na romanse. Laura Ellis mnie skutecznie do nich zniechęciła.
– Na romanse może i nie masz ochoty, ale przelotny seks już ci nie przeszkadza – odpowiedział żartobliwie.
Samuel przez ostatnie trzy miesiące był niezwykle pokorny, ale również oficjalny. Miał wrażenie, że jego mąż próbował odzyskać jakikolwiek respekt w jego oczach.
– W takim razie co powiesz na spłodzenie mi dziedzica tronu? Odwlekamy to już od dawna i wypadałoby wreszcie się za to zabrać – mruknął tak, by strażnicy obok nie usłyszeli. – W końcu dostałem ruję. Ten cały stres sprawił, że spóźniła mi się o prawie trzy tygodnie. Już bałem się, że mogę być w jakiejś niechcianej ciąży, czy nie wiem co.
– Urodziłbyś bękarta – zażartował Samuel. – Nie zdarza się to często, więc byłbyś rodzinnym ewenementem.
Parsknął na to cicho śmiechem. Złapał swojego przyjaciela za rękę i splótł z nim palce.
– Możemy postarać się o dziecko – dodał Sam. – Tylko nie rozpamiętujmy później tego co się stanie dzisiejszej nocy. Nie jest łatwo przelecieć kumpla, z którym dwadzieścia lat temu ganiałem po pałacowych ogrodach.
– Jasne – odpowiedział szybko.
Wyczuł, że ktoś zbliża się do podestu na którym stał tron i po chwili kłania się w pasie.
– Lord Kavan z zachodnich wybrzeży – wyszeptał Samuel.
– Miło nam cię gościć, lordzie Kavan – przywitał go z uśmiechem.
– By okazać moją wdzięczność składam wam, Wasza Królewska Mość, dar w postaci dwustu set czarnych pereł, które pochodzą z moich stron – powiedział mężczyzna.
– Dziękuję, to cudowny prezent.
Mężczyzna odszedł, przekazując wcześniej swój podarunek sługom.
– Nadal lubisz błękitny, Samuel? – zapytał, nachylając się nieco bardziej nad swoim przyjacielem.
– To zależy. Jeśli pytasz czy założyć błękitną bieliznę, to nie będę narzekać. Bardziej ci jednak pasuje granat. Załóż granat. Chcę cię zobaczyć w granatowej koronce.
Uśmiechnął się pod nosem. Jeśli to pomoże Samuelowi nie uciec z sypialni, to z wielką chęcią założy koronkowe majtki.
– Skąd wiedziałeś? – zapytał.
– Wiem doskonale, że lubisz stroić się dla swoich kochanków. To dosyć znana plotka, Chris.
– Poza tym jaki heteroseksualny facet chciałby zobaczyć swojego kumpla w seksownej bieliźnie? – zachichotał pod nosem.
CZYTASZ
Mantis || Omegaverse
FantasyOmegi były trochę, jak modliszki, a przynajmniej te pochodzące z wyższych rodów. Znajdowały partnera, który jest w stanie dać im dziecko, a później po ojcu nie było już śladu. Czasem trafiał do lochu, skąd już nigdy nie wychodził, a czasem znikał w...