/5/

285 26 46
                                    

Tae był niespokojny. 

Nie wiedział, czego się spodziewać po spotkaniu mężczyzny, z którym spał Jimin i...po ujrzeniu go...nadal nie był pewien co czuje. Nie wszystko mogło zostać objęte słowami. Była w nim zazdrość, ta zwykła, pierwotna, ale również coś z niepokoju, który w tej sytuacji, doskonale rozumiał.

A więc Min Yoongi...huh Jimin-ah?

Zwyczajny facet, przeciętny można nawet rzec, a po raz pierwszy Taehyung poczuł się zagrożony. Widział, że partner od pojawienia się nowego szefa jest bardziej ostrożny. Nie wychodził tak często do barów, jak niegdyś. I jasne, mógł to zgonić na nieustanne, piętrzące się projekty Parka, ale czy kiedyś mu to przeszkadzało? Odnosił wrażenie, że Jimin powstrzymuje się ze względu na niego i...coś dziwnego robiło im to w relacji. Nie potrafił nadać temu ram, było zbyt mętne, a jak Kim niemalże tego dotykał, to ponownie się oddalało i rozpływało.

Dziś postanowił to puścić. Dzień za dniem rozmyślał, co może zrobić dla partnera, jak ustabilizować ich związek, jak nie być powodem zmartwień, jednak teraz...po prostu zabawi się z kolegami.

Jin odmówił im piątkowego picia, wyjeżdżając w rodzinne strony, ale Hoseok i Jungkook bardzo entuzjastycznie zareagowali na jego propozycję. Dlatego teraz, stając przed ich drzwiami, czuł, że ostatnie zmartwienia z niego schodzą. Przyjaciele, gry i alkohol stanowiły mieszankę, mogącą naprawić niemalże wszystko.

Zapukał krótko i poprawił marynarkę. Teraz wydawała mu się nieco zbyt sztywna, ale wybierając się do Jimina myślał tylko o tym, by jak najlepiej się prezentować...ciekawe, czy udało mu się nie przesolić ryżu tym razem...

-Cześć, wchodź - Jeon przepuścił go w drzwiach i wcale się z tym nie kryjąc zmierzył go wzrokiem - czy przegapiłem jakąś informację o tym, że do picia piwa na naszej poplamionej kanapie konieczne jest, by wyglądać, jak na randce?

-Zabawne - burknął, ściągając buty bez schylania się - byłem u Jimina w pracy. Znów siedzi po nocach nad projektem, on tak ma. Jak go kiedyś poznasz, to nie zapomnij wplatać co drugie zdanie, że jest pracoholikiem, może się kiedyś ocknie.

-Jesteś zły? - Domyślił się Jungkook, przechodząc do kuchni i wyciągając piwo z lodówki.

-Może trochę - przyznał, przyjmując alkohol i nie czekając na pozwolenie udał się do salonu.

               Kiedyś mieszkali tu we czwórkę. Jin oraz Hoseok zajmowali osobne pokoje, a on z Jiminem dzielił ten największy, który teraz należał do Jungkooka, a przed nim do innego chłopaka, z którym Kim nigdy nie złapał dobrego kontaktu.

Traktował to mieszkanie, jak swój drugi dom. Ciepło wspominał ich wszystkie przepychanki w drodze do toalety i poranne marudzenie Jina, gdy ktoś chciał wejść do kuchni i samodzielnie zrobić sobie śniadanie. Kochał skrzypiącą podłogę i ten wypalony ślad na kanapie, do którego przyczynił się osobiście, gdy razem z Jiminem rozpalili świece i zaczęli uprawiać seks w salonie, przekonani, że nikt nie wróci do mieszkania. Słysząc klucz w zamku partner w popłochu zaczął zgarniać ich rzeczy, a on gasząc świeczkę dmuchnął iskrą na ciemnozielony materiał, który teraz w tym miejscu miał niewielką, czarną dziurkę.

Kolor ścian w całym mieszkaniu, to była inwencja twórcza Hobiego, który pewnego dnia natrafił na promocję najbardziej paskudnych farb i postanowił udowodnić im, że da się z tego wyczarować coś, co nie będzie wypalało oczu. Nie udało mu się, ale z czasem wszyscy przywykli do koloru "kuszącego druku" złośliwie nazywanego przez Jina "duszącym trupem".

Taehyung zastanawiał się, czy Jungkook zna te wszystkie historie. Co myśli o ścianach, czy wie ile razy łóżko w jego pokoju było odratowywane, po Jiminowych wygłupach i czy czuje się dobrze w ich paczce przyjaciół.

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz