Rozdział dziesiąty

1.5K 65 10
                                    

Byłam już wyczerpana tym rollercoasterem emocji z którym musiałam się codzinnie mierzyć. Całe te przygotowanie i utyskiwania matki doskwierały mi coraz bardziej. W dodatku Dante unikał mnie za wszelką cenę. Martwiło mnie to, jednak przyjęłam jego odcięcie się z ulgą, bo nie miałam głowy do kolejnych awantur. Ojciec dotrzymał słowa i zajął się transportem większości moich rzeczy do domu Manciniego. Furgonetka obładowana kartonami, pojechała tam już na początku tygodnia. Zależało mi, aby te najbardziej osobiste szpargały przewieźć samej, żeby mieć pewność, że dotrą w jednym kawałku. 

Pudła i walizki zajmowały całe tylne siedzenie i bagażnik mercedesa należącego do mojej nowej niańki – Andrei. Chłopak nie był rozmowny, ale nie uważałam tego za wadę. Miałam wręcz wrażenie, że nie podoba mu się jego nowa rola mojego prywatnego ochroniarza. Jednak bez mrugnięcia robił wszystko o co go prosiłam w ostatnim tygodniu. Aurora stwierdziła, że to zabawne, że mam własnego człowieka cienia, który chodzi wszędzie pięć kroków za mną i obserwuje wszystkich zza ciemnych okularów przeciwsłonecznych. Zerknęłam przez okno próbują znaleźć dom, do którego kierowała nas lokalizacja przesłana w wiadomości przez Flavio. Okolica była zaskakująco ładna, spodziewałam się raczej odludzia, otoczonego fosą i drutem kolczastym. Piękne zielone trawniki i średniej wielkości domy jednorodzinne, przywodziły mi na myśl małomiasteczkową sielankę. Zerknęłam jeszcze raz na nawigację i rozejrzałam się z niekrytym podekscytowaniem.

- To ten ostatni po prawej – mruknął Andrea wskazując mi palcem, gdzie powinnam skierować uwagę.

Jedyne co dostrzegłam to wysoki płot i drzewa, zasłaniające widok na wnętrze posesji. Zatrzymaliśmy się pod kutą wysoką bramą, ochroniarz odsunął szybkę i przyłożył kartę magnetyczną do czytnika. Stalowe wrota zaczęły się otwierać, ukazując najpiękniejszy ogród jaki w życiu widziałam. Wielkie połacie trawy ciągnęły się w nieskończoność. Rabaty kwiatowe były spektakularne, zajmowały nieregularne powierzchnie przecinając trawnik feerią barw. Ozdobne trawy pampasowe wirowały na wietrzę, jakby podekscytowane naszym przybyciem. Musiałam przyznać, że nie było to nawet bliskie moim wyobrażeniom o tym miejscu. Minęliśmy niewielki budynek, przed którym dostrzegłam dwóch strażników, ubranych na czarno, którzy skinęli nam głowami na powitanie. Podjechaliśmy krętym żwirowym podjazdem wprost pod domu. Andrea zaparkował przed garażem i zgasił auto. Przy moich drzwiach zmaterializował się Flavio, otwierając je dla mnie. Wysiadłam z samochodu podziwiając budynek, który za niecały tydzień miał zostać moim domem. Nie był przesadnie duży, okna zajmowały większą część frontu, wyłożonego szarym piaskowcem z elementami czarnej stalowej elewacji. Przez chwilę po prostu wgapiałam się w niego oniemiała, posiadłość była imponująca tak samo jak jej właściciel.

- Robi wrażenie, prawda? – głos Flavio wyrwał mnie z zadumy.

- Piękny – wymamrotałam, ruszając w stronę bagażnika. Andrea już mnie ubiegł, wyciągnął z niego dwa pudła i żwawo ruszył w stronę garażu.

- Ochrona zajmie się rzeczami. Pokaże Ci dom.

Weszliśmy przez drzwi wejściowe, znajdując się w wiatrołapie, wysokie drzwi francuskie oddzielały go od przestronnego holu. Przestrzeń była jasna dzięki dziennemu światłu wpadającemu przez olbrzymie okna. Podłogi w kolorze naturalnego drewniana i ściany w odcieniach szarość i beżu, kontrastowały z czarnymi okazałymi meblami. Wiszące na ścianach obrazy, przyprawiły mnie o ciarki. Były to ponure szarobure, bezpłciowe malowidła, przypominające chaotyczne rozbryzgi ciemnej mazi. Przyjrzałam się im mrużąc oczy, czy to mogła być zaschnięta krew? Nie, na pewno nie. Rozejrzałam się zaintrygowana, po swojej prawej dostrzegłam kuchnię, wyglądającą jak te które widywałam w magazynach o urządzaniu stylowych wnętrz, które matka namiętnie kupowała. Marmurowe blaty i białe fronty szafek  tworzyły literę U ze sporą wyspą kuchenną po środku. Wszystkie sprzęty, które dostrzegłam były czarne, łącznie z ośmiopalnikową płytą gazową. Poczułam ekscytację, na myśl, że już niedługo będę mogła tu gotować. 

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz