Rozdział dwudziesty dziewiąty

1.7K 77 11
                                    

Sofia

Victor dotrzymał słowa. Po tym co robił przez całą drogę powrotną nie byłabym w stanie wyjść o własnych siłach z limuzyny, która odwiozła nas do domu. Moje nogi drżały po kolejnym orgazmie, gdy zatrzymaliśmy się na podjeździe przed domem. Niemal desperacko złapałam za skórzane siedzenie, wbijając w nie paznokcie. Jego język wciąż pożerał mnie bez opamiętania, nie dając mi nawet sekundy wytchnienia. Słyszałam stłumione odgłos kroków rozbrzmiewające wokół auta. Byłam przekonana, że kierowca doskonale zdawał sobie sprawę z tego co wyprawialiśmy na tylnym siedzeniu podczas drogi.

- Musisz przestać – wysapałam zachrypniętym głosem, jednak mimowolnie uniosłam miednicę, dociskając spojenie łonowe do jego ust. W odpowiedzi zassał mocniej moją łechtaczkę, bezradnie zadrżałam pod dotykiem jego utalentowanych warg - Oooh nie przestawaj! - jednak sekundę później przypomniało mi się, że jesteśmy już pod domem - Przestań! Proszę, przestań!

Mruknął spomiędzy moich ud, jakby w proteście, zaciskając palce na moich pośladkach. Zaskomlałam, gdy nagle oderwał się od mojego ciała. Chłodne powietrze było niczym smagnięcie biczem na moich rozgrzanych, wilgotnych tkankach. Victor z wyraźnym ociąganiem podniósł głowę, prostując się. Nadal jednak klęczał na podłodze, tuż przy siedzeniu, na którym byłam rozparta. Mogłam odetchnąć z ulgą, bo do tej pory zdawał się głuchy na wszystkie moje niemrawe protesty. W ciemności, która wypełniała wnętrze auta, doskonale widziałam jego lśniący podbródek i usta oraz oczy wypełnione pożądaniem. Był rozczochrany i wyglądał na zirytowanego, że musiał zaprzestać pieszczot. Chociaż doszłam już dwa razy, jemu wciąż było mało.

- Chyba naprawdę lubisz łamać wszystkie zasady moralności – sapnęłam, starając się obciągnąć materiał sukienki z powrotem biodra.

Drżące palce nie ułatwiały mi zadania. Victor w końcu się nade mną zlitował i szarpnął za materiał zrolowany na brzuchu, okrywając nim moją nagą kobiecość i nogi. Pomógł mi usiąść prosto, posyłając mroczny uśmiech, gdy bezwładnie opadłam na siedzenie. Doskonale wiedział jaki ma na mnie wpływ i zdawał się z tego powodu cholernie zadowolony. Wsunął dłoń na moje lędźwie przyciągając mnie na skraj siedzenia i pochylił się tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.

- Aniołku, ja nie przestrzegam żadnych zasad. Dobrze o tym wiesz – wyszeptał wprost w moje usta. Wyczułam swój smak i zapach na nim, było to tak intymne i jednocześnie erotyczne, że podbrzusze zacisnęło się z oczekiwania – A co do mojej moralność, pozostawia wiele do życzenia.

Moje wargi zamrowiły z nagłej potrzeby pocałowania go. Owiewał je swoim ciepłym oddechem, ale ich nie dotknął. Oblizałam usta, patrząc mu zuchwale w oczy. Prowokowałam go, a on zdawał się tym rozbawiony. Wygięłam się w jego kierunku, jednak szybko odsunął się. Wprawnymi ruchami zdjął z siebie marynarkę i zarzucił ją na moje nagie ramiona. Mimowolnie prześledziłam wzrokiem jego sylwetkę. Począwszy od śnieżnobiałej koszuli, opinającej muskularny tors, przez brzuch aż po potężne uda, napięte pod materiałem eleganckich spodni. Wybrzuszenie w spodniach nie pozostawiało wątpliwości, że jest cholernie podniecony. Poprawił spodnie w kroku, jednak nie zakamuflowało to wystarczająco twardego penisa. Wygładziłam włosy, chcąc odzyskać w ten sposób choć trochę ogłady po igraszkach. Victor za to otworzył drzwi i wysiadł z auta zgarniając moją torebkę z siedzenia obok mnie, po czym odwrócił się i sięgnął do środka limuzyny, by wziąć mnie na ręce. Zarzuciłam mu ramiona na szyję, ukrywając twarz w jego ramieniu. Cieszyłam się, że spowija nas mrok, bo w innym wypadku spaliłabym się ze wstydu przed szoferem. Victor wypowiedział słowa podziękowania i pożegnał się z mężczyzną. Wdychałam zapach męża i miałam wrażenie, że z każdym krokiem pragnę jego bliskości coraz bardziej desperacko. Przeszedł ze mną w ramionach przez parter i szybkim krokiem skierował się do gabinetu. Zamknął drzwi kopniakiem. A głośny trzask sprawił, że puls jeszcze bardziej mi przyspieszył. Pomieszczenie zalało blade światło. Victor posadził mnie na biurku, górując nad moją sylwetką z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zdawał się studiować każdy centymetr mojego ciała, gdy niespiesznie wodził po nim wzrokiem. Może i on miał niezmącone pokłady cierpliwości, jednak ja czułam wręcz palącą potrzebę i nie zamierzałam zwlekać. Zrzuciłam z ramion marynarkę i sięgnęłam do guzików jego eleganckiej koszuli. Chciałam mieć go nagiego. Natychmiast. Cudem powstrzymałam się, żeby nie złapać za poły i nie szarpnąć, pozwalając by guziki posypały się na podłogę. Powoli rozpinałam jeden po drugim, aż w końcu rozchyliłam materiał, obnażając tors. Pochyliłam się, składając pocałunek na jego złocistej skórze tam, gdzie wyraźnie czułam bicie jego serca.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz