Rozdział drugi

1.5K 67 6
                                    

Sofia

Atmosfera przyjęcia była coraz bardziej duszna. Mimo eleganckiej oprawy, świecących lampionów i rozbrzmiewającej muzyki, czułam się, jakbym była uwięziona. Goście, którzy wciąż napływali, byli mi w większości obcy. Ich twarze, choć znajome, nie wzbudzały we mnie poczucia bliskości. Większość z nich to ludzie o wpływach, a ja, mimo że byłam częścią tego świata, nie czułam, bym do niego należała. Ciche szepty, ukradkowe spojrzenia i przelotne uśmiechy – wszystko to sprawiało, że czułam się obco.

Zerknęłam kątem oka na Dantego, który stał nieopodal z naszym ojcem i wujem Guillermo, przyrodnim bratem ojca. W hierarchii rodu Leone był zwykłym żołnierzem. Bez prawa do dziedziczenia tytułu. Jednak nigdy nie dostrzegłam w nim zazdrości czy frustracji z tego powodu. Przez dziadka traktowani byli na równi. I tak pozostało do tej pory, nawet długo po jego śmierci. Ich relacja była pełni wzajemnego szacunku i braterskiego oddania. Niespotykane w świecie, gdzie nienawiść i chęć władzy były głównymi pobudkami, którymi kierowali się ludzie. Dojście po trupach do celu, nie było czymś nadzwyczajnym.

Żywo dyskutowali, ich gesty były zamaszyste, pełne pasji, a śmiech Dantego przebijał się przez gwar rozmów. Zawsze był duszą towarzystwa – urokliwy, pewny siebie, nieznoszący sprzeciwu. Miał w sobie coś, co przyciągało ludzi, nawet tych, którzy z natury byli powściągliwi. Jego burza ciemnych loków i wiecznie błyszczące, zielone oczy sprawiały, że każdy, kto go spotkał, nie mógł nie zauważyć jego obecności. Ja, z kolei, byłam jego przeciwieństwem. Cicha, raczej wycofana, zawsze na uboczu. Moja delikatna, dziewczęca uroda kontrastowała z jego męską sylwetką i magnetyzmem. Ludzie często mówili, że jestem dojrzała jak na swój wiek, ale czułam, że to jedynie wyraz ich zdziwienia moją powagą.

Kiedy stałam, próbując znaleźć dla siebie bezpieczną przystań w tym tłumie, usłyszałam głos matki:

– Sofia, pozwól do mnie.

Odwróciłam się, widząc ją w towarzystwie ciotki Ines. Obydwie spoglądały na mnie krytycznie, skanując wzrokiem moją zwiewną, niebieską sukienkę. Choć czułam, że wyglądam odpowiednio do okazji, pod ich spojrzeniami zaczęłam mieć wątpliwości.

– Witaj, ciociu – ucałowałam jej policzek, a w myślach już szykowałam się rena nadchodzącą tyradę.

– Rozmawiałyśmy z Ines o urodzinach Aurory – zaczęła mama, z charakterystycznym dla niej uśmiechem, który zawsze zwiastował, że chce coś osiągnąć. – Planuje przyjęcie w jednej z restauracji w centrum.

Aurora, była moją rówieśniczką. Zawsze pełna energii i spontaniczności.

- Ostatnio wspominała, że zamierza zorganizować wyjazd do Vegas, aby uczcić swoje urodziny w gronie najbliższych przyjaciółek. - stwierdziłam zmieszana.

Wiedziałam, że ciotka Ines nie pozwoliłaby na takie szaleństwo i pewnie to ona forsowała bardziej stonowane plany. Podobnie jak moja matka unikała wszystkiego co kontrowersyjne. Wszystkiego co mogłoby sprawić, że znalazłaby się na językach ludzi z oddziału.

– Aurora ma wyjątkowe plany, ale sądzę, że świętowanie w restauracji to lepsze rozwiązanie. Niektóre rzeczy nie przystoją młodej damie – powiedziała Ines, a jej usta wygięły się w wymuszonym uśmiechu. – Za to w Tobie jest tyle gracji i spokoju. Zupełnie przeciwieństwo mojej nieokiełznanej córki.

Czułam, jak moje policzki zaczynają się rumienić. Ile razy słyszałam te słowa? Wszyscy zawsze podkreślali moją dojrzałość, spokój, jakby był to jakiś rodzaj pochwały, a może pocieszenia? Nie byłam pewna, czy chcę być postrzegana w ten sposób. Miałam wrażenie, że próbują mnie zaszufladkować jako osobę, której jedynym atutem jest to, że potrafi się dostosować, być cicha i niewidoczna.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz