Rozdział 26.

57 8 34
                                    

Przytulał Louisa przed snem. Marie już dawno zasnęła, więc teraz w lesie nad rzeką znajdowała się jedynie ich dwójka oraz jego coraz to gorsze samopoczucie.

– Jesteś strasznie zimny, Louis – stwierdził, splatając palce z mężczyzną. – Niczym trup.

– Odzyskuję swoją magiczną formę, Chris – oznajmił. – Szczerze to cieszę się, że jej nie widzisz. Nie chcę stracić przyjaciela przez to jak wyglądam.

Louis miał ogromne kompleksy związane ze swoim wyglądem, zauważył to już na początku ich znajomości, kiedy ten odrzucił możliwość znalezienia miłości przez swój unikalny wygląd.

Widział magiczną formę Louisa w jego śnie. Nigdy jednak się do tego nie przyznał, bo musiałby wyznać, że wszedł do jego snu bez pozwolenia. Może jednak powinien to zrobić?

– Widziałem twoją magiczną formę, Lou. Masz ją w swoich snach. Czarne usta i worki pod oczami, przesuszona, szara skóra oraz puste oczy.

Louis zadrżał i nabrał powietrza do płuc.

– Nie brzydzisz się mnie, Chris? – zapytał. – Nie odpycham cię?

– Gdy zobaczyłem pierwszy raz w życiu twoją prawdziwą postać uznałem ją za fascynującą – odparł. – Nawet nie wiesz jak bardzo cię lubię, Lou.

Nie odzyskał pełni swoich mocy, ale wyczuwał już teraz, że humor Louisa po tych słowach uległ znacznej poprawie. Nie było to tak wyraźne, jak przedtem, ale z dnia na dzień czuł, że coraz to mniej oskubany ze swoich wcześniejszych umiejętności.

– Też cię bardzo lubię, Chris. Jesteś taki miły i empatyczny, że chciałbym być przy tobie już zawsze.

Uśmiechnął się delikatnie. Poczuł usta na swoim czole, po czym usłyszał ciche:

– Dobranoc.

♖♔♖

Gdy tylko dotknął skóry Louisa poczuł nagłą falę myśli, która go uderzyła. Odskoczył jak poparzony, przy okazji prawie potykając się o jakąś skałę.

– Wszystko w porządku, Christian? – zapytał Louis, od razu do niego podchodząc.

– Czekaj! – krzyknął. – Czekaj, czekaj, czekaj!

Wiedział, że wracała mu magia. Wczoraj już normalnie odczytywał wszelkie emocje u Louisa i Marie, ale dzisiaj pierwszy raz w życiu usłyszał cudze myśli.

– Muszę odetchnąć – oznajmił.

– Co się dzieje? – zapytał mężczyzna.

Uśmiechnął się jedynie. Odnalazł na ślepo Louisa i jeszcze raz dotknął jego dłoni. Tym razem postanowił posłuchać. Nie słyszał dokładnych słów, a raczej zbiór przeróżnych dźwięków. Słyszał przede wszystkim krzyk, pisk oraz rytmiczną muzykę w tle.

Puścił dłoń Louisa i złapał go pod rękę. Gdy nie miał kontaktu ze skórą mężczyzny, to całe szczęście jego głowy nie rozsadzał hałas, który Lou nosił w swoim umyśle.

– Catherine II Szalona powiedziała mi, że po utracie wzroku mogę stać się silniejszy magicznie. Chyba uczę się czytać ci w myślach – oznajmił.

– Uczysz się nowych rzeczy, Chris? – wtrąciła się Marie.

– Chyba – mruknął.

Powinien się cieszyć, ale fizycznie czuł się tragicznie. Byli może w jednej trzeciej drogi do EPD, a on miał wrażenie jakby jego nogi pokonały już setki kilometrów.

Mantis || OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz