/25/

336 31 90
                                    

Taehyung wpadł do restauracji. Nie był mistrzem gracji. Nie zastanawiał się, że zwraca na siebie uwagę. Głośno trzasnął drzwiami i potknął się na progu, by odzyskując równowagę od razu skrzyżować wzrok z Jungkookiem.

Zawiesił się. Chciał podejść i zabrać stąd chłopaka, który jednak... nie był jego. Co więcej, to nie z nim był teraz na randce. Nie wiedział, czy ma prawo mu przeszkadzać.

Może Kookie już o nim zapomniał?

Miał się o tym wkrótce dowiedzieć, bo Jeon, gdy tylko otrząsnął się z pierwszej porcji szoku, wymamrotał coś do swojego rozmówcy i wstał od stolika.

Szedł cholernie wolno lub myśli Tae pędziły. Miał ochotę na niego wrzasnąć, by się pospieszył i wybawił go z tej niewiedzy.

Czy wszystko przekreślił, by dowiedzieć się, że jest za późno?

Czy uświadomił sobie ile Kookie dla niego znaczy, dopiero, gdy ten postanowił się od niego uwolnić?

Czy skrzywdził Jimina, siebie, a uprzednio i samego Jeona, by teraz dostać kosza?

-Co ty tutaj robisz? - Głos JK był nieco ostry, ale głównie przebijała się w nim troska.

-Nie chcę, żebyś był na randce - wypalił, chwytając jego koszulkę w tak dziecinnym odruchu, że był przekonany, że Jungkook strząśnie jego rękę.

-Tae, jesteś w związku, jasno dałeś do zrozumienia, że nic ode mnie nie chcesz i...

-Tak, spieprzyłem - przerwał mu zniecierpliwiony, bo cały czas był przekonany, że musi się spieszyć. Wyjaśnić, odkryć się i przyjąć to co najważniejsze, a nie otoczkę - ale teraz tu jestem i...jestem wolny - wydusił, chociaż świadomość tego, jeszcze na dobre nie dotarła.

-Co? - Kookie spojrzał na niego z niedowierzaniem i w dziwnym odruchu zacisnął palce na jego dłoni, wciąż szarpiącej koszulkę.

-Rozstaliśmy się z Jiminem...gdy dowiedziałem się, gdzie poszedłeś. Może to za późno, ale... to nie tak, że to planowałem. To zadziało się samo, nie mogłem nie spróbować - wymamrotał, błagalnie wbijając wzrok w chłopaka, byleby zrozumiał jego uczucia.

-Przestań mówić - poprosił Jeon, a Tae zamknął usta urażony - na chwilę - wziął głęboki oddech, odwracając się przez ramię i stanowczo oderwał jego dłoń od ubrania. Pogrzebał w kieszeni, by wcisnąć między palce Kima pęk kluczy - zostawiam ci je, żebyś nie uciekł. Jak teraz wyjdziesz, to będę musiał spać na dworze, więc obyś tu był, bo jest cholernie zimno.

-Gdzie idziesz? - Spanikował, a siła z jaką zaciskał się na kawałku metalu sprawiła, że poczuł ból wewnątrz dłoni.

-Przerwałeś mi randkę - przypomniał Kookie - muszę przeprosić i powiedzieć, że nic z tego nie będzie. Zaraz wrócę, a ty się stąd nie ruszaj. Nawet nie drgnij...rozumiesz?

-Rozumiem - Tae parsknął śmiechem i otulając się ramionami obserwował, jak Jungkook wraca do swojego stolika.

Nie słyszał, co mówi, ale...jego twarz ani przez chwilę nie wyrażała skruchy. Zyskiwał nieco oddechu, rejestrując, że JK jedynie połowicznie jest przy rozmowie przy stoliku, a ciągle zerka w jego stronę, sprawdzając, czy Taehyung nadal stoi w swoim miejscu.

Po zdecydowanie zbyt długiej chwili Jeon ponownie wstał, tym razem zabierając swoje rzeczy i gdy znalazł się przy nim, przytulił go z mocną, która mogłaby połamać mu kilka żeber.

-Gdzie twoja kurtka? - Zapytał Jungkook, pocierając jego ramiona.

-Została w studiu...nie myślałem za wiele - przyznał, obejmując ramię chłopaka - w porządku, nie jest mi zimno.

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz