Sofia
- Patrzę – syknęłam – I co?
- Czy Ferro coś Ci zrobił? Dotknął Cię? - jego wzburzenie było widoczne gołym okiem.
Wiedziałam, że nie zawahałby się nawet sekundy, gdybym przytaknęła. Ukarałby Ricardo, w mgnieniu oka wróciłby na taras i zabił go gołymi rękami, nie zważając na konsekwencje.
- Nie - niemal wyplułam z siebie słowa - Nie zdążył, moja pięść była szybsza.
Odetchnął głębko, jakby z ulgą. Odszukał spojrzeniem moje oczy i gdy zapatrzyliśmy się w siebie na kilka sekund, poczułam jak całe nagromadzone napięcie automatycznie opuszcza moje ciało. Zamrugałam, próbując odgonić łzy złości, gdy Victor powoli ujął moją twarz w dłonie i pochylił się powoli.
- Całe szczęście – szepnął łagodnie, przesuwając nabożnie opuszkami palców po moich policzkach - To teraz porozmawiamy. Dobrze?
Skinęłam głową, biorąc głęboki wdech.
- Tak, porozmawiajmy. Zacznijmy od tego, gdzie zniknąłeś?
- Miałem do omówienia kilka kwestii z Twoim ojcem.
- Jakich kwestii? – zmrużyłam oczy zaciekawiona.
- Mało istotnych jak się okazało. Prosił, żebym pozwolił Dante wrócić do Nowego Jorku. Boston nie okazał się dla niego tak łaskawy jak sądził.
- Naprawdę? - wymamrotałam, szczerze zszokowana - I zgodziłeś się?
- Też byłem zdziwiony. Powiedziałem, że to przemyślę, ale skłaniam się ku odmowie. Dante powinien dostać nauczkę. Nie może zmienić zdania jak rozkapryszony nastolatek. Tym bardziej, że nie ma odwagi sam zwrócić się do mnie w tej sprawie, tylko wysyła ojca w swoim imieniu.
Skrzywiłam się nieznacznie. Faktycznie, nie brzmiało to najlepiej. Brat jednak był zbyt dumny, bym mogła uwierzyć, że kazał ojcu podjąć ten temat za niego.
- Może Dante nie wie, że ojciec był u Ciebie z tym tematem?
- Może – mruknął.
- Porozmawiaj z Dante. Ojciec czasem ma skłonności do dramatyzowania.
- Umówiłem się z nim jutro wieczorem na telefon.
- Okey. Więc teraz kwestia tej całej Magdalene...
Pokręcił przecząco głową, posyłając mi krzywy uśmiech. Niecierpliwie przestąpiłam z nogi na nogę.
- Nie, nie poczekaj. Teraz Twoja kolej na odpowiedź. Czemu nie powiedziałaś mi, że dziś będziesz śpiewać?
- Bo do samego końca myślałam, że stchórzę i nie dam rady. Aurora poprosiła mnie o to dawno temu i nie miałam serca jej odmówić. Mam nadzieję, że nie ośmieszyłam Cię przed tymi wszystkimi ludźmi.
- Czy Ty żartujesz? – zapytał patrząc na mnie sceptycznie – Nie mogłem wyjść z podziwu to po pierwsze. I miałem ochotę zabić wszystkich, gdy wzdychali z zachwytem, gdy śpiewałaś. Patrzyli na Ciebie jak na pieprzone objawienie.
- Dziękuję, to miłe– szepnęłam przejęta, oblizując spierzchnięte wargi.
- Aniołku gdybyś nie była moją żoną po dzisiejszym dniu zrobiłbym wszystko, by Cię zdobyć. Nie ważne jak dużo musiałbym poświęcić.
Zdziwiona jego słowami po prostu się w niego wgapiłam z mocno bijącym sercem. Zdawało się to niemal zbyt piękne by mogło być prawdziwe, miałam ochotę uszczypnąć się w ramię, by upewnić się czy nie śnie.
CZYTASZ
Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gap
RomanceByłam wychowywana wśród potworów, którzy nazywali się ludźmi. Od najmłodszych lat karmiono mnie kłamstwami. Każdy mój krok, każda decyzja, były częścią misternej układanki, której nigdy nie miałam zrozumieć. Moje życie nie należało do mnie - została...