Rozdział 25.

90 9 37
                                    

Owijał swoje ręce przed treningiem ze swoim chłopakiem. Nie robił tego od wielu, wielu lat, więc szło mu to topornie.

Yelven również się przygotowywał. Jego chłopak związał część swoich włosów z tyłu głowy, aby nie opadały mu na twarz. Mężczyzna miał bardzo dobrą sylwetkę, wręcz imponującą. Teraz mógł mu się przyjrzeć, gdy nie miał na sobie koszulki. Wszystkie mięśnie w jego ciele były rozbudowane, wytrzymałe, ale też nie przesadnie duże, jak było to w przypadku osób, które podnosiły ciężary. Figura wojownika.

Ojciec nigdy nie oczekiwał od niego, że będzie miał równie dobrze wyglądającą klatkę piersiową. Miał bowiem kompletnie inną anatomię i ilość tkanki tłuszczowej w organizmie. Jego stopień zarysowania mięśni pod skórą był więc zawsze bliższy temu jak wyglądały elfki.

– Yel...

– Tak?

– Jak wygląda dla ciebie moje ciało? – zapytał.

– Wymaga trochę pracy, ale wszystko jest do osiągnięcia – odpowiedział. – Już raz w życiu miałeś piękną sylwetkę, a powrót do niej chociaż mozolny nie będzie jakoś strasznie trudny. Pomogę ci w tym.

Może w porównaniu do Teliona, Yunna i Narentila Yelven nie był zaawansowany, to nadawał się na jego trenera. Może nie nauczy go wielu nowych rzeczy, ale z pewnością pomoże w powrocie do formy.

– Dostaliśmy zaproszenie na kolację od Kirio – oznajmił. – Chciałby cię poznać.

– To ten twój kochanek? – zapytał.

– Przyjaciel – poprawił go.

Czemu każdy nazywał Kirio i Suliena jego kochankami? Mężczyźni byli jego przyjaciółmi, z resztą całkiem dobrymi. To, że czasem wpadał się z nimi pobawić praktycznie nic nie zmieniało.

– Możemy iść. Mogę cię tylko o coś prosić, Shin? Wiem, że to jest strasznie kontrolujące i tak dalej, ale czy moglibyśmy być na razie w zamkniętej relacji?

– Myślałem, że to raczej domyślne ustawienie związku... – mruknął.

– Od kiedy niby? – Yelven roześmiał się. – Oczywiście za parę miesięcy znowu można byłoby otworzyć tę relację, bo nie mam prawa zabraniać ci czegokolwiek, ani kontrolować tego z kim sypiasz.

Elfy i ich przeurocze podejście. Jedenaście lat temu relacja jego oraz Yelvena była zamknięta, ale najwidoczniej mężczyzna dorósł i wchłonął już całą, elficką filozofię.

– W porządku, możesz mieć mnie na wyłączność – odpowiedział. – Daj mi jednak trochę czasu, nie chcę się z niczym spieszyć.

Wolał budować ten związek tak, jakby powstawał on od zera, a nie był kontynuacją po przerwie. Zanim rozłoży nogi pragnąć pójść na kilka randek, poznać bliżej swojego partnera i upewnić się, że nadal do siebie pasują. Chociaż może była to tylko wymówka? W końcu siedziało w nim wiele obaw związanych z tym tematem.

– Też wolałbym poczekać, aż oboje będziemy wiedzieli, czy chcemy to kontynuować – odpowiedział Yelven.

Uśmiechnął się delikatnie, spoglądając na Yelvena ukradkiem.

– Kiedy idziemy więc na tę kolację? – Yelven zmienił temat.

– Dzisiaj o osiemnastej – odpowiedział. – Kirio jest niezwykle uczuciowy, więc nie zaskocz się.

Skończył owijać swoje dłonie oraz nadgarstki. Gdy Yelven to zauważył wstał z maty i wyciągnął w jego stronę rękę. Chwycił ją by wstać do pionu.

Mantis || OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz