-Pod Krzoka Się Wysraj-

429 22 49
                                    

Minął już tydzień wakacji. Widać Fangowi, Maisie i Busterowi znudziło się zbieranie truskawek. Stwierdzili, że nie wytrzymamy tego w domach. Zorganizują kemping. Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Bałam się spać w samym środku dziczy, ale jak wszyscy to wszyscy.

-Tatoo! Jest sprawa!

-Tak córuś?

-Bo moi przyjaciele na kemping jadą. Mogłabym jechać z nimi?

-Nie boisz się? Kiedy to?

-W najbliższy weekend. Boję się, ale w grupie siła.

-Eh.. Te dzieci tak szybko rosną. Pamiętam jak jeszcze niedawno latała z lalkami, a teraz na kemping jedzie. Możesz jechać, ale bezpiecznie tam. Weź apteczkę i atlas grzybów. Nie jedz owoców z krzaków i uważaj na zwierzęta.

-Spokojnie tato będę uważać. Dziękuję. Kocham cie tato jesteś najlepszy.

Najtrudniejsze załatwione. Teraz tylko czekać.

No i się doczekałam. W piątek wieczorem spakowałam plecak. Zgodnie z poleceniem taty zabrałam apteczkę i atlas grzybów. Rano tata zawiózł mnie na peron. Na szczęście dla mnie jazda nie była długa, bo trwała tylko godzinę. Gdy wysiadłam zastałam pozostałych, których pociąg był szybciej.

-No to co...na Berlin!

Spacerkiem wyruszyliśmy w głąb lasu. Znaleźliśmy miejsce koło jeziora i rozłożyliśmy tam namioty. W mniejszym będą spali Fang i Buster, a w większym ja, Janet i Maisie. Wysłałam zdjęcie naszego obozu mojemu tacie. Chłopacy nie zadbali o bezpieczeństwo. Mieli tylko pianki, kiełbasy, wędki i zestawy rybackie. Planowali nam złowić pożywienie. Natomiast my z dziewczynami miałyśmy sponsorować ich bezpieczeństwo. Miałyśmy bandaże, plastry, waciki, coś do dezynfekcji, rękawiczki, patyczki higieniczne, gazy opatrunkowe i różne tabletki. Widać pojechałyśmy z idiotami. Nie rozróżniali oni nawet grzybów. Stwierdzili, że muchomor sromotnikowy jest jadalny, bo to sówka. Z większym przypadkiem głupoty w życiu się nie spotkałam.

Wyszliśmy na eksplorację. Fang kierownik przewodził grupę. Niby środek lasu, ale pająki i inne obrzydlistwa są dla zagrożeniem. Namiot to ja najlepiej na kłódkę zamknę. W skrócie mówiąc strach się bać co się w nocy stanie. Pełno dzikich owoców. Maisie prawie by im kagańce musiała zakładać. Chodziliśmy tak po okolicach, aż w końcu Janet zadała pytanie.

-Są tu w ogóle toalety, kierowniku?

-Pod krzoka.

-ŻE CO!? NIE MA GDZIE SIĘ TU NAWET UMYĆ?!

-Będziem śmierdzieć.

No japierdole. Nie wiem kto jest głupszy. Janet, która zadała tak oczywiste pytanie, czy Fang, który wymyślił ten wyjazd. Nie chcę szczać pod drzewko. Wróciliśmy do namiotów i obmyśliliśmy plan. Mieliśmy wracać w poniedziałek. Dwie noce pod krzaki.

-Dobra. Ja i Buster idziemy łowić ryby. Złowimy ze trzy. Wy je przygotujecie do spożycia.

-Ale to żywe?

-No pozabijacie

-POJEBAŁO CIE?!

W tym momencie zauważyłam, że to się nie skończy dobrze. Nie ma bata, że ja jakąś rybę zabije. Janet zapewne myślała to samo.

-No nie udawajcie, że nigdy karpia nie dekapitowałyscie przed wigilią.

Nie no Maisie? Po ich stronie? Zawiodłam się. 

-A tak w ogóle to mam nadzieję, że żadnej z was matka natura nie obdarzyła piekielnym tygodniem. Będzie się pluskać w jeziorze.

-Ale w tym brudzie z glonami, bakteriami i pijawkami? Poza tym w czym się mamy kąpać?

Nowa Szkoła - Dalej Ja | Brawl Stars Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz