Gdy następnego dnia rozdzwonił się budzik, Jimin już nie spał. Od dobrych kilku godzin przewracał się po łóżku i wbijał wzrok w hotelowy sufit, jakby tam miała mu się wyświetlić podpowiedź. Odkąd poznał Yoongiego towarzyszyły mu różne emocje względem niego samego i względem Tae. Pojawiało się wiele smutku, czy poczucia winy, ale teraz...
Leżał na łóżku, nie mając zbyt wielkiej przestrzeni do przemierzania, a ciało rwało się do ruchu. Był zły. Dodatkowo, to co wypełniało jego głowę, to słowa Taehyunga, które usłyszał podczas zerwania.
Nagle zrozumiał je...pełniej.
Co tylko pogarszało jego stan. Minuty przelewały się leniwie wypełniając się widokiem obcego mężczyzny w pokoju Yoongiego, wyznaniem Tae i flirtem Mina...Mieszanka, od której był bardziej pijany, niż po morzu alkoholu.
"JK poszedł na randkę, a ja się czuję, jakby mnie zdradził (...) i...dotarło do mnie, że on nigdy nie będzie tylko przyjacielem. Mogę nic nie zrobić, ale zawsze będę myślał, że chciałbym"
Zrozumiał.
Przekręcił się na brzuch i wrzasnął w poduszkę. Poczuł chwilową ulgę, która szybko odpłynęła.
Był zazdrosny. Przyłapał się na tym, gdy w okolicach trzeciej w nocy, zaczął się zastanawiać, czy ten mężczyzna ma dla Yoongiego jakieś znaczenie. Może to tylko jednorazowy seks?
Ta myśl zdołała go koić przez kilkadziesiąt minut, dzięki którym niemal zasnął, aż...nie przypomniał sobie ich pierwszego spotkania. Yoongi nie miał w zwyczaju sypiać z przygodnymi mężczyznami...
Co gorsza, uświadomił sobie, że...nigdy nie był zazdrosny o Tae. Przynajmniej nie w ten pierwotny, wymieszany z furią sposób, który sprawiał, że miał ochotę bić i warczeć.
Nawet, gdy się dowiedział, że Kim wybrał Jungkooka, to...był zdruzgotany...ale nie zazdrosny.
Budzik nagląco, rozdzwonił się ponownie, a Jimin przeklinał swoją przezorność. Podniósł ociężałe ciało z łóżka i potarł piekące oczy.
Czyli to tyle?
Koniec.
Powinien czuć ulgę, nie?
Nie musiał się już więcej zastanawiać, co zrobić, jak stłumić uczucia, jak nie zwariować w tym podniecającym napięciu między nimi. Po prostu...mógł iść dalej.
Jego nowe życie nie zaczynało się od zerwania z Tae, a od porzucenia nadziei na relację z Yoongim.
To było nawet zabawne. Wcześniej do niego nie docierało, że żywi jakąś nadzieję.
Przebrał się w wygodne ubrania i syknął zdegustowany, spoglądając na siebie w lustrze. To czego nie lubił w swojej twarzy, to to, że była taka oczywista...każda emocja, każdy żal, każda nieprzespana godzina odciskała się nad nim, komunikując światu, że jest w strzępach.
Rozważał opuszczenie śniadania, ale wiedział, że nie może mijać się z Yoongim. Już to przerabiali, przez tych kilka miesięcy zdołał się nauczyć, że unikanie Mina nie przynosi nic dobrego. Ostatecznie i tak za mniej niż godzinę wylądują w jednym samochodzie, a jutro wrócą do wspólnej pracy, w gabinecie oddzielonym od reszty ludzi.
Schodząc do hotelowej restauracji, okazało się, że...nie musiał się obawiać. To sam Yoongi nie stawił się na śniadaniu. Jimin zjadł coś...czego nie pamiętał już po chwili, wypił kawę, uniknął prób towarzyskich pogaduszek i...wychodząc rozwiał wszelkie swoje wątpliwości. Przystanął w holu, chociaż jego ciało zrobiło to wbrew rozsądkowi, zawieszając wzrok na Yoongim w objęciach mężczyzny z wczoraj. Zatem...nie był to jedynie nic nieznaczący seks.
CZYTASZ
Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]
Fanfiction[zakończony, +18] Jimin i Taehyung są ze sobą w otwartym związku. Ten rodzaj relacji sprawdza się u nich od lat i pomimo początkowego sceptycyzmu, czują że dzięki niej mogą pełniej dbać o swoje potrzeby. Jak jednak poradzą sobie z burzą, która przy...