Taehyung przeciągnął się, wędrując w kierunku pracowniczej szatni. Skończył dziś godzinę wcześniej, bo rodzice niemalże całej grupy dzieciaków poinformowali o ich nieobecności z powodu grypy. Choroba szalała w najlepsze, więc Kim nie był zaskoczony takim obrotem spraw. Nie narzekał, dzięki temu mógł szybciej wrócić do domu i spędzić wieczór z Jiminem, który jutro wyjeżdżał w podróż służbową.
Partner naprawdę zwolnił z pracą. Projekty, które dwa-trzy razy do roku osiągały apogeum, teraz przycichły, a jemu pozostało jedynie zaprezentować efekty na najbliższym zlocie. Znów byli bardziej dla siebie. Rozmawiali, randkowali i nawet zaczęli lepiej jadać.
Taehyung odzyskiwał spokój.
Przynajmniej w większości...
Wszedł do szatni i od razu przystanął w progu, dusząc śmiech. Jungkook tańczył...walca, ze słuchawkami na uszach. Poruszał się płynnie, zostawiając puste miejsce dla partnerki, ale minę miał niezbyt entuzjastyczną. Kim wszedł w jego pole widzenia, sprawiając, że chłopak pomylił kroki i ostatecznie poddał się, ściągając słuchawki.
Obdarzył go tak cierpiętniczym wzrokiem, że Tae wybuchnął głośnym śmiechem.
-Kook, wyglądasz, jakby cię zmuszali do balu maturalnego.
-Zabawne - mruknął z przekąsem - nie znoszę tańca towarzyskiego.
-Dobrze ci idzie, z takim przerażeniem na twarzy, zdecydowanie nie pokazujesz się towarzysko.
Jungkook jęknął i opadł na ławkę, chowając twarz w dłoniach. Taehyung pożałował swojej wcześniejszej wesołości. Przysiadł koło przyjaciela, trącając go ramieniem.
-Dlaczego to robisz?
-Hobi mnie poprosił, żebyśmy otworzyli grupę tańca towarzyskiego...już nawet szuka mi partnerki...i jakoś zapomniałem mu powiedzieć, że...jestem w tym beznadziejny.
-Oh...-poczuł irytujące ukłucie zazdrości, które rozpierzchło się, gdy tylko zorientował się, że Jeon szczerze jest przerażony. Poklepał go po udzie, pokrzepiająco - nie jesteś beznadziejny, tylko sprawiasz wrażenie, jakby każdy krok był torturą.
-Bo jest - bąknął obronnie, opuszczając dłonie.
-Cóż...to raczej kiepska reklama, dla twojego kursu. Mogę z tobą poćwiczyć, jeśli chcesz.
Jungkook spojrzał na niego zaskoczony, po czym radośnie uwiesił mu się na szyi.
-Nie wiedziałem, że to twoja działka!
-Tak bym tego nie ujął - przyznał - ale Jimina zawsze była, więc często z nim tańczyłem.
Jeon odsunął się od niego zmieszany, z nieco już przygaszonym uśmiechem i wstał, wyciągając dłoń.
-Mogę zatem prosić do tańca?
Taehyung wpasował się w jego ramiona, ujmując dłoń, a ramię zarzucając na bark Kookiego. Robił to setki razy. Lata temu, owszem, jednak tego się nie zapomina. Niegdyś codziennie z Jiminem trenowali. Park wygrywał liczne konkursy, zarówno solowo, jak i towarzysko. Uczucie było więc znajome, ale dziwnie odmienne. Te same kroki, ta sama melodia, ale zupełnie inny mężczyzna.
Jimin, nawet, jak byli już razem, zawsze obejmował go sztywno, dbając o najbardziej poprawną postawę i prawdopodobnie przyzwyczajając się do odpowiedniego dystansu, bo przecież ostatecznie na konkursie, miejsce Tae miała zająć kobieta.
Jungkook, chociaż dbał o odpowiednie ułożenie ciała, to przyciągał go do siebie mocniej, niżby wymagał tego walc. Poruszał się mniej pewnie, ale paradoksalnie bardziej swobodnie.
CZYTASZ
Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]
Fanfiction[zakończony, +18] Jimin i Taehyung są ze sobą w otwartym związku. Ten rodzaj relacji sprawdza się u nich od lat i pomimo początkowego sceptycyzmu, czują że dzięki niej mogą pełniej dbać o swoje potrzeby. Jak jednak poradzą sobie z burzą, która przy...