Rozdział jedenasty

1K 54 13
                                    

Sofia

Ziewnęłam przeciągle, podnosząc się z podłogi w salonie. Siedziałam nad książkami tyle godzin, że zdrętwiało mi niemal całe ciało i ledwo utrzymywałam otwarte powieki. Litery rozmywały mi się przed oczami, pomimo okularów, które założyłam do czytania notatek na jutrzejszy egzamin. Zebrałam rzeczy w jeden rządek i zamknęłam laptopa, światła w całym domu były przygaszone. Mama i Maria już dawno spały. Zerknęłam na kanapę zastanawiając się czy nie lepiej byłoby się tu zdrzemnąć do rana, zostało mi zaledwie trzy godziny snu. Przez misterne firany salony przebiły się światła, podeszłam do wykuszu chcąc wiedzieć kto postanowił wrócić do domu tak późno. Zazwyczaj ojciec i brat, jeśli mieli do załatwienia jakieś interesy na mieście wracali dopiero następnego dnia, nie chcąc niepokoić domowników. Zaczynała mnie męczyć ta obojętność Dantego. Traktował mnie jak powietrze jakby karząc za zignorowanie jego prośby o odwołanie ślubu. Zastanawiałam się czy w ogóle miał zamiar pojawić się na uroczystość. Znając jego zawziętość zaczynałam wierzyć w przypuszczenia Aurory, że nie będzie przy mnie w tym dniu. Nigdy nie sądziłam, że poróżni nas coś takiego. 

Jego jaguar wjechał na podjazd z zawrotną prędkością po czym zahamował gwałtownie. Zmarszczyłam brwi, cholera chyba nie prowadził po pijaku. Stałam wpatrując się w samochód niczym jastrząb, serce podeszło mi do gardła na widok Dantego wytaczającego się z siedzenia od strony pasażera. Mrok spowijał jego sylwetkę, ale wyraźnie dostrzegłam, że kulał. Ruszyłam sprintem do wejścia, szarpnięciem otworzyłam drzwi na oścież i wybiegając w chłodne nocne powietrzę. Żwir ciął mi skórę na bosych stopach, ale nie zwolniłam. Ojciec już podtrzymywał Dantego pod ramię z jednej strony.

- Co się stało?! – niemal krzyczałam z nerwów.

- Dostał nożem – sapnął ojciec z wysiłkiem – Lekarz będzie dopiero za pół godziny.

Wsparłam rękę brata na moich ramionach. Poczułam jego masę, gdy oparł na nas  swój ciężar by odciążyć nogę, z której sączyła się krew. Ruszyliśmy do domu, a następnie do piwnicy. Dante sapał i stękał, gdy pokonywaliśmy schody. W końcu udało nam się dotrzeć do pomieszczenia, w którym lekarz zajmował się nimi w takich sytuacjach. Brat zwalił się ciężko na krzesło przyciskając rękę do brzucha. Pomieszczenie zalało światło i wtedy spłynęła na mnie skala jego obrażeń.

- Uciskaj to jak najmocniej – wymamrotałam, ruszając do rzędów szafek. Było tu dosłownie wszystko czego mógłby potrzebować lekarz oddziału nawet przenośny defibrylator i zestaw do intubacji.

 – Ściągnij mu ubrania – poleciłam ojcu, wyjmując wszystko co mogło mi się przydać. 

Chwyciłam opaskę uciskową i podeszłam do brata, na szczęście ojciec już zdążył go rozebrać. Rana na jego lewej nodze krwawiła obficie, prawdopodobnie tętnica udowa została draśnięta, szybko założyłam zacisk przy pachwinie. Sunąc wzrokiem wzdłuż ciała Dantego. Wyglądał jakby wykąpał się w wannie z krwią. Na żebrach widziałam cztery rozcięcia, kolejne na przedramieniu i dłoni. Wyglądało na to, że próbował odeprzeć atak ręką. Nie było żadnych ran kłutych, jedynie głębokie podłużne nacięcia, więc mogłam je zszyć bez konieczności sprawdzania czy wnętrzności zostały uszkodzone. Skupiłam się na zadaniu, podałam ojcu jałowe gazy, nakazując by uciskał nimi rany. Podeszłam do kranu próbując wymyć ręce jak najdokładniej w jak najkrótszym czasie. Wytarłam mokre dłonie w ręcznik papierowy, natępnie zdezynfekowałam płynem aż po same łokcie po czym naciągnęłam rękawiczki. Odetchnęłam głęboko, skupiając się maksymalnie na tym co powinnam zrobić, żeby pomóc bratu. Chwyciłam fiolkę z morfiną i strzykawkę.

- Ile ważysz? – nie mogłam uwierzyć, że zachowuje tak trzeźwy umysł.

- Dziewięćdziesiąt dwa – wycharczał, uchylając na chwilę powieki.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz