/28/

266 28 109
                                    

Gdy następnego dnia Jimin przyszedł do pracy nawet nie dusił złośliwego śmiechu, przechodząc przez pokój liderów. Sam nie pił zbyt wiele, nauczony doświadczeniem, że mając obok Mina, nie może sobie pozwolić na utratę kontroli, ale...wszyscy wczoraj zaszaleli i Park jako jedyny stał twardo na nogach, wytaczając wszystkich z restauracji. Dziś widząc ich sino-zielone twarze, niemalże im współczuł, gdyby nie był tak skupiony na tym, co zastanie za przesuwnymi drzwiami.

Yoongi wczoraj jawnie i nawet nieco bezczelnie próbował z nim flirtować, na przemian z zaśmiewaniem się z Sobong, która znanym zwyczajem dogryzała Jiminowi. Nie miał im tego za złe, a nawet czuł rozczulające ciepło, patrząc, jak Min dogaduje się z jego koleżanką. Pasowali do siebie w swojej uszczypliwości. Oboje ostrzy z wierzchu i niezwykle troskliwi, po odrobinie uważnego patrzenia.

Nie zmieniało to jednak faktu, że teraz musiał spędzić cały dzień z mężczyzną, który już wcale nie krył się z uczuciami do niego, a któremu Jimin coraz chętniej odpowiadał na zaczepki.

-Cześć - przywitał się, wchodząc do ich biura i zamykając za sobą drzwi.

Yoongi jedynie uniósł dłoń na powitanie i nadal odchylał się w swoim fotelu z zamkniętymi oczami.

-Jimin...poprowadź dzisiejsze spotkanie - jęknął błagalnie, a Park rozluźnił się, widząc go w takim stanie.

-W porządku - odpowiedział, zadowolony, że odbędzie się to akurat, gdy każdy będzie zajęty swoimi dolegliwościami, a nie słuchaniem jego pierwszej przemowy na tym stanowisku - chcesz tabletkę?

-Chcę...

Jimin wyszperał opakowanie w szufladzie swojego biurka i podszedł do mężczyzny, którego twarz, oglądana wczoraj z bliska pojawiała mu się, gdy przymykał powieki. Teraz wyglądał na mniej zaczepnego i to nieco skruszyło jego mury.

Yoongi otworzył oczy i w spowolnionym tempie usiadł prosto, wyciągając dłoń.

-Nie patrz tak - burknął Min, popijając białą pigułkę wodą - dobrze się wczoraj bawiłem.

-Ja też - przyznał Jimin i odskoczył od mężczyzny, nim poza świadomością zmniejszyłby dystans, jak robił to wczoraj nieustannie. A Yoongi mu na to pozwalał.

                 Dziesięć minut później stali na spotkaniu z zespołem, a Min opierał się o niego całym ciężarem, wzdychając cierpiętniczo za każdym razem, gdy Jimin żywiej się poruszył, wstrząsając tym samym jego ciałem.

-Skoro wszyscy są dziś w doskonałych nastrojach - rzucił złośliwie, sprowadzając na siebie morderczy wzrok co najmniej dwojga liderów - to przypominam, że dziś do waszych zespołów dołączyły nowe osoby. Zadbajcie o nie, początki bywają trudne. Dodatkowo, razem z Yoongim zastanawialiśmy się nad usprawnieniem wspólnej komunikacji i od rana w naszej aplikacji, zaraz koło kategorii "błędy" macie zakładkę "dzisiejsze zadania", wszystko powinno wam się już wyświetlać. Pijcie dużo wody i przeżyjcie.

-Cieszy cię nasze cierpienie - bąknął Min, gdy tylko Jimin zakończył swoją małą przemowę.

-Bawi, nie cieszy, to różnica.

Nie był przekonany, czy ktokolwiek poza nim ją dostrzega, ale uradowany wrócił do swojego gabinetu i zajął się swoimi obowiązkami, głęboko mając nadzieję, że ten wtorkowy dzień obędzie się bez niespodzianek.

                     O tym, jak bardzo naiwne było to myślenie przekonał się w porze lunchu. Standardowo, nie planował odrywać się od pracy, korzystając z faktu, że wszyscy są zajęci jedzeniem, więc miał pół godziny, a jak dobrze poszło to nawet i całe sześćdziesiąt minut, by nie odbierać telefonów, nie odpisywać na maile i skupić się tylko na faktycznym zadaniu. Yoongi najwyraźniej miał inny plan, bo stanął przed nim z miną równie skrępowaną, co wczoraj, z tą różnicą, że dziś trzymał przed sobą pudełko lunchowe.

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz