/3/

378 28 37
                                    

Miał wyrzuty sumienia. Chociaż głowa mówiła, że nie zrobił nic złego, to zalewały go, wprowadzając rozpalenie na policzki. Nie mógł się w pełni skupić na pracy, a nie należał do ludzi, którzy w biurze pojawiają się jedynie ciałem, zawsze był aktywny. Kurde...zarządzał zespołem, musiał być bardziej przytomny.

Wiedział, jaki był powód obecnego stanu emocjonalnego, ale nadal nie prowadziło go to do żadnego rozwiązania.

Otóż...Tae był...przygaszony. Ostatni rok generalnie nie sprzyjał jego samopoczuciu, a sytuacja z Yoongim dodatkowo musiała go dodusić, chociaż tego nie przyznawał. Jednak Jiminowi to nie umykało. Dostrzegał jego napięte ramiona, gdy Park wracał do domu, widział, że ukochany uśmiech nawet jeśli wpływał na wargi z równą swobodą co niegdyś, to teraz o wiele szybciej z nich spełzał. Jimin mógł jedynie zapewniać go o swojej miłości, co i tak zwykł robić z ogromną szczerością.

Zatopiony w myślach, niemalże przywalił sobie w czoło, gdy uświadomił sobie, że jest jedna rzecz, którą zrobić mógł, a którą ostatnio zaniedbywał. Banalna, totalnie oczywista...randka. Od dawna częściej pijał alkohol w klubach z obcymi mężczyznami, niż ze swoim własnym partnerem. Kiedyś słyszał od Hobiego o tym jazzowym barze, który na pewno spodobałby się Tae...

Tknięty nową energią, rzucił się w wir pracy, by skończysz swoje obowiązki o czasie.

                      Gdy wybiła siedemnasta przeszedł do gabinetu Yoongiego i słysząc krótkie "proszę" wślizgnął się do środka.

-Hej - rzucił, obserwując, jak mężczyzna zawzięcie wystukuje coś na klawiaturze - chciałem dać znać, że wychodzę.

Szef zmarszczył brwi i zerknął na zegar, a później wbił nierozumiejący wzrok w Parka.

-Skończyłeś pracę, nie musisz mnie informować, że wychodzisz.

-No tak...ale zawsze zostaję dłużej - bąknął speszony, bo jeszcze przed sekundą naturalnym było dla niego to, by poinformować Mina, że dziś nie wyrabia nadgodzin.

-Nie powinno to być normą - zauważył Yoongi i machnął na niego ręką - spadaj, "T" na ciebie czeka.

-Dzięki - uśmiechnął się, z każdym dniem, czując się przy nim coraz swobodniej. Jeszcze musieli się dotrzeć, ale...Jiminowi naprawdę podobał się nowy szef - też nie siedź za długo.

                      Z biura niemalże wyfrunął i chociaż chciał od razu znaleźć się w domu, to wybrał okrężną drogę, dzięki czemu mógł zahaczyć o kwiaciarnię. Tae lubił kwiaty, a Jimin rzadko mu je dawał, bo był dupkiem.

No dobra...nieprawda.

Nieczęsto kupował partnerowi bukiety, bo Kim mu zabronił zasypywania go czymś, co stało zaledwie tydzień i musiał się z tym pożegnać. Aczkolwiek raz na jakiś czas Park się buntował, przekonany, że ta potwornie logiczna część Taehyunga potrafi się czasem schować, dając miejsce jego słodkiej twarzy. Teraz, korzystając z faktu, że żaden bukiet nie pojawił się w ich mieszkaniu od dawna, poprosił o naprawdę okazały i pognał do domu.

Zastał Tae nad laptopem, gdy przeglądał oferty pracy. Na widok jego (i zapewne kwiatów) partner poderwał się z kanapy i z niepokojem wypisanym na twarzy pokonał dzielącą ich odległość.

-Jesteś wcześnie - zauważył, nie przejmując bukietu, który wyciągnął w jego stronę - zwolniłeś się z pracy?

-Bardzo zabawne - burknął, spodziewając się bardziej entuzjastycznej reakcji - skończyłem punktualnie, by zabrać cię na randkę.

-Wychodzimy? - Zdziwił się Taehyung, w końcu uwalniając dłoń Jimina i zanurzając twarz w pąkach.

-Jeśli masz ochotę, to możemy wyjść na drinka - zaproponował, sięgając i odgarniając partnerowi włosy z twarzy. Jaki on był przystojny...

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz