Tae miał sen i chociaż nie potrafił poskładać go w całość, jak to z nocnymi marzeniami bywa, to poszczególne elementy składały się na jego pobudzenie.
Silne ramiona, kojący głos, to specyficzne ciepło, kojarzące się z czymś ulotnym sprawiły, że...obudził się z pragnieniem, które zwykle nie bywało jego udziałem.
Rozejrzał się zaskoczony wokół siebie.
Znajdował się w sypialni - nie salonie, a obok na poduszce rozrzucone były jaśniejsze włosy - nie te roztrzepane, poplątane i ciemne.
No tak.
Wczoraj wrócił Jimin. Spędzili typowy, poprawny wieczór, w którym Tae, co rusz przełykał gule strachu, obawiając się, że partner po jego zachowaniu wywnioskuje do czego doszło między nim, a JK'em. Miał trudność w skupieniu. Myśli odlatywały do ich pocałunku, a on starał się je przywiązać do uśmiechu Jimina, nie pozwalając wymknąć się ku Jeonowi. Nie docenił swojego zauroczenia, mimo, że specjalnie nie pił, pozostawiając Kookiego samego z jego piwem, to i tak nie potrafił utrzymać impulsów.
Schrzanił.
Jednak spod poczucia winy, przebijała się ekscytacja, którą tłumił celowo, nie chcąc, by to ona przejęła stery.
Czy on zawsze był tak wycofany w swoim pożądaniu, czy stało się to w trakcie relacji z Jiminem? Nie pamiętał za dobrze ich początków... A może partner nigdy nie podobał mu się w TEN sposób?
Nie żeby to miało, jakiekolwiek znaczenie. Byłby idiotą podążając za pierwszym bodźcem pchającym go w ramiona Jungkooka.
Kookie był uroczy. Radosny, niewymuszony i dodający energii.
Nie był jednak Jiminem. Partnerem, z którym przeżył cudowne lata, który zawsze pozwalał mu być sobą, podtrzymywał, gdy tego potrzebował i wycofywał się w cień, gdy Tae go o to poprosił.
Jiminem, który zawsze widział tak wiele, że Taehyung czasem sam się nad sobą nie zastanawiał, jedynie opierając się na obserwacjach partnera.
Jiminem, którego kochał i przyrzekał sobie kochać aż do końca.
Zamierzał zatem pogrzebać wszelkie sympatie, które wykraczały poza przyjaźń i udawać, że między nim, a Jungkookiem nic nie było. Tak długo, aż nie zacznie w to wierzyć. Jeszcze była nadzieja.
Nic się nie wydało, a dziś był nowy dzień, nowy tydzień na podjęcie kolejnych kroków, by zacieśnić relacje z Parkiem.
Zacznie od ukierunkowania swojego pożądania.
Przysunął się bliżej partnera i pogładził go po klatce piersiowej, skrytej pod koszulką. Jimin poruszył się delikatnie i nie otwierając oczu, rozchylił ramiona, w które Tae wpadł z zadowoleniem. Jeśli Park miał nadzieję na dodatkowe minuty snu, to nie zamierzał mu ich dawać. Jasno pokazując, co planuje, gdy dłonią zawędrował do piżamowych spodni partnera. Jimin otworzył jedno oko i uśmiechnął się półgębkiem.
-Podoba mi się sposób, w jaki mówisz "dzień dobry" - przyznał mężczyzna, wyraźnie walcząc z rozchyleniem powiek na dobre.
-Zaraz ci się bardziej spodoba - zapewnił go Tae i przesuwając nie na materacu, złapał za gumkę piżamy, ściągając ją do połowy ud.
Czuł się...sprzecznie. Cieszył się z własnych DOBRYCH wyborów.
A Jimin był takim wyborem.
Jednak wyrzuty sumienia dobijały się do głosu, gdy przymykając oczy nad członkiem partnera, nie widział ciała ukochanego, a...przyjaciela.
CZYTASZ
Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]
Fanfiction[zakończony, +18] Jimin i Taehyung są ze sobą w otwartym związku. Ten rodzaj relacji sprawdza się u nich od lat i pomimo początkowego sceptycyzmu, czują że dzięki niej mogą pełniej dbać o swoje potrzeby. Jak jednak poradzą sobie z burzą, która przy...