Obudził się, słysząc zamykanie drzwi wejściowych. Jimin wyszedł do pracy, a przed nim pozostawała próba nie utopienia się we własnych emocjach, które go zalewały. Żałował, że dziś nie ma nawet jednej porannej grupy. Byleby uciec z łóżka, byleby uciec od siebie.
Wczorajszy wieczór był...obrzydliwy.
Osiągnął co chciał, zrozumiał, że jeśli Jimin może ze swoich nocnych przygód dostać cokolwiek, to jest to jedynie spełnienie. Tam nie było przestrzeni na czułość, Tae zastanawiał się nawet, czy było miejsce na człowieczeństwo. Sam uzyskał zranioną dumę i przekonanie, że nigdy nie da się tknąć komukolwiek innemu. To nie tak, że nie miał partnerów przed Jiminem, ale teraz w pełni mógł dostrzec, jak powściągliwy i uważny potrafił być Park. Z jaką precyzją odczytywał wszelkie emocje, nie tylko z jego twarzy, ale i z najmniejszego napięcia mięśni, jak gładko dostosowywał się do jego potrzeb. On sam nigdy nie próbował mu tego dać.
Teraz tego żałował.
Teraz planował to naprawić.
Tylko...co miał zrobić z resztą dnia, nim będzie mógł się skryć w pracy?
Wiedział, że pozostawanie z własnymi myślami zaprowadzi go w rejony, o których do niedawna nawet nie miał pojęcia. Zaczął się zastanawiać, kiedy ostatni raz czuł się prawdziwie spokojny i...zrozumiał.
To było takie proste i czyste.
Sięgnął po telefon, dziękując Jiminowi, że pomyślał, by podłączyć go do ładowarki i wybrał numer JK'a.
-No cześć - odezwał się Jeon, nim na dobre wybrzmiał chociażby pierwszy dźwięk połączenia. Brzmiał na całkowicie rozbudzonego, pomimo wczesnej pory.
-Hej, może chciałbyś się spotkać przed pracą?
Umówili się w parku, z okazałym placem zabaw. Jungkook, jak tylko obrzucił Tae spojrzeniem kazał mu zostać z ich rzeczami, a sam pognał w tylko sobie znanym kierunku.
Czekał na jego powrót, kołysząc się delikatnie na huśtawce. Zauważał w tym chłopaku coś niesamowitego. Za każdym razem, gdy jego świat drżał w posadach, przy nim się uspokajał. Wtedy nie widział pękających murów, kruszących się konstrukcji i opadających dachówek. Jakby Jeon swoją obecnością i zachwytem życiem, potrafił unieść również smutki Tae. Dlatego dziś szukał jego towarzystwa. Dlatego to o nim myślał ostatnio nieustannie. Potrzebował pocieszenia oraz ulgi, a JK mu to ofiarowywał, nawet nie pytając o powody.
Zobaczył go, przy furtce do parku. Ręce schowane miał za plecami, a na ustach chytry uśmieszek. Taehyung mimowolnie odpowiedział uśmiechem, jego ciało było przyjemnie zmiękczone, zrobione z krzywizn, niemalże uległe.
-Czekolada, czy truskawka? - Zapytał Jungkook, wciąż nie ujawniając swoich zdobyczy.
-Truskawka - odpowiedział bez zawahania.
-Nawet nie sprawdzisz o co pytam?
-Jestem wierny - wzruszył ramionami i wyciągnął dłoń w stronę przyjaciela - cokolwiek tam masz, zawsze truskawka.
Kooki upuścił na jego dłoń okazałego lodowego rożka i z rozbawieniem obserwował jego reakcje.
-Jeon Jungkook! - Krzyknął Kim - mamy jakieś trzy stopnie, para leci nam z ust!
-I tak jest zimno - zauważył Kookie - lody tego nie zmienią. Jeśli nie chcesz, to zjem oba.
Tae pospiesznie cofnął dłoń, zabierając swojego rożka.
-Ani mi się waż, dostałem!
Jeon zaśmiał się szczerze i odwijając sreberko loda, usiadł na huśtawce obok. Taehyung obserwował, jak chłopak oplata łańcuchy ramionami i odbijając się od ziemi szybuje w powietrzu, zajadając się swoją czekoladową porcją.

CZYTASZ
Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]
Fanfic[zakończony, +18] Jimin i Taehyung są ze sobą w otwartym związku. Ten rodzaj relacji sprawdza się u nich od lat i pomimo początkowego sceptycyzmu, czują że dzięki niej mogą pełniej dbać o swoje potrzeby. Jak jednak poradzą sobie z burzą, która przy...