/27/

302 28 111
                                    

Jimin z trudem stawił się w pracy. Wciąż wewnętrznie dygotał po porannej rozmowie z przyjaciółmi, a oczy w najmniej odpowiednich momentach napełniały się łzami, które nawet nie były powiązane z konkretną myślą. Był przekonany, że wczoraj u Sobong wylał już wszystkie, ale kolejna fala nadeszła, gdy pakował rzeczy Taehyunga. Nie wiedział, czy kiedykolwiek tak bardzo pozwolił sobie na smutek, ale teraz czuł, że nie ma już przed kim udawać. Jego życie uczuciowe się rozsypało i nie było to subtelne osunięcie. Był to ogromny huk, którego co prawda mógł się spodziewać, ale który i tak go zaskoczył.

Dobrze, że chociaż Tae wydawał się być szczęśliwy. To ściągało z jego barków obawę o przyjaciela, ale też dawało nadzieję, że może...u niego też będzie kiedyś dobrze.

              Wpadł do biura odrobinę spóźniony, gdy Yoongi rozpoczął już poranne spotkanie zespołu, więc posłał mu przepraszające spojrzenie i opadł na swój fotel. Mężczyzna nie skomentował, za to Sobong patrzyła się na niego z tak dużą zgryźliwością, która zwykle była przejawem troski, że aż miał ochotę pokazać jej język. Koleżanka była zaledwie kilka lat starsza od niego, ale zawsze przy niej uruchamiał mu się dziecięcy, buntowniczy tryb.

-No dobrze - podjął Min - to teraz już oficjalnie...rozbudowujemy zespół. Z końcem miesiąca Jimin dołączy do mnie na stanowisku, a każde z was wybierze jedną osobę ze swojego zespołu, która byłaby odpowiednia do pełnienia roli lidera. Obecne zespoły zostaną podzielone pod pięciu liderów, każdy z nich będzie szedł w stronę specjalizacji. Już jest otwarta rekrutacja, przyjmujemy nowych pracowników. Jeśli macie jakieś wątpliwości, czy obawy, to zapraszam do swojego...naszego gabinetu. Pytania?

Park nie wiedział, czego się spodziewać po wczorajszej rozmowie z Yoongim, ale nie sądził, że wszystko potoczy się tak szybko, więc tak, jak teraz Samko....był zaskoczony ogłoszeniem. Sobong natomiast wychyliła się ze swojego miejsca i poklepała go po ramieniu.

-Zasłużyłeś.

Jimin uśmiechnął się do niej niemrawo, ale został wybawiony od odpowiedzi, bo Min, nie doczekawszy się pytań poprosił go do siebie.

-Wybacz za spóźnienie - mruknął, zamykając za sobą drzwi gabinetu, który w przeciągu najbliższych dni miał zacząć współdzielić z Yoongim.

Mężczyzna spojrzał na niego, jakby nie wiedział o czym toczy się rozmowa i oddał mu plik kartek, w których rozpoznał CV swoich pracowników.

-Sam wybierz następcę.

-W porządku - mruknął i opadł na krzesło naprzeciwko biurka - nie przeszkadza ci to, że będziemy razem pracować?

-Cały czas razem pracujemy - zauważył Min - i to ja chciałem, żebyś do mnie dołączył.

-No tak...

Widział, że Yoongi chce coś jeszcze dodać. Błądził wzrokiem po jego sylwetce, a oczy, skryte za okularami zadawały tak wiele pytań. Jednak nim to zrobił Jimin postanowił się ewakuować. Wkrótce mieli spędzać ze sobą naprawdę wiele czasu, ale zanim do tego dojdzie, musiał się pozbierać. Rozstanie z Tae sprawiło, że był bardziej podatny, niż zwykle, a przecież i bez tego ciężko mu się ustawiało mury, odgradzające Mina.

*

Miesiąc dobiegł końca. Dni poprzedzające jego oficjalny awans wypełnione były wyganianiem Hoseoka ze swojej kanapy, zapewniając, że naprawdę dobrze sobie radzi, przyuczaniem Jun-Younga, by mógł swobodnie przejąć jego obowiązki oraz omawianiem z Yoongim podziału ich pracy, by jak najlepiej wykorzystać ich umiejętności.

Poranki były trudne, bo nadal nie przywykł do samotności w mieszkaniu. Czasem nawet przebudzał się w pustym łóżku i wędrował do kuchni, mając nadzieję, że tam znajdzie Tae, gdy to jednak nie następowało uświadomienie spływało lodowatą falą, którą odganiał od siebie wlewając do gardła kubek gorącej kawy i rzucając się w wir pracy. Miał dużo zadań, ale to one pozwalały trzymać mu się w ryzach. Wiedział to, gdy wieczorami, kładąc głowę na poduszce nie miał siły na nic innego, jak tylko pogrążenie się we śnie.

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz