/31/

334 34 128
                                    

Idąc na spotkanie z Taehyungiem Jimin się subtelnie stresował. Od czasu jego telefonu i odmowy Hoseoka, podejrzewał, że zadziało się coś, w co został wciągnięty. Nie wiedział natomiast ile jest w tym jego winy, ale jak podejrzewał...zaraz miał zostać oświecony.

Kim czekał na niego przed barem, w którym się umówili. Otaczały go grupy ludzi, bo w centrum, w piątkowy wieczór pełno było osób chcących się zabawić po tygodniu pracy. Jimin przyciągnął go do siebie na powitanie, zadowolony, że jest w tym mniej nieudolności, niż przy ich pierwszym spotkaniu po zerwaniu.

-Dobrze wyglądasz - zauważył, odsuwając go na długość ramion.

-Kookie wyciąga mnie na siłownię - wyjaśnił, przewracając oczami - terroryzuje mnie, poważnie...

Weszli do baru wypełnionego ludźmi i zrozumiał, dlaczego przyjaciel wybrał to miejsce. Pomimo ścisku i niewątpliwie dużej ilości alkoholu, we wnętrzu było...całkiem cicho. Łagodna muzyka stanowiła jedynie tło do rozmów, a loże pooddzielane były na tyle wysokimi ściankami, że głosy ludzi się ze sobą nie mieszały. Widać Jungkook wyciągał Tae nie tylko na siłownie.

Usiedli przy barze, bo tylko tam udało im się znaleźć wolną przestrzeń i zamówili wino, a Jimin oparł głowę na nadgarstku, by bezkarnie przyglądać się przyjacielowi.

Zaskakująco niewiele czuł, obserwując jego piękną twarz i uśmiech, za który niegdyś zrobiłby wszystko.

To było miłe. Kochać go, ale nie pożądać. O wiele prostsze.

-Czyli teraz mi powiesz, dlaczego nagle postanowiłeś zadzwonić, a od tamtej pory Hobi unika spotkania ze mną? - Zagadnął, osuszając swój kieliszek w połowie.

Tae się spłoszył.

Znał go na tyle, by dostrzec, że nie spodziewał się tak bezpośredniego pytania. Jimin jednak nie miał przestrzeni na mieszczenie większych niepewności, niż do tej pory.

-Pokłóciliśmy się - wyjaśnił Kim - wiedziałem, że jest zły, że się rozstaliśmy i....go w końcu sprowokowałem, żeby to wszystko z siebie wyrzucił.

-Rozmawiałem z nim - zapewnił Jimin - wie, że to nie twoja wina, ani Jungkooka.

-Dzięki, ale...ja nie o tym. Poradzę sobie z Hoseokiem, może nawet dobrze, że ktoś się na mnie wkurza, ale on...wyrzucił z siebie WSZYSTKO.

Park wpatrywał się w niego, obracając tę informację z każdej strony, aż w końcu dotarło do niego, o czym mówi przyjaciel.

-Oh...-bąknął - powiedział ci o SPA.

-Przepraszam Jimin, ja...nie wiedziałem - Tae spojrzał na niego z taką nieugiętością, jakby samym wzrokiem chciał go przekonać do prawdziwości własnych słów.

-To dobrze - odpowiedział lekko - miałeś nie wiedzieć. Teraz tylko zamorduje Hobiego i...będzie po sprawie.

Taehyung uśmiechnął się krzywo, w reakcji na jego sztuczną wesołość.

-Co się stało z pierścionkiem?

-Nie potrafiłem ci go dać - wyjaśnił, wzruszając ramionami.

Przyjaciel wyraźnie się rozluźnił, nakrywając jego dłoń, oplatającą nóżkę kieliszka.

-Cieszę się, że tego nie zrobiłeś, pewnie bym się zgodził...

Obaj zamilkli, a Jimin byłby gotów przysiąc, że zatopili się we własnych scenariuszach tego, jakby wyglądało ich życie, gdyby teraz byli zaręczeni.

Ta wizja...nie przerażała go, ale też nie ekscytowała. Naprawdę byłby skłonny się poświęcać dla Taehyunga, sęk w tym, że...może nie musiał. Może od początku podeszli do tego źle?

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz